Ten rozdział nieźle mnie zaskoczył i potoczył się zupełnie inaczej niż się spodziewałam. Zdaje się, że jest też w trochę innej konwencji niż całe opowiadanie, ale... no cóż, YOLO 😜 Oddaję go w Wasze ręce z niemałą ulgą.
Dziękuję AmandaNeilwade za zbetowanie i całą dyskusję ❤️
***
Po dobie wyrwanej z czasu i przestrzeni trafiłam wprost do kolejnej onirycznej rzeczywistości. Adres przesłany przez fałszywego galeona zaprowadził mnie i Severusa do stadniny koni położonej gdzieś pośrodku niczego. Stojąc na piaskowej drodze, która stanowiła granicę między wydzielonymi torami wyścigowymi, a ścianą lasu, rozejrzeliśmy się uważnie dookoła. Zdawało się, że w pobliżu nie ma żywego ducha, ale oczywiście było to jedynie złudzeniem.
— Bez żadnych numerów! — Stanowczy głos napłynął gdzieś spomiędzy drzew za naszymi plecami.
Jak na komendę, odwróciliśmy się w tym kierunku.
— Ręce w górę. — Brzmiał kolejny komunikat. — Wejdźcie w cień lasu.
Spojrzałam na Snape'a, a on skinął potakująco i ruszył przodem. Kiedy przekroczyliśmy linię drzew, z głębi wyłoniło się dwóch rudych mężczyzn, celując w nas różdżkami. Był to ojciec Rona oraz najstarszy syn Weasleyów — Bill.
— Wypić to. — Młodszy z mężczyzn rzucił w naszą stronę fiolki wielkości małego palca.
Snape obejrzał swoją pod światło i skrzywił się, ale nic nie powiedział. Gdy odkorkował i przyłożył flakonik do ust, uznałam, że mogę iść jego śladem.
Eliksir w smaku był kwaskowy; po jego przełknięciu natychmiast paskudny dreszcz wstrząsnął moim ciałem, ale poza tym nic się nie wydarzyło.
— Dobrze — skomentował pan Weasley, opuszczając nieco różdżkę. Zastanawiał się przez chwilę, przeskakując wzrokiem między naszymi twarzami. W końcu zatrzymał spojrzenie na Mistrzu Eliksirów. — Severusie, jaką formę przyjmuje twój patronus?
Snape ponownie skrzywił się, jakby połknął cytrynę.
— Łania — wycedził przez zęby.
— Zaprezentuj.
Przez chwilę byłam pewna, że Severus odmówi, ale potem bez słowa sięgnął do kieszeni i wyciągnął różdżkę.
— Expecto patronum — Dostojna, srebrzysta łania uformowała się z błękitnej mgły, bezszelestnie przebiegła po ściółce i zniknęła między drzewami.
Przez moment wszyscy spoglądali za nią jak urzeczeni.
Pierwszy otrząsnął się Bill i odchrząknął.
— Zgadza się — orzekł beznamiętnym tonem. — Co z dziewczyną? — Zwrócił się do ojca.
— Juliette — poprawił go mężczyzna, a jego wzrok spoczął na mnie. Na poczciwej twarzy wymalowało się zakłopotanie.
— Może wystarczy moje poręczenie, że to żaden śmierciożerca? — zasugerował Snape ironicznym tonem.
— Chyba tak — westchnął po namyśle pan Weasley.
Następnie mężczyźni poinstruowali nas dokąd mamy się udać i już po chwili zostawiliśmy ich w tyle. Szliśmy wąską ścieżką, coraz bardziej zagłębiając się w las. Dróżka rozszerzyła się, a potem wyprowadziła nas na leśną drogę. Następnie zgodnie z instrukcją trafiliśmy na rozdroże i wybraliśmy prawe rozwidlenie.
YOU ARE READING
Piękna i Bestia [S. Snape & OC]
FanfictionSeverus Snape już raz stracił przez wojnę kobietę, którą kochał. To dla niej poświęcił całe swoje życie misji doprowadzenia do upadku Lorda Voldemorta. Gdy po wielu latach misja ta wchodzi wreszcie w fazę końcową, na drodze Mistrza Eliksirów staje J...