25. W sercu kłamstwa

1.1K 92 305
                                    

Chciałabym przywitać wszystkich, którzy przybyli do mnie niedawno i w zawrotnym tempie czytają kolejne rozdziały. Cieszę się, że jesteście! Dajcie znać, co myślicie o nowym rozdziale :)

A tę część dedykuję:

@Meadager za komentarze i bardzo rzeczową krytykę.
Jeżeli lubicie czytać o Snapie (jak można nie lubić? xD) to z całego serca polecam Wam odwiedzić jej profil <3

@MavelleLestrange za wszystkie merytoryczne komentarze i uwagi. I tym razem nie ma obrazka, ale jeszcze to kiedyś nadrobię, obiecuję :)

Nie przedłużam, Kochani, i oddaję głos Juliette ;p

Noc spędziłam w jednym z hamaków, bo nie miałam odwagi opuścić Pokoju Życzeń. Zdobyłam się na to dopiero następnego dnia po południu, gdy nieźle już zgłodniałam. W korytarzu nie było śladu po moim wczorajszym akcie wandalizmu. Wzdrygnęłam się, na myśl o tym, kto mógł się zajmować usuwaniem jego skutków, gdy znajdowałam się zaledwie kilka metrów od miejsca zbrodni, ale nie miałam czasu, by się nad tym głębiej zastanawiać. Ulotniłam się z siódmego piętra w obawie przed nakryciem w pobliżu równie newralgicznego miejsca i bez przeszkód wróciłam do lochów. Pogrążony w spokoju Hogwart zdawał się odpoczywać po trudach semestru.

To były najgorsze święta w moim życiu. O stokroć gorsze niż poprzednie, chociaż wtedy nie myślałam, że to w ogóle możliwe. Przez rok przekonałam się, że lepiej nigdy tak nie zakładać, bo jeszcze los zechce podjąć rzucone mu wyzwanie. 

Byłam w podłym nastroju, ale nie to było najgorsze. Czułam się okropnie słabo, po wielogodzinnym śnie nieraz budziłam się wycieńczona, jakby odpoczynek nie przynosił żadnego efektu. Nie wspominając już o problemach z najprostszymi zaklęciami, które pojawiły się znienacka. Klątwa napawała mnie przerażeniem, potęgowanym tylko przez myśl, że jakiekolwiek wyjaśnienie tej sytuacji mogła mi dać tylko jedna osoba.

Ale podobnie jak kiedyś z mamą, tak i tym razem nie mogłam zdobyć się na zainicjowaniem konfrontacji. Bałam się, czy będę w stanie udźwignąć więcej strasznych informacji. Tak bardzo chciałam poznać badania Abercrombiego i co mi z tego przyszło?

Znów trafiłam w jakiś osobliwy punkt zawieszenia. Unikałam Wielkiej Sali, posiłki jadłam w kuchni lub w dormitorium. Nie zaglądałam też do laboratorium. Całe dnie spędzałam poza zamkiem, rozmyślając i kontemplując przyrodę. Czy cokolwiek innego mi pozostało? 

Wciąż na nowo mieliłam w głowie wydarzenia ostatnich dni. Analizując rozmowę z Hagridem, uświadomiłam sobie, że się myliłam. Snape wcale nie był ostatnią osobą, która mi pozostała. Wciąż miałam wokół siebie wspaniałych, odważnych ludzi i być może było ich więcej, niż przypuszczałam. Uchwyciłam się desperacko tej małej tlącej się iskierki, nadziei rozpalonej w moim sercu przez gajowego. 

Myślałam o Gwardii Dumbledore'a; o Neville'u, Ginny, Lunie, Seamusie, Parvati, Padmie, Lavender i wielu innych, którzy tak dzielnie stawiali czoła reżimowi śmierciożerców, ryzykując zdrowiem, narażając się na tortury, nie poddając się i nie tracąc ducha mimo prześladowań. 

Myślałam o Draconie, który z taką determinacją pragnął porzucić wpajane mu od urodzenia idee i zrehabilitować się w oczach tych, których dawniej wyśmiewał, wbrew wszelkim instynktom, ryzykując życie własne i bliskich. 

Myślałam o Astorii i pozostałych Ślizgonach, wtłoczonych w meandry wojny, w wielką propagandową machinę, którym odebrano beztroski czas młodości.

Czy byłabym w stanie ich wszystkich porzucić? Czy po tym, co widziałam w Hogwarcie, mogłam uciec i zostawić przyjaciół w tym bagnie? 

Snape mógł twierdzić, że młodzi ludzie nie nadają się na wojnę, bo brak im niezbędnego opanowania. Ale ja wiedziałam lepiej. Wiedziałam, że to właśnie gorąca krew młodzieży pcha koło historii do przodu. Nawet jeżeli oznaczało to krew przelaną w walce.

Piękna i Bestia [S. Snape & OC]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz