Rozdział 8

5.2K 169 53
                                    

Kolejny dzień mijał względnie spokojnie. Ron nadal unikał patrzenia w jej stronę, ale nie uciekł od stołu, gdy pojawiła się na lunchu w Sali Głównej. Uznała to za dobry znak, ale nie była jeszcze gotowa by z nim porozmawiać. Stwierdziła, że poczeka, aż to on zrobi pierwszy krok.

Gdy po zajęciach z Mugoloznawstwa udała się z Ginny do Biblioteki Malfoy i Nott już tam byli. Ślizgoni widocznie skończyli zajęcia wcześniej. Podeszły bliżej a Draco przywitał je skinieniem głowy i bez słowa wstał, by odejść z Ginny do innego stolika.

- Witaj Hermiono. – powitał ją Theo nieśmiało się uśmiechając.

- Cześć Theo. – usiadła obok niego.

Niemal natychmiast zabrali się do pracy. Szybko okazało się, że Theodore jest niezwykle inteligentny i posiada rozległą wiedzę. Nieco zaskoczyło to Hermionę, ale pozytywnie i powoli zaczynała myśleć coraz lepiej o towarzyszącym jej Ślizgonie. Nigdy wcześniej się tak naprawdę nie spotkali. Jedyne co o nim wiedziała to to, że przyjaźni się z Malfoyem i jego ojciec był Śmierciożercą. Sam Theodore nigdy nim nie został. „I dobrze. To byłaby duża strata dla Magicznego Świata" pomyślała obserwując jak jej partner szybko kreśli skomplikowane wzory na pergaminie.

Nieopodal nich Ginny i Malfoy również zacięcie pracowali, jednak w nie aż tak przyjaznej atmosferze. Draco był skupiony, chłodny i bardzo rzeczowy. Jego towarzyszka natomiast, pomimo oczywistego wkładu włożonego w projekt skupiona była raczej na niezbyt subtelnych próbach wyprowadzenia go z równowagi. W pewnym momencie zatrzasnął książkę i popatrzył na nią lodowato.

- Weasley. Jeszcze jedno słowo nie na temat projektu i idę do McGonagall domagać się zmiany partnera.

- Oh, przestań jęczeć Malfoy. Gwarantuję Ci, że gdybyś dostał mojego brata byłoby dużo gorzej. – uśmiechnęła się do niego fałszywie słodko.

- W to akurat nie wątpię. – odparł. – Jednak na pewno pośród Gryfonów znalazłby się ktoś równie inteligentny co Ty, ale mniej gadatliwy. – położył nacisk na dwa ostatnie słowa mierząc ją wzrokiem.

- Schlebiasz mi Malfoy. Ale liczyłeś, że dostaniesz Mionę, hmm? – pochyliła się lekko w jego stronę a jej oczy zwęziły się niebezpiecznie.

Mierzyli się teraz wzrokiem. Draco od wejścia do Biblioteki praktycznie cały czas używał oklumencji i całej swojej siły woli by co chwila nie zerkać w stronę drugiego stolika.

- Nie. I tak jestem zmuszony spędzać z nią zbyt dużo czasu. – niemal warknął.

- Doprawdy? Nie zauważyłam. – zakpiła. – To co wolałbyś Padmę? A może Lavender? Jestem pewna, że one wolałyby Ciebie. – uśmiechnęła się złowieszczo.

Draco zamrugał parę razy zaskoczony.

- Słucham? – wyrwało mu się.

- Oh, nie udawaj takiego skromnego. Jesteś jednym z najprzystojniejszych chłopaków w szkole. – powiedziała nonszalancko, odchylając się na krześle. – Idę o zakład, że któraś będzie próbowała zaprosić Cię na Halloweenowy Bal. Jeśli nie obie.

- Bal? Jaki Bal? O czym Ty mówisz? – patrzył na nią z niedowierzeniem.

- Przywileje bycia Prefektem, Malfoy. Od tygodnia przygotowujemy się do Balu. Co prawda McGonagall nie ogłosiła jeszcze tego oficjalnie, ale tylko dlatego by nie odwracać uwagi uczniów od nauki. To co, przyjmujesz zakład? – popatrzyła na niego wyzywająco.

- Nie. – powiedział twardo. – Nawet jeśli, to i tak nie wybieram się na żaden głupi Bal.

- Szkoda. Złamiesz serca dziesiątkom dziewczyn w tej szkole.

Aura - DramioneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz