30

553 18 2
                                    

***

Obudziłam się dziś wyjątkowo wcześnie. Więc poszłam do łazienki i zrobiłam wszystko co tam miałam zrobić. Wyszłam z niej zawinięta w czarny ręcznik.

Ubrałam się, i poszłam obudzić Tiffany. Potem razem poszłyśmy do szkoły. Dzień dla Tiffany był z pewnością okropny. Bardzo jej współczuję, nie chciałabym żeby wszyscy w szkole wyzywali mnie od dziwek czy puszczalskich. Bardzo martwię się o Tiffany, boję się że znowu będzie próbowała się zabić.

— Idę do łazięki, zaraz wracam. - Mówi Tiff.

— Jasne. - Odpowiadam i odprowadzam ją wzrokiem.

Chwilę siedzę sama, aż w końcu podchodzi do mnie ta sama grupka uczniów.

— Jak tam. Zastanowiłaś się już czy jesteś z nami i jesteś fajna, czy jednak wolisz być z tą całą Tiffany - Mówi jedna dziewczyna wy wracając oczami. Chwilę się zastanawiałam.

Nie wiem czy zniosła bym, wyśmiewanie mnie za to że przyjaźnie się z dziwką. Ale z drugiej strony, jak nie będę lubiła Tiffany, to pewnie zrobi sobie krzywdę.

A może po prostu, dalej będę udawała jej przyjaciółke?? Tak, wiem to okropne z mojej strony ale chyba nie mam wyjścia.

— Dobra. Zgadzam się, jestem z wami. -  Mówię, nie będąc pewna co do swojej decyzji.

— I bardzo dobrze, ty jesteś fajna. Tiffany nie zasługuje na ciebie. To do zobaczenia! Papa. - Mówi jeden z chłopaków.

Chwile siedzę sama, co nie zbyt mnie cieszy bo przez to mam za dużo czasu na rozmyślania. Na szczęście przychodzi Tiffany, i rozmawiamy jak gdyby nigdy nic. Źle się z tym czuje, ale chyba nie mam wyjścia. Wtedy podchodzi do nas jakiś chłopak o włosach.

— Cześć. Możecie mi pokazać gdzie jest sala matematyczna??? - Pyta nie wysoki chłopak o drobnej budowie ciała.

— Jasne. - odpowiadam trochę od niechcenia.

— Jestem Tiffany.- Dziewczyna podaje mu rękę.

— Jestem Luke. - Mówi chłopak.

— Ej słuchajcie, ja was zostawiam bo muszę zadzwonić. - wymyślam pierwszą lepszą wymówkę, tylko po to żeby z nimi nie iść.

Chwilę patrzę jak oni odchodzą, po czym biegnę do łazienki. Dzień dzisiejszy nie należał do ciekawych, ale cieszę się że już się skończył. Zaraz po szkole pobiegłam odrazu do pracy.

Jakiś tydzień później, jestem w szkole i podchodzi do nas Rosie. Rosie to dziewczyna która zaproponowała mi dołączenie do ich paczki.

— Współczuję ci Tiffany, że nawet twoja ''przyjaciółka"... - Zrobiła cudzysłów palcami. A ja zastanawiałam się o co jej chodzi. — ... Cię nie lubi. - mówi z wrednym uśmiechem na twarzy.

— O czym ty mówisz? - Pyta zdezorientowana Tiffany.

— Spytaj Scarlett. - Odpowiada szybko i odchodzi.

Okej? To było dziwne. Co ona chciała tym osiągnąć?

***

Każdego dnia było coraz gorzej. Ja już nie ukrywałam że '' nie lubię '' Tiffany. Nie to że jej nie lubię, bo ją lubię, tylko nie chce żeby że mnie też się śmiali. A Tiffany nic nie mówiła, po prostu patrzyła na mnie z bólem w oczach. Tiffany bardzo zaprzyjaźniła się z Luke'm. Chociaż tyle.

Kolejne dwa tygodnie później, podchodzi do mnie Luke z smutnym, zawiedziony ale też wściekłym wzrokiem i mówi.

— Zawiodłaś jako przyjaciółka. Odeszłaś kiedy Tiffany cię potrzebowała. Tiffany dziś próbowała się zabić. Leży w szpitalu i ani ja ani ona nie chcemy cię znać. Powiedziałaś każdy jej sekret, który Ci powierzyła. A czemu?? Bo jebana Scarett bała się wyśmiania. Gdybym przyszedł później do Scarett wykrwawiła by się na śmierć. Zrozum wreszcie że miałaś wspaniałą przyjaciółke! Ale straciłaś ją... I to z powodu strachu? Mówi Luke z wielkim bulem w oczach.

— Tiffany się próbowała zabić?! - Krzyczę na całą szkołę. — Gdzie ona leży?! Gadaj! Muszę do niej jechać!! - Krzyczę dalej. Właśnie w tym momencie zdałam sobie sprawę z tego jaka ja jestem głupia. Co że mnie za przyjaciółka?

— Tiffany nie chce cię znać! Zrozum i idź do swoich '' znajomych''. - patrzy na mnie z nienawiścią.

— Nie uwierzę dopóki ona sama mi tego nie powie! - Krzyczę dalej, a na nas patrzy coraz więcej osób.

— Nie powie ci tego bo jest w śpiączce. - mówi i odchodzi.

Nastoletnia mamaWhere stories live. Discover now