44. Samotni w tłumie

1.1K 75 327
                                    

To był naprawdę trudny emocjonalnie rozdział. 

Chciałabym go zadedykować Dubhean, która jest mistrzem podejmowania ciężkich tematów. Polecam Wam gorąco jej twórczość, szczególnie Dziewięcioro W Mroku, gdzie motyw zamknięcia w jednym miejscu wybuchowej śmietanki Zakonu Feniksa jest głównym wątkiem. 

Poza tym w tym ważnym miejscu historii chciałabym wyróżnić te z Was, które są tutaj od bardzo dawna, choć należą raczej do cichych czytelników: 

Ignis_Frigidum JGlanebbia XxXMarrylXxX Veronika_Lights nieogarzyciowy NaturaeLusus x_kinga_x Alexandra_Fleck no_one_there Majkaxx1 Riddlespersecutor Ania262005 9ChisanaKitsune9 AnnaMalewicz Magdalena66693 

i wszystkim, których nie udało mi się spamiętać! Dziękuję Wam! Widzę Was, często znam Wasze nicki, cieszę się, że jesteście ❤️💖❤️

Na koniec jeszcze soundtrack do tego rozdziału. Podobno życie jest za krótkie, żeby udawać, że nie lubi się chłopców z 1D. Ja nie udaję, a oni to już nie tacy chłopcy (połowa jest już nawet ojcami), zaś tego konkretnego lubiłam od samego początku, gdy jeszcze faktycznie była to trochę siara, bo miał 17 lat, a ja byłam starsza xD 


Enjoy!

***

Dni mijały, a my tkwiliśmy zamknięci w ponurym domu na Grimmauld Place. Sytuacja przestała być aż tak kolorowa; znaleźliśmy się w impasie. Gwardia nie odpowiadała na moją wiadomość i nie mieliśmy pomysłu jak w inny, bezpieczny sposób się z nimi skontaktować. Napięcie z każdym dniem rosło. 

— Może jednak wyślemy do nich patronusa? — powtórzył kolejny raz Harry. 

Znałam już te dialogi tak dobrze, że mogłabym cytować je z pamięci.

— To zbyt ryzykowne — odpowiedziała jak zwykle Hermiona. — Nie mamy pewności gdzie oni się znajdują i możemy w ten sposób zaszkodzić sobie lub im. 

— Dobrze, już dobrze — westchnął Potter. 

Nikt nie miał nic mądrego do powiedzenia, więc w pokoju na poddaszu zapadło ponure milczenie. Nie mogłam oprzeć się wewnętrznemu przekonaniu, że Snape potrafiłby coś doradzić, ale niestety nikt nie podzielał mojego zaufania do Mistrza Eliksirów. Prawdę mówiąc nie mogłam ich za to winić, bo Severus nie robił nic, by to zmienić. A wręcz przeciwnie. Pogarszał tylko sytuację.

Siedziałam na parapecie, przy otwartym oknie wpatrując się bezmyślnie w sąsiednie domostwa. Powietrze było ciężkie i duszne, umęczony upałem Londyn zdawał się błagać o deszcz.

Piękna i Bestia [S. Snape & OC]Where stories live. Discover now