12

655 26 0
                                    

       Nastepnego dnia, wstałam o 8:33. Zaraz!

No nie zaspałam!

Szybko wyciągnęłam czarne jeansy i biały długi sweter, ubrałam to na siebie i pobiegłam po plecak, z tego wszystkiego zapomniałam się spakować, szybko wybiegłam z domu nie jedząc śniadania. Pobiegłam na przystanek. Autobus staną w korku. Oczywiście. Pod szkołą byłam o 9:47.
Szybko pobiegłam pod sale Matematyczną, i bez zastanowienia otworzyłam drzwi, przeprosił za spóźnienie i usiadłam w ostatniej ławce.

Na przerwie nigdzie nie mogłam znaleźć Liam, więc napisałam do niej.

Do Liam : Gdzie jesteś? Szukam cię po całej szkole.

Przez całą przerwę nie odpisywała mi, Tiffany była w szpitalu więc i z nią nie pogadam.

— Hej. Możesz mi pokazać szkołę? - zapytał jakiś chłopak.

— Nowy? Dobra, nieważne. Chodź. - powiedziałam od niechcenia.

Jak się później okazało po szkole oprowadza łam przemiłego brunetka o brązowych oczach i ciemnej karnacji. Z wielkim poczuciem chumoru. I dystansem do samego siebie.

— Dziękuję że mnie oprowadziłaś. Może.. Pójdziemy po szkole do pobliskiej kawiarni? - spytał.

— Przepraszam nie mogę dziś. Może jutro? - zapytałam.

— Jasne to do zobaczenia! - powiedział i pobiegł w przeciwną stronę.

***

— Jak się czujesz? - Pytam Tiffany.

— Nie jest źle, mdłości zdarzają się już coraz rzadziej. Wciąż jest mała szansa na to aby moja córka przeżyła, ale ja wierzę że będzie dobrze.

— No i pewnie. Coś ci mówili?

— Tak. Mam iść do psychologa, i ginekologa.

***

— Co robiłaś w szpitalu? - Mówi Mike.

— Znowu ty? - Odpowiadam zdenerwowana, jednocześnie przestraszona.

— Tak, znowu ja. Co i z kim robiłaś w szpitalu. - pyta.

— Odwiedzałam kogoś. - Mówiąc to wywruciłam oczami i szłam przed siebie.

— Kogo? - dopytuje.

Milczę i ide dalej.

— Odpowiedz mi. - mówi. Wciąż milczę. — Słyszysz mnie? - oho, ktoś chyba się zdenerwował. — Kurwa, powiedz coś. - mówi.

— Kogoś. - w końcu mu odpowiadam.

— Imię i nazwisko mi powiedz. - ciągnie dalej.

— Nie sądzę że te informacje zmienią coś w twoim życiu. - mówię i przyśmieszam.

— Tak trudno mi odpowiedzieć? - mówiąc to złapał mnie za szczękę tak abym musiała na niego patrzyć.

— Co ty robisz?! - wyrywam mu się. A on orientując się że jesteśmy w szpitalu pełnym ludzi puszcza moją szczęke.

— Do zobaczenia później. - szepną mi do ucha i gdzieś sobie poszedł.

***

Weszłam do łazienki przemyć twarz wodą.

— Witam ponownie. - powiedział Mike. Tym razem wydawał się bardziej ohydny z jakiegoś powodu.

— Wyjdź z tąd, to damska łazienka! - mówię.

— Od kiedy w damskiej łaziece są bidety? - Śmieje się. A ja zrobiłam się cała czerwona.

— Czego chcesz?! - Mówię gdy widzę że niebezpiecznie zbliża się do mnie. Zaczęłam się bać.

— Oho, dziewczynka już nie taka cwana. Chcę ciebie, to proste. - mówi, wciągając mnie do kabiny toaletowej.

— Zostaw mnie! - Krzyczę lecz przysłania mi buzię ręką. Próbuję go ugryźć lecz to nie przynosi efektów.

— Lepiej że mną współpracuj, i daj się przelecieć. Bo jak nie będziesz że mną współpracowała to będzie bolało! - Mówi przez zęby, mocując się że mną. Wykorzystała chwilę jego nie uwagi i kopnełam go mocno w krocze, a następnie biegła najszybciej jak tylko mogłam. Gdy byłam pewna że nic mi nie grozi, zatrzymałam się i usiadłam na zimnej ławce. Uspokajając się.

— Co za napalony zboczeniec. - mówię sama do siebie.

Gdyby nie udało mi się uciec napewno nie skończyło by się to dla mnie dobrze.

Gdy się trochę uspokoiłam, szybkim krokiem poszłam do domu.

***

Nastoletnia mamaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz