Rozdział 10

4.2K 168 18
                                    

Hermiona obudziła się w piątek rano z bólem głowy. Ostatnie dni, choć pozornie spokojne, pełne były napięcia. Draco podczas ich szlabanu był bardzo rzeczowy i nie mówił nic co odbiegałoby od wyznaczonej przez McGonagall kary. Ginny nie poruszała tematu Malfoya, choć uważnie ją obserwowała w jego obecności. Hermiona szybko domyśliła się, że przyjaciółka wie co się wydarzyło między nimi. Theo również unikał ponownej rozmowy o nauce tańca, co nawet było jej na rękę, choć na treningach nadal była kiepska. W dodatku Bal był już jutro.

Nie wiedziała nawet, czy się na niego w końcu wybierze. Co prawda specjalnie na tę okazję kupiła u Madame Malkin piękną kobaltową suknię i złote szpilki, ale wtedy jeszcze myślała, że pójdzie na niego z Ronem. Teraz nie miała pary, a nie chciała wisieć u boku Harrego i Ginny.

Zastanawiała się czy Ron w ogóle wybiera się na Bal. Jeśli oboje nie pójdą to oznacza to, że zostaną sami w Wieży. A co, jeśli idzie z kimś? A ona będzie sama? W takim wypadku musi kogoś szybko znaleźć albo zostać. Nie było wyjścia, musi zapytać Gin czy zna jego plany na jutrzejszy wieczór.

Przekręciła się na bok odwlekając konieczność wstania z łóżka. Wiedziała, że jeśli zaraz tego nie zrobi to za chwilę będzie musiała się bardzo spieszyć albo odpuścić śniadanie. Zza kotary słyszała, że pozostałe dziewczęta już wstały i powoli zbierają się do wyjścia.

- Miona, wstajesz? - usłyszała głos Ginny.

- Tak, za chwilę. - odparła. Odsunęła zasłony przy łóżku i zaczęła szukać eliksiru w szafce nocnej, by zniwelować ból pulsujący jej pod czaszką.

- Nie wyglądasz za dobrze. - powiedziała przyjaciółka uważnie jej się przyglądając.

- To nic takiego, źle spałam i trochę boli mnie głowa. Zaraz znajdę ten cholerny eliksir i mi przejdzie. - machnęła ręką lekceważąco.

Rudowłosa wstała ze swojego łóżka i sięgnęła do kufra. Po chwili podała jej fiolkę.

- Masz. - powiedziała. - Ostatnio często boli Cię głowa, może powinnaś pójść do Madame Pomfrey upewnić się, że to nic poważnego, hmm?

- Nic mi nie jest. - odparła twardo przełykając eliksir. - Po prostu jestem zmęczona. Od dawna nie miałam chwili tylko dla siebie.

- W takim razie jutro będziesz miała wspaniałą okazję by się rozerwać. - powiedziała Ginny. Hermiona wyczuła okazję, by wypytać ją o plany jej brata.

- Skoro już o tym mówimy... - zaczęła niepewnie, zerkając na nią i upewniając się, że Lavender i Parvati już wyszły z dormitorium. - Wiesz może co planuje Ron?

- Z tego co wiem wybiera się na Bal. Chyba nie planujesz z tego powodu zrezygnować i nie iść, prawda? - zapytała podejrzliwie.

- Rozważam to. - przyznała szczerze. Nie było powodu by miała to przed nią ukrywać.

- Oh, przestań wygadywać takie bzdury. - żachnęła się Ginny. - Co z tego, że Ron tam idzie? Będzie tam też setka innych osób, nawet pewnie nie będziesz musiała się starać, by go nie zobaczyć.

- No nie wiem, Gin. - odparła nieprzekonana. Wcześniej bardzo chciała iść na ten Bal, ale teraz na samą myśl o tym jej wnętrzności skręcały się w supeł. - Nawet nie mam z kim iść.

- Przecież, to żaden problem. Zdajesz sobie sprawę ilu chłopaków chciałoby z Tobą pójść? - zapytała z przekąsem.

- Eee... Nie? - odparła skonsternowana.

- No właśnie! - prychnęła i wyrzuciła ręce w powietrze. - Bo nie zwracasz na nich uwagi. Zastanówmy się kogo możesz zaprosić. Może Justin?

Aura - DramioneWhere stories live. Discover now