Rozdział 3

5.4K 183 78
                                    

Draco stał w miejscu z podniesioną tarczą, ale większość jej zaklęć nawet nie była rzucona w jego kierunku. Resztę sprawnie odbijał lekkimi ruchami nadgarstka, jakby od niechcenia, zanim w ogóle dosięgnęły jego tarczy. Po parunastu minutach nieprzerwanej fali rozmaitych zaklęć rozbrajających, ogłuszających a nawet paru urokach, na twarzy Hermiony zaczęła malować się prawdziwa wściekłość.

„Co za arogancki dupek! Nawet się nie rusza z miejsca!" – pomyślała i zrobiła parę kroków w jego kierunku zmniejszając dystans.

Teraz więcej zaklęć skierowanych było bezpośrednio w niego, ale nadal wszystkie sprawnie odbijał. Sprawiał wrażenie znudzonego, choć bacznie ją obserwował. Działało to na Hermionę jak płachta na byka. Nieprzerwanie rzucała zaklęcia w jego stronę od dobrych kilkunastu minut, podczas gdy jej oponent nie zrobił jeszcze nic. Powoli czuła jak jej magia słabnie. Draco też wyczuł, że jej zaklęcia są coraz słabsze.

- Przerwa? – zapytał.

- Nie! – odparła wściekła.

- Granger, za chwilę tak opadniesz z sił, że nie będziesz mogła rzucić nawet prostego zaklęcia. – powiedział zaskakująco spokojnie.

- Nie! – krzyknęła znów, nadal próbując chociaż dosięgnąć jego tarczy.

- To miał być trening, a nie Twoja prywatna sesja z workiem do bicia. Zróbmy przerwę i omówmy Twoje błędy. – nadal mówił spokojnym tonem, choć na jego twarzy nie widać było cienia emocji.

- NIE!!!

Draco machnął różdżką nie wypowiadając nawet słowa. Jej różdżka wylądowała parę metrów dalej. Hermiona zaskoczona spojrzała na niego i ruszyła w jej kierunku. Gdy już ją prawie miała w dłoni, różdżka odskoczyła kolejne kilka metrów. Podniosła na niego wściekły wzrok, ale nie odezwała się ani słowem. Zrobiła parę kroków a różdżka znów odskoczyła.

- Przestań! – wrzasnęła zirytowana. Nie spodziewała się, że Draco rozłoży ją na łopatki podczas treningu. Chciała się na nim wyżyć, lecz nie dał jej szansy i jej złość tylko rosła.

- Tylko jeśli zgodzisz się na przerwę. – odparł.

- Nie! – krzyknęła. Schyliła się ponownie, a różdżka poleciała kolejne kilka metrów dalej.

- Muszę przyznać, że nawet mi to na rękę, nie sądziłem, że przez te lata nabrałaś pod tymi szatami krągłości, Granger. – powiedział niemalże uwodzącym tonem.

W sekundzie stanęła jak wryta i spiorunowała go wzrokiem.

- Przerwa! – warknęła rozwścieczona, bo zdała sobie sprawę, że przez ten cały czas Malfoy gapił jej się na tyłek. Owszem, przybrała tu i ówdzie. Mieszkanie przez wakacje w Norze i bycie karmioną przez Molly odzwierciedliło się w postaci paru kilogramów, ale nadal była drobna i szczupła. Rok temu sporo straciła na wadze przez poszukiwania horkruksów i od ciągłego strachu. Teraz po prostu „odrobiła" straty. Ginny zawsze powtarzała, że zazdrości jej figury.

- Rany, Granger, gdybym wiedział wcześniej, że tak łatwo Tobą manipulować już dawno bym to wykorzystał. – odparł wyraźnie rozbawiony.

Nic nie odpowiedziała. Rozwścieczona i zawstydzona jego uwagą na temat swojego ciała chwyciła w końcu różdżkę. W myślach przywołała wygodny fotel z poduszkami w który prawie, że się rzuciła, wypuszczając głośno powietrze z płuc i zamykając oczy. Odetchnęła parę razy by się uspokoić, biorąc wdech nosem i wypuszczając ustami, po czym spojrzała na niego. Nadal stał w tym samym miejscu bacznie jej się przyglądając.

- Co tak stoisz, Malfoy? Myślałam, że chcesz tej przerwy. – warknęła nadal zirytowana.

- Jesteś oklumentką? – zapytał i spotkał jej zaskoczony wzrok na sobie.

Aura - DramioneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz