15

596 25 0
                                    

      Minął tydzień od tego zdarzenia z autobusu.

Tiffany wyszła z szpitala, jest już w drugim miesiącu. W szkole wciąż nie ma lekko, współczuję jej i staram się ją wspierać. Właśnie teraz idę do Liam. Mamy porozmawiać na temat tego co dalej z nami.

Pukam do drzwi, nikt nie otwiera, więc wchodzę do domu który był otwarty. Kieruję się w stronę jej pokoju. Wchodzę a tam... Liam leży cała goła a obok niej jakiś chłopak, wygląda na około 18 lat.

W pewnym momencie poczułam ulgę, bo być może Liam już nie będzie na mnie naciskać. Potem poczułam wstyd że im przerywam, i trochę za głośno zamknęłam drzwi.

Nie będę im przeszkadzać, niech się bawią.

Mimo tego, poczułam lekki ból w sercu i zazdrość. Zadzwoniłam do Tiffany abyśmy spodkały się w kawiarni.

***

— Może już jej przeszło? Może znalazła sobie kogoś nowego, lepszego niż ja? Mam nadzieję.

— Mam wrażenie że wcale się nie cieszysz. - mówi Tiffany.

***

Siedzę sobie na kanapie z komputerem na rękach i oglądam serial. Na chwilę spoglądam na telefon i widzę tam nową wiadomość.

Biorę telefon do ręki i powoli odczytuje wiadomość. Tego się obawiałam.

Wiedziałam że ten moment w końcu nastąpi że on w końcu do mnie napisze, ale miałam nadzieję że zapomni.

Nieznany: Dziś o 20:00 w hotelu na ulicy Street. Ubierz ładną bieliznę ~ Mike.

— Mam tylko pół godziny. - westchnełam.

***

Z minuty na minutę mój stres rosną coraz bardziej. Trzęsły mi się ręce, a nogi miałam jak z waty. Co jakiś czas z moich oczu ciekły łzy i drgała powieka.

Każdy krok w stronę hotelu był coraz cięższy. Wiedziałam że muszę to zrobić.  Każdy krok zbliżał mnie do tego, na co nie byłam gotowa.

Nie wiem ile stałam przed drzwiami do jego mieszkania, nie mogąc się ruszyć. W końcu zapukałam.

Drzwi się otworzyły a ja patrzyłam wszędzie tylko nie na niego. Weszłam do środa. To trochę jak samemu pchać się w paszczę lwa.

— Napijesz się czegoś? - zapytał jak by nigdy nic. Pokiwałam przecząco głową. Chcę to jak najszybciej mieć za sobą. — Co tak nagle głosu zabrakło? - zaśmiał się. — Czyżbyś się bała? - ponownie się zaśmiał.

Tak, boję się. Cholernie się boję.

— Masz, wino cię rozluźni. - mówi podając mi kieliszek.

— Nie chce. - odpowiadam z trudem.

— Jak uważasz. - mówi. — Idź do tamtych drzwi na końcu korytarza. Zaraz tam do ciebie przyje. - mówi po czym się odwraca.

Bez słowa idę w wskazane miejsce. Siadam na dużym łóźku. Z nerwów zaczęłam bawić się swoimi włosami.

Drzwi się otworzyły. On wszedł do środka.

Czyli to już?

— Podejdź. - mówi z dziwnym uśmiechem.

***

================================

Rozdział poprawiony.

Nastoletnia mamaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz