12. Sztylet i krew

1.3K 94 162
                                    


Ten rozdział dedykuję mojej S. z nadzieją, że dotrze w tej historii aż do tego miejsca, a najlepiej i do samego końca. I tak dziękuję Ci, Kochana, bo samo podzielenie się tym, co tu tworzę z kimś, kto zna mnie osobiście, było przełomowym krokiem ;*

Mam nadzieję, że rozdział zadowoli wszystkich, którym było ostatnio mało Severusa :) A jeśli nie ten, to następny już na pewno :D

Zapraszam Kochani! :*

Znalazłam się w potrzasku. Zupełnie nie wiedziałam, co mam dalej zrobić.

Tej nocy, której odkryłam wiadomość od mamy nie zmrużyłam oka. Aż do świtu przeglądałam notatki i książki, które mi pozostawiła. Z przerażeniem odkryłam, że nie znajdę w nich odpowiedzi. W szkatułce natrafiłam na informacje o klątwie, które już znałam oraz trochę wycinków biograficznych Ekrizdisa i innych naukowców. Nie było tego wiele. Zorientowałam się, że mama nie zdążyła dotrzeć do tajemnicy. Zgromadziła po prostu pozycje o czarnej magii, które, jak pewnie sądziła, mogły rzucić więcej światła na urok łączący mnie z Voldemortem. Część książek już przeczytałam, bo dał mi je sam Snape, gdy poprosiłam o lekturę na temat mrocznych sztuk. 

Mama nie zostawiła mi ani słowa wyjaśnienia, skąd wzięły się jej podejrzenia względem Dumbledore'a. 

Nie widząc innej możliwości grałam dalej swoją rolę. Następnego dnia po rzuceniu klątwy zaczęłam przyjmować eliksiry zgodnie z planem. Każdego ranka przed śniadaniem odwiedzałam laboratorium. 

Najpierw odmierzałam trzy czerwone krople z przydymionej ozdobnej fiolki. Drogocenne serum krwi, powstałe podczas rytuału zostało rozlane na tuzin kryształowych naczyń. Wszystkie spoczywały teraz ukryte w różnych miejscach domu, zabezpieczone najmocniejszymi zaklęciami, jakie znał Snape. Potężny eliksir w smaku trudno było odróżnić od wody. Od czasu do czasu wydawało mi się, że nabierał delikatnego posmaku, różnego w zależności od mojego nastroju. Znikał jednak w moich ustach tak szybko, że nie miałam pewności czy sobie tego jedynie nie wyobraziłam.

Po upływie minuty sięgałam po gęsty wywar przypominający płynne srebro. Eliksir Laqueus, warzony pieczołowicie przez długie tygodnie miał za zadanie otworzyć mi możliwość sięgnięcia po moc Voldemorta. To ta część planu, której powodzenia nikt nie mógł przewidzieć. Ekrizdis określił eliksir, z charakterystycznym dla swojej epoki patosem, mianem wywaru cierpienia. Nie mogłam oprzeć się wrażeniu, że ta nazwa symbolicznie współgrała z cierpkością jego smaku. Snape ani razu jej nie użył, ale znałam ją dobrze, ponieważ  widniała nad recepturą tuż pod bardziej preferowanym przez mistrza eliksirów łacińskim odpowiednikiem.

Narazie nie odczuwałam żadnych skutków uroku, ale dobrze wiedziałam, że jest na to za wcześnie. Warzyłam dalej eliksiry wraz z Severusem, a w wolnym czasie czytałam książki, pozostawione przez mamę. Wciąż jednak miałam wrażenie, że poruszam się po omacku.

Czasami przychodziło mi do głowy, że może mama przed śmiercią popadła w paranoję i jedynie jej się wydawało. Może nie było żadnej wielkiej tajemnicy do odkrycia? To była taka kusząca opcja. Kusząca, ale też zbyt naiwna, bym potrafiła się jej poddać. Nie mogłam tak po prostu zlekceważyć podobnego ostrzeżenia.

Frustrowało mnie to, że miałam tak ograniczone możliwości działania. Skoro mamie nie udało się odkryć prawdy, gdy miała swobodę szukania informacji, to jak ja miałam tego dokonać, będąc uwięzioną na Spinner's End? Oczywistą przewagą był dostęp do bogatej biblioteczki Snape'a, ale ten, jak na złość, wyjątkowo przez kilka następnych dni nie wyszedł ani na chwilę. Nie miałam możliwości przeszukania jego książek. Szczerze wątpiłam jednak, czy znajdę tam odpowiedź. Jeżeli rzeczywiście istniało coś, co Severus starał się przede mną zataić, to na pewno nie pozostawiłby książki na ten temat tuż pod moim nosem. Mimo wszystko musiałam spróbować, więc czekałam na szpilkach aż w końcu opuści dom. 

Piękna i Bestia [S. Snape & OC]Hikayelerin yaşadığı yer. Şimdi keşfedin