16. Nowy porządek

1.2K 90 180
                                    

Obiecałam dwa rozdziały w tym tygodniu, więc są!

Jestem bardzo ciekawa Waszej opinii na temat ślizgonów :D Dajcie znać, co myślicie!

Enjoy! ;*

Następne dni okazały się bardzo przydatne, ponieważ pozwoliły mi poznać Hogwart na spokojnie, bez natłoku zajęć i tłumów uczniów. Bardzo doceniłam tę możliwość.

Kontynuowałam warzenie eliksirów w pracowni Severusa, a wolne chwile spędzałam zdala od niego, spacerując po Hogwarcie i zapoznając się ze skomplikowamym systemem korytarzy, klatek schodowych i tajnych przejść.

W miarę zbliżania się rozpoczęcia roku szkolnego coraz częściej natykałam się na członków grona pedagogicznego, więc w ostatnim dniu wakacji prawie wcale nie wychylałam nosa z biblioteki.

Pokochałam to miejsce od pierwszego wejrzenia. W Beauxbatons nie było jednej głównej wypożyczalni książek, a kilka mniejszych, rozproszonych po kampusie. Każda zbierała pozycje o konkretnej tematyce. Miało to swoje plusy, ale z pewnością pozbawiało biblioteki niezwykłego klimatu panującego w ich angielskim odpowiedniku.

Z zachwytem zagłębiałam się pomiędzy regały z książkami, które zdawały się nie mieć końca. Ozdobne dywany, tłumiły moje kroki, a drobinki kurzu wzbijały się w górę, wirując w snopach światła, wpadającego przez wysokie okna. W powietrzu niemal czuć było wibrowanie magii, setki starych woluminów kusiły, by odkryć ukryte w ich stronicach tajemnice świata czarodziejów.

Już pierwszego dnia znalazłam w rejestrze aż trzydzieści pozycji autorstwa Edwarda Ambercrombiego, o którym wspomniał mi kiedyś Severus, a którego książek na temat magii krwi szukałam tak zawzięcie na Spinner's End. Wybuch ekscytacji szybko na powrót zastąpiła frustracja, gdy odkryłam jak wiele jeszcze przede mną. Wciąż szukałam po omacku, ale przynajmniej miałam wreszcie w czym wybierać. Spędzałam więc całe godziny zaszyta w przytulnych kącikach biblioteki, z lekturą w ręku.

Pierwszy września nadszedł szybciej niż bym sobie życzyła. Cały dzień chodziłam zestresowana, wyczekując w napięciu przybycia pozostałych uczniów. Chwilę przed siedemnastą włożyłam odświętną szatę i z mocno bijącym sercem ruszyła na ucztę powitalną. 

— Panno Leclair.

Zatrzymałam się w połowie schodów, prowadzących do Sali Wejściowej, słysząc że ktoś mnie woła.

Korytarzem zdążał w moim kierunku, kołysząc się jak kaczka, profesor Slughorn, opiekun Slytherinu.

Odbyłam już wizytę w jego gabinecie dwa dni wcześniej.

— Pomyślałem, że przedstawię cię naszej prefekt naczelnej jeszcze przed ucztą, żeby było ci raźniej. — Skinął na mnie dłonią i ruszył w górę schodów. — Tak się składa, że w tym roku mamy w Slytherinie dwóch prefektów naczelnych — dodał mrukliwie.

Mamrotał coś dalej do siebie pod nosem. Wydawało mi się, że dosłyszałam takie słowa, jak "faworyzacja" i "niesprawiedliwość".

Weszliśmy do Sali Wejściowej, w której tłoczyło się pełno uczniów w jednakowych szkolnych szatach. Na ten widok doznałam nieprzyjemnego uczucia tremy i przez chwilę miałam ochotę odwrócić się i z powrotem schować w bezpiecznych, cichych lochach. Zaraz jednak uświadomiłam sobie, że od dziś Hogwart nie będzie już taki, jakim poznałam go w ciągu ostatnich kilku dni. Nie mogłam spędzić roku szkolnego w dormitorium. Musiałam na powrót przyzwyczaić się do otoczenia ludzi i pędzącego życia szkolnego.

— Ach, znakomicie, dobry wieczór, panno Parkinson. — Slughorn podszedł do stojącej nieopodal zejścia do lochów smukłej dziewczyny w nieskazitelnej, szkolnej szacie.

Piękna i Bestia [S. Snape & OC]Donde viven las historias. Descúbrelo ahora