43. Kryzys wieku...

964 82 262
                                    

To chyba najkrótszy rozdział w tej historii, ale dzieje się tutaj tak dużo ważnych rzeczy, że stwierdziłam, że muszę to rozdzielić. 

Rozdział chciałabym zadedykować Elusive_Soul, która swego czasu wykonała według mojej wizji przepiękną okładkę, dzięki której zapewne część z Was tutaj jest 🥰 Bardzo polecam Wam również jej potterowskie fanfiki! 

W tym rozdziale główne skrzypce grają Juliette i Snape oraz… Hermiona 😅 

Zapraszam! ❤️

***

To był dziwaczny czas. Z jednej strony najszczęśliwszy od śmierci mamy, bo znajdowałam się w bezpiecznym miejscu wśród życzliwych ludzi. Po kolejnym incydencie z klątwą Ekrizdisa szybko doszłam do siebie, a przede wszystkim byliśmy na najlepszej drodze do pokonania Voldemorta i zakończenia wojny. Z drugiej zaś strony wciąż nie otrzymaliśmy odpowiedzi od Gwardii Dumbledore'a i brakowało nam pomysłów na dalsze kroki. Z każdym dniem presja rosła.  

W ciągu następnych dni poznałam wielu członków Zakonu Feniksa, a wszyscy okazywali mi zaskakującą życzliwość i serdeczność. Mówiąc krótko byli po prostu cudownymi ludźmi. Jednak wciąż nie mogłam pozbyć się irytującego dysonansu poznawczego, którego głównym winowajcą był Severus. 

Mistrz Eliksirów znajdował się w nieciekawym stanie. Unikał pozostałych mieszkańców oraz członków Zakonu, rzadko pojawiał się na posiłkach i spotkaniach. Najczęściej siedział zamknięty w przywłaszczonym pokoju na poddaszu lub snuł się po kątach jak ponure widmo. Z nikim nie chciał rozmawiać, prawie wcale się nie odzywał. Zapytany o coś sarkał lub wzruszał ramionami. Ale i to zdarzało się rzadko, ponieważ przez większość czasu nikt nie zwracał na niego najmniejszej uwagi. Właśnie to najbardziej spędzało mi sen z powiek. Ci wspaniali ludzie, którzy wobec mnie — zupełnie obcej dziewczyny — zachowywali się z tak niebywałą otwartością i ciepłem, zupełnie ignorowali jednego ze swoich. 

Tak bardzo nie dawało mi to spokoju, że w końcu zdobyłam się na odwagę i pewnego wieczoru zagadnęłam Hermionę. Obie leżałyśmy już w łóżkach w jednym z gościnnych pokoi, który zajmowałyśmy wraz z Ginny. Rudowłosa nie wróciła jeszcze od Harry'ego i przypuszczałam, że nie dotrze na noc do swojego łóżka.

Gdy zapytałam, dlaczego nikt nie przejmuje się zachowaniem Snape'a, Hermiona spojrzała na mnie znad książki wyraźnie skonsternowana.

— Ale — zaczęła z namysłem — on zachowuje się… normalnie. 

Przez chwilę wpatrywałyśmy się w siebie w milczeniu. 

— To znaczy, oczywiście, normalnie jak na siebie — dodała Granger. 

— Och — mruknęłam pod nosem. — Rozumiem — powiedziałam, gdy nagle wszystko ułożyło się w całość.   

Hermiona przyglądała mi się przez moment, a ja uciekałam przed jej badawczym spojrzeniem. Na szczęście nic więcej nie powiedziała i wróciła do lektury, ale byłam przekonana, że wciąż rozważa moje pytanie. Niemal słyszałam jak trybiki w jej mózgu się obracają.

Nie minęło jednak wiele dni, a nawet Granger musiała przyznać, że zachowanie Snape'a budziło niepokój.

Wieczór zmienił się już w noc, gdy we dwie wracałyśmy do pokoju z kolejnej bezowocnej narady z Harrym i Ronem. Pożegnałyśmy Weasleya pod drzwiami sypialni, w której zamieszkał i ruszyłyśmy w dół schodów. Gdy przemierzałyśmy ciemny korytarz, z salonu dotarły nas jakieś hałasy. Wymieniłyśmy zaniepokojone spojrzenia i zgodnie złapałyśmy za różdżki. 

Piękna i Bestia [S. Snape & OC]Where stories live. Discover now