Rozdział 39

3.6K 119 22
                                    

Uwaga, rozdział 18+ ! 


***


Przyciągnęła go bliżej do siebie i oplotła ramionami jego szyję. Draco również nie pozostawał bierny. Chwycił ją pewnie za biodra, tak, że pomiędzy ich ciałami nie było żadnej wolnej przestrzeni. Całowała go zdecydowanie, choć bardzo delikatnie. Zastanawiał się jak nadać jej więcej pewności siebie, więc zsunął jedną rękę na jej pośladek. Druga z kolei leniwie wędrowała w stronę piersi.

- Tak właściwie... - wymruczał, łapiąc oddech pomiędzy pocałunkami. – To nie mieliśmy okazji skonsumować jeszcze naszego małżeństwa. – dodał odszukując zębami płatek jej ucha i lekko go ugryzł.

Jej usta wydały cichy, słodki pisk, gdy to zrobił i niemal natychmiast poczuł jak echo tego dźwięku odbija się w jego członku.

- Miałam nadzieję, że to powiesz. – uśmiechnęła się a jej palce powędrowały w stronę jego krawata, próbując go rozsupłać. Draco w tym czasie powoli rozpracowywał uparty zamek jej sukienki. Gdy w końcu udało jej się wyswobodzić go z kaszmirowego krawata zamierzała odrzucić go na bok, ale powstrzymał ją, łapiąc za nadgarstek.

- O nie tak prędko, to nam się może jeszcze przydać. – powiedział, a w jego oczach pojawił się drapieżny błysk. Do Hermiony dopiero po chwili dotarło znaczenie tych słów i oblała się szkarłatnym rumieńcem.

Puścił jej nadgarstek i uniósł rękę, rzucając na drzwi bezróżdżkowe Muffilato. Chwycił ją za ramiona i powoli zsuwał z nich materiał sukienki. W tym czasie ona naprędce rozpinała guziki jego koszuli.

Czuła takie pożądanie, jakiego jeszcze nigdy nie doświadczyła. Chciała, by się pospieszył, ale Draco uparcie robił wszystko w spowolnionym tempie. Nie czekając dłużej zaczęła rozpinać pasek jego spodni, chcąc dać mu do zrozumienia, że chce go tu i teraz.

Uśmiechnął się drwiąco, jakby niewerbalnie przekazując jej, że to będzie długa noc i nie zamierza niczego przyspieszać. Gdy w końcu jej sukienka opadła na ziemię oderwał oczy od jej twarzy i wciągnął powietrze z cichym sykiem. Ubrana była w kremową, koronkową bieliznę.

- Salazarze... - wypuścił powietrze i wpił się w jej usta z pożądaniem. – Wyglądasz cholernie seksownie.

Jego dłoń powędrowała w stronę jej piersi. Przez cienki materiał stanika wyczuł jej sterczące sutki i chwycił jednego lekko ściskając w palcach. Jęknęła z rozkoszy i przylgnęła ustami do jego szyi. Zapach białych kwiatów uderzył go w nozdrza z taką siłą, że miał ochotę rzucić ją na łóżko i wziąć w tej sekundzie.

To jednak to nie było jego planem, więc resztkami silnej woli powstrzymał się. Chciał się nacieszyć tą nocą. Nacieszyć się nią. Tak długo byli rozdzieleni. Każdego dnia, każdej sekundy martwił się o jej życie. Bał się, że już nigdy jej nie zobaczy. Dlatego zamierzał napawać się jej obecnością i zaspokoić pragnienie, które niemal zżerało go od środka.

Hermiony dłonie zsunęły się w kierunku jego rozporka. Dokładnie na ten moment czekał. Kolejne bezróżdżkowe zaklęcie i chwilę później jej ręce oplótł solidny węzeł, zrobiony z kaszmirowego krawata.

Jej oczy rozszerzyły się w zdumieniu i już otwierała usta, by się odezwać, ale zamknął je przykładając do nich palec.

- Dziś zamierzam odbić sobie te trzy i pół miesiąca. – powiedział zsuwając jedno ramiączko jej stanika, by chwycić ustami sterczący sutek, który tak go kusił.

Aura - DramioneWhere stories live. Discover now