Rozdział 40

3.3K 124 12
                                    

Jedli obiad w ciszy, przerywanej tylko brzękiem sztućców o talerze i cichym gaworzeniem Teddy'ego. Na początku próbowali rozmawiać, ale za każdym razem temat wracał do artykułu, który Rita Skeeter wysmażyła dla Proroka Codziennego. Pisała w nim, jakoby Draco rzekomo uwiódł Hermionę, by kąpać się w jej sławie. Brzmiało to jak słowa Rona sprzed kilku miesięcy. Gazeta niemal od razu wylądowała w kominku.

Niestety z biegiem dnia było tylko gorzej. Docierały do nich inne pisma, między innymi wydanie specjalne miesięcznika „Czarownica". Poziom bzdur tam wypisanych przekraczał każdą skalę. Redaktorki bowiem zasugerowały zupełnie odwrotną teorię. Napisały, że to mugolaczka uwiodła czystokrwistego, by korzystać z jego majątku, koneksji i przede wszystkim wyjątkowej urody. Po prostu kompletnie zmieszali ją z błotem, podczas gdy Draco stał na świeczniku najprzystojniejszego młodego milionera, który dał się zmanipulować rzekomym podstępem.

Nikogo nie interesowały fakty, chociaż trzeba było przyznać punkt Ricie, za to, że chociaż ona jedna napomknęła o łączącym ich przeznaczeniu. Wobec tego humory przy stole nie dopisywały. Nawet Andromeda była dziwnie przygaszona.

Wszyscy byli już spakowani, czekając tylko na przybycie Kingsleya. Miał on bowiem za zadanie odeskortować uczniów z powrotem do Hogwartu. O godzinie osiemnastej zebrali się w salonie. Molly i Artur rozmawiali cicho z Ginny i Ronem, Andromeda kurczowo ściskała wnuka, który nie wyglądał na zbyt zadowolonego tym faktem. Harry i Theo stali po przeciwległych stronach pomieszczenia, jakby nie chcąc się do siebie zbliżyć. Hermiona, Draco i Narcyza również usiedli razem, choć nie zamieniali ani słowa.

Kilka minut po osiemnastej kominek w salonie rozjarzył się na zielono i wyszedł z niego Minister we własnej osobie.

- Włączyłem znów kominki! – powiedział zadowolony z siebie, zamiast powitania.

- Świetnie, jak będę chciał zwiać z Zamku wystarczy, że wślizgnę się do gabinetu McGonagall. – skrzywił się Harry.

- Lepiej nie mów tego głośno przy niej, bo jeszcze zamknie połączenie całkowicie. – poklepał go radośnie po plecach. – Czemu macie takie grobowe miny? – rozejrzał się po pozostałych.

- Chyba nie czytałeś tych wszystkich artykułów. – odezwała się Hermiona.

- Oczywiście, że nie. Rzuciłem tylko okiem na Proroka, a cała reszta to takie dno, że prędzej prawdy można doszukiwać się w Żonglerze. – wzruszył ramionami. – Wszyscy gotowi?

- Tak. – odpowiedzieli jednocześnie. Nawet mały Teddy coś przytaknął po swojemu.

- Dobra, Narcyzo, możesz iść pierwsza.

Kobieta wstała, a wraz z nią jej syn i synowa. Uścisnęła każde z nich krótko, ale mocno, pokazując swoje uczucia.

- Mam nadzieję, że niedługo się zobaczymy. – uśmiechnęła się do nich ciepło po czym pożegnała resztę i weszła do kominka.

Następna w kolejności była Andromeda, która jednak dziwnie się ociągała. Ciągle dopytywała Kingsley'a czy jej dom na pewno jest bezpieczny i użyła sieci Fiuu dopiero, gdy zapewnił ją, że po powrocie z Hogwartu zajrzy do niej.

Państwo Weasley wylewnie, choć niespodziewanie sprawnie (zapewne fakt posiadania siódemki dzieci miał na to spory wpływ), pożegnali się z każdym, a Molly nawet uścisnęła Draco i Theo. Zdumione miny ślizgonów warte były setek galeonów.

- No dobra, teraz nasza kolej. Kierujemy się prosto do gabinetu dyrektorki, więc nie ma obaw, że któreś z was pomyli kominki. – powiedział Minister. – Nott, jesteś w stanie sam się przenieść?

Aura - DramioneWhere stories live. Discover now