3

1.1K 42 1
                                    

  Szybkim krokiem szłam z Liam i dziewczynami na imprezę. Oczywiście moja mama jak to ona nie zgodziła się żebym poszła więc musiałam się jakoś wymknąć.

  Zauważyłam że gdy jestem z Liam niektóre dziewczyny nawet ze mną rozmawiają, a szczególnie Rose.

Rose była ubrana w kródką białą sukięke a do tego czarne wysokie szpilki na ramionach miała brązowe futerko. Bo mamy zimę. Więc jest zimno. Włosy miała rozpuszczone.

Liam była w sukni do samej ziemi w kolorze ja o niebieskim zgługim rękawem. Na nogach miała zwykłe białe baletki a włosy upieła w koka.

Tiffany była ubrana... Ehhh nie da się inaczej o niej powiedzieć. Ubrała się jak dziwka. Kródka czerwona sukięka, a dotego bardzo prześwitująca. Pod sukięką widać było czarne korąkowe stringi i korąkowy stanik. Dekolt również nie należyał do najmniejszych. Na twarzy widniała tak zwana tapeta. A jej długie brązowe włosy były pokręcone. Na nogach miała wielkie czarne szpilki.

A ja? A ja ubrana byłam w czarną sukięke z długim rękawem, do tego nie wysokie szpilki, jak na mnie przystało mocny makijaż. Włosy związała w Rozwalonego koka.

Pozostałe dziewczyny szły za mną więc nie widziałam w co były ubrane.

  Gdy byłyśmy już na miejscu, wszystkie równo weszłyśmy do sali. Nie miałyśmy problemu z ochroniarzem ponieważ był to znajomy Rose. Odrazu uderzył w nas śmierdzący zapach spoconych ciał papierosów i alkoholu. Poszłyśmy pod zarezerwowany stolik. Sally (jedna z dziewczyn) powiedziała że zamówi nam jakieś drinki. Wszystkie się zgodziły. Wszystkie oprócz mnie. Poprostu nie ciągnie mnie do alkoholu, a zresztą zawsze boję się że za dużo wypije i ktoś mnie porwie czy coś. Dziewczyny chwilę mnie namawiały ale potem im się to znudziło.

  Siedziałam sama ponieważ wszystkie dziewczyny oprócz mnie oczywiście, były pijane i zaczęły już coś odwalać. Tiffany już dawno zniknęła. Liam tańczy z jakimś chłopakiem a Angela z Saly poszły do toalety. Rose flirtowała z barmanem, dlatego nie przeszkadzałam im. Podszedł do mnie jakiś typ.

  —Cześć mała, chcesz może wsiąść na mojego konia?

OK, takiego tekstu jeszcze nie słyszałam.

  —Nie? - bardziej spytałam niż powiedziałam. —Spadaj zboczeńcu.

  Mężczyzna miał około 24 lata. Nie rozumiałam po co rozmawia z szesnastolatką.  W tym momencie cieszyłam się że nic nie piłam. Gdybym coś wypiłam napewno bym z nim pochechała.

  Wzięłam torebkę z portwelem, telefonem i paroma kosmetykami i wyszłam się przewietrzyć. Odrazu gdy wyszłam z sali uderzył we mnie chłód. Chłód który kochałam. Uwielbiałam gdy jest mi zimno i na mojej skórze pojawiała się gęsia skórka. Wdychałam świeże powietrze gdy usłyszałam ten sam męski głos.

  —Czemu siedzisz tu sama? - Mówi.

  —a co nie mogę? - wywróciłam oczami. —Przestań za mną łazić.

  —Jesteś nie pełnoletnia.

  —I? - mówiłam coraz bardziej zdenerwowana.

  —Nie możesz być sama...

Nastoletnia mamaOù les histoires vivent. Découvrez maintenant