Rozdział 21

3.6K 146 12
                                    

Shacklebot mierzył uważnym spojrzeniem młodego ślizgona. Normalnie zapewne oburzyłby się, że jakiś szczyl śmie mu rozkazywać. Miał jednak nieodparte wrażenie, że ten chłopak nie robi tego by go obrazić. Jemu naprawdę zależało na bezpieczeństwie matki, i co było niewypowiedzianie wręcz zaskakujące, na Granger również.

Gdy tylko usłyszał od McGonagall, że Hermiona spędza Święta w Malfoy Manor niemal z miejsca posłał tam pół tuzina Aurorów. Był przekonany, że były Śmierciożerca stanowi śmiertelne zagrożenie dla ich Złotej Dziewczyny. W dodatku te ataki... Teraz, gdy siedział w salonie Malfoyów, było mu po ludzku wręcz głupio, że w pierwszym odruchu pokierowały nim stereotypy.

Sam walczył z korupcją, supremacją czystej krwi i wszelkimi uprzedzeniami na porządku dziennym w Ministerstwie. Czuł się, jakby sam sobie wymierzył mentalny policzek, ponieważ dał się ponieść krzywdzącym schematom.

- Oczywiście osobiście dołożę wszelkich starań byście pozostali bezpieczni. Tak, pan, panie Malfoy również. – powiedział widząc zaskoczenie na twarzy chłopaka. – Uważam, że pan również jest w niebezpieczeństwie jako najbliższa osoba Pani Malfoy. Lucjusz został już przeniesiony do jednej z tajnych kwater i jest pod nadzorem moich najlepszych Aurorów.

Słysząc te słowa Narcyza odetchnęła z wyraźną ulgą. Bała się, że jej mąż może kolejny raz paść ofiarą napastników. Pomimo, że wyrządził im w życiu wiele krzywd nadal w pewien sposób go kochała.

- Dokąd mamy się udać? – ślizgon znów był do bólu wręcz rzeczowy.

- Niestety nie mamy tak dużych kwater, by zabrać was wszystkich w jedno miejsce. Będziemy musieli was rozdzielić.

- Nie ma mowy. – Draco niemal wszedł mu w słowo. Wszyscy popatrzyli na niego z zaskoczeniem.

- Panie Malfoy, nie zmieścimy waszej trójki w jednej kwaterze. Rozdzielicie się. – odparł Shacklebot.

- Powiedziałem, nie ma mowy. – pomimo młodego wieku w głosie Malfoy'a było coś, co nie pozostawiało miejsca na żadne dyskusje. Był naturalnym przywódcą. – Nie pozwolę, żeby Granger była sama zamknięta, Merlin wie, gdzie. Albo przenosicie nas razem, albo wcale. – dodał tonem nie znoszącym sprzeciwu.

- Nie możecie tutaj zostać! – uniósł się Minister. – Dziwię się, że jeszcze was nie zaatakowali!

- Wzmocniliśmy z Granger zaklęcia chroniące. Nie dostaną się tu. – powiedział twardo.

- Ale za chwilę dowiedzą się, że tutaj jesteście i znajdą sposób by was dopaść! Element zaskoczenia jest tutaj kluczowy, by zapewnić wam bezpieczeństwo.

- Kingsley, a może... - odezwała się milcząca do tej pory Hermiona. Wszystkie pary oczu skierowały się na nią. – a może stara kwatera Zakonu? – zapytała. – Możemy rzucić nowe zaklęcie Fideliusa, Harry na pewno się zgodzi byśmy tam tymczasowo zamieszkali. Dasz nam dodatkową ochronę, w postaci Aurorów.

Shacklebot wyraźnie się zamyślił. Był genialnym strategiem i właśnie rozważał wszystkie za i przeciw.

- Ale kto zostanie Strażnikiem Tajemnicy? – odezwał się w końcu.

- Musi to być ktoś, kogo zupełnie nikt by o to nie podejrzewał. – powiedziała bardziej do siebie. – Czy ktoś wie, że odnowiliście kontakt z Andromedą? – zapytała Malfoyów.

- Nie sądzę. To znaczy na pewno Weasleyowie o tym wiedzą, skoro spędza tam drugi dzień Świąt, ale oni chyba są... zaufani. – odparł Draco niemal wypluwając ostatnie słowo a w głowie pojawił mu się obraz Rona. Szybko odsunął od siebie tę myśl i zastanawiał się o jaką kwaterę chodzi. Czyżby...? Nie, to niemożliwe.

Aura - DramioneWhere stories live. Discover now