15. Hogwart

1.1K 83 122
                                    

Kochani, zapraszam do Hogwartu :)
Gwoli wyjaśnienia jesteśmy, oczywiście, w Insygniach Śmierci, choć tylko jeśli chodzi o orientację czasową względem kanonu, bo sam motyw insygniów raczej się w tej historii nie pojawi. Więcej nie spojleruję xD

Miłego czytania! ;*

Nie mając wyboru, spakowałam wszystkie rzeczy do kufra i zanim się obejrzałam, zbierałam się do wyjazdu do Hogwartu. Stojąc przy drzwiach, omiotłam pokój ostatnim spojrzeniem. Nie miałam pojęcia, czy kiedyś tu wrócę ani co właściwie w związku z tym czuję. Czy kiedykolwiek przyzwyczaję się do tych ciągłych przeprowadzek? Czy pogodzę się w końcu ze świadomością, że właściwie nie posiadam domu? Jakby nie patrzeć przez ostatnie dwa miesiące to miejsce było dla mnie czymś na jego kształt i naiwnie sądziłam, że tak już pozostanie. Przynajmniej przez jakiś czas. Snape w mgnieniu oka zburzył i te złudzenia. 

Wyszłam, nie oglądając się za siebie. Moją głowę zaprzątały już kolejne zmartwienia. Wciąż nie mogłam dać wiary, że naprawdę, jak gdyby nigdy nic, przenosiłam się do Hogwartu.
Wyniosłam bagaż przed dom, zgodnie z poleceniem Snape'a, i czekałam na niego przez chwilę.

W końcu raczył się zjawić, również targając ze sobą kufer. Wykonał kilka ostatnich ruchów różdżką, rzucając na dom zabezpieczające zaklęcia, po czym odwrócił się do mnie.

— W drogę.

Z ociąganiem chwyciłam go za ramię, drugą dłoń zaciskając na rączce kufra i po chwili ogarnęła mnie dusząca ciemność teleportacji.

Gdy miałam wrażenie, że dłużej nie wytrzymam i się uduszę, pętla na mojej klatce piersiowej zniknęła i już staliśmy na polnej drodze w cieniu rozłożystych klonów. Rozejrzałam się dookoła, ale otaczał nas jedynie las.

— Tędy — ponaglił Severus, jednym machnięciem różdżki unosząc nasze kufry i ruszając żwawo przed siebie.

Podążyłam za nim.

— Słuchaj uważnie — odezwał się znów. — Nazywasz się Juliette Leclair, urodzona dwudziestego drugiego sierpnia tysiąc dziewięćset siedemdziesiątego dziewiątego roku. Ukończyłaś sześć klas w Akademii Beauxbatons. Przerwałaś naukę w połowie ostatniego roku z powodu śmierci matki, po której nie mogłaś się pozbierać, w związku z czym wyjechałaś na terapię. Po jej ukończeniu postanowiłaś nie wracać do starego życia, dlatego złożyłaś dokumenty do Hogwartu, chcąc dokończyć edukację i zacząć życie od nowa. Wszystko jasne?

Przyglądałam się w oszołomieniu jego plecom. Przez chwilę nie mogłam wydobyć głosu, w reakcji na to beznamiętne streszczenie mojego życia. Uderzyło mnie, że tak wiele faktów w tej historii się zgadza. Więcej niż bym chciała.

Severus rzucił mi przez ramię ponaglające spojrzenie.

— Jasne jak słońce — potwierdziłam kwaśno.

— Świetnie.

Dotarliśmy do rozdroża i Severus zatrzymał się tak nagle, że prawie na niego wpadłam.

— Na końcu tej ścieżki znajdziesz stację kolejową — powiedział, wskazując prawe rozwidlenie. — Poczekaj tam. Przyjdzie po ciebie jedna z nauczycielek. Wysoka, chuda, w koku. Przedstawi się jako Minerwa McGonagall i zaprowadzi cię do zamku.

— A ty? — zapytałam szybko, zszokowana podobnym obrotem sprawy.

— Ja pójdę prosto do Hogwartu — odparł, tym razem wskazując drugą ścieżkę. — Dyrektor raczej nie zwykł zajmować się podobnymi drobiazgami osobiście. Musimy zachowywać pozory.

Piękna i Bestia [S. Snape & OC]Where stories live. Discover now