Rozdział 31

2.9K 107 35
                                    

- Co?! Nie! Nie ma mowy! Zwariowaliście?! Przyszedłem tutaj po to, żeby tego nie robił! – wrzasnął Zabini. Draco nie mógł ożenić się z Pansy, przecież to nie miało kompletnie żadnego sensu!

- Nie ma sposobu, żeby obejść Przysięgę Wieczystą. – powiedziała gryfonka. – Dobrze o tym wiesz.

- Ale wtedy... Przecież wy wtedy umrzecie... - popatrzył na nią ogłupiały.

- Nie umrzemy. – odparła pewnie.

- Na przysięgę może i nie ma sposobu, ale na przeznaczenie coś znaleźliśmy. To znaczy, ona znalazła. – dodał Ron, z pewnym bólem malującym się na jego twarzy.

- Czyli co, chcecie, żeby Malfoy poślubił inną dziewczynę?! – zapytał z niedowierzeniem.

- Akt nie będzie w mocy. Draco musi go podpisać, żeby zwolnić się z przysięgi. – powiedział poważnie Minister. – Dlatego musimy idealnie zgrać się w czasie i wkroczyć zanim się zorientują, że małżeństwo nie zostało zawarte.

- Jak to nie będzie w mocy? Nie rozumiem, przecież to magiczne dokumenty! – Blaise był kompletnie skołowany. Zupełnie nie miał pojęcia o co chodzi.

- Zabini, im mniej wiesz tym lepiej dla nas wszystkich. – powiedziała Hermiona delikatnie się do niego uśmiechając. – Draco musi się podpisać, a wtedy my będziemy w stanie go odbić. Musisz mu to powiedzieć. Proszę, niech mi zaufa.

- Ale to co? Obeszłaś jakoś wpływ losu? Już nie jesteście sobie przeznaczeni? – był całkowicie zdezorientowany.

- To skomplikowane... - bąknęła wymijająco nie patrząc mu w oczy.

- Granger, o co tutaj chodzi? Przecież Ty go właśnie wystawiasz do ślubu z inną laską! Myślisz, że jak on zareaguje, jak mu to powiem?! Załamie się!

- Mówię Ci, że akt nie będzie wiążący. Po prostu mi zaufaj. Obaj musicie mi zaufać. – powiedziała stanowczo. – Podpisze się, zwolni z przysięgi, a wtedy my go odbijemy.

- Powiedz nam tylko na co musimy być przygotowani? Jakaś armia? Ile was tam jest? Możesz nam podać jakieś nazwiska? – wtrącił Minister bacznie mu się przyglądając.

Blaise ciężko westchnął. Mimo postanowienia, że powie wszystko niełatwo było mu to zrobić.

- To nie jest armia, raczej zbieranina niedobitków w Zewnętrznego Kręgu Czarnego Pana. – spuścił wzrok. Minister wsłuchał się uważnie, bo dokładnie takie same były podejrzenia jego i Malfoya, nim zniknął. – Przewodzi nimi Flavio Macri, świr jakich mało, a jego prawą ręką jest Gianni Rossi. Obaj są Włochami, ale w trakcie wojny czarodziejów przebywali w Indiach, więc pewnie nic panu nawet nie mówią te nazwiska. – zerknął na Shacklebota, który pokręcił głową. – Właśnie tam Macri poznał moją matkę, gdy była na wakacjach, a ona ściągnęła go do Anglii jakiś czas temu. – wyraźnie się skrzywił. - Tutaj zaprzyjaźnił się z całą tą zgrają popaprańców i zebrał ich do kupy. Po drodze poznał Parkinson... - urwał. Nie chciał wydawać przyjaciółki, ale nie miał wyboru. – To z Pansy ma się ożenić Draco, ale ona o niczym nie wie. – dodał szybko. – Jej matka to wszystko obmyśliła. I to ona go wciągnęła w pułapkę. Jej patronusem jest...

- Żbik... - wyszeptała Hermiona.

Popatrzyli po sobie, bo wszystkie elementy układanki właśnie złączyły się w całość.

- Ile osób może przebywać tam, gdzie go trzymacie? – zapytał rzeczowo Kingsley.

- Sześć, może osiem. – odparł. – Wliczając w to Draco, mnie, Pansy i moją matkę. I od razu mówię, że ani Pansy, ani moja matka nic nie wiedzą o tym co się dzieje, dlatego musicie zapewnić, że aurorzy ich nie zaatakują.

Aura - DramioneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz