Rozdział 18

3.7K 154 54
                                    

Hermiona obudziła się po zaledwie paru godzinach niespokojnego snu. Śniły jej się koszmary, w których Bellatrix znów ją torturowała. Bezwiednie potarła przedramię, na którym wyryty w jej skórze był szpecący i wulgarny napis „Szlama".

Co mnie podkusiło, żeby się zgodzić? - pomyślała. Dobrowolnie zamierzała udać się do miejsca, gdzie przeżyła koszmar. Miejsca, w którym pierwszy raz w życiu pomyślała, że chce umrzeć. Mimowolnie podwinęła nogi zwijając się na łóżku w kulkę. Długo jednak nie poleżała, bo zerwała się w panice. Za parę godzin ma przecież spędzić Wigilię z Malfoyem!

Nie wiedziała kompletnie co ma na siebie założyć ani co zrobić z niesfornymi włosami. Bardzo chciała mieć w tej chwili przy sobie Ginny. Ona miała nienaganne poczucie stylu i potrafiła wydobyć makijażem to co najpiękniejsze, jednocześnie nie tworząc wulgarnej maski na twarzy.

Niepewnie podeszła do łóżka przyjaciółki mając nadzieję, że dziewczyna zostawiła jakieś kosmetyki w szafce nocnej. Nie pomyliła się, stało tam parę butelek. Szybko znalazła odżywkę do włosów i cudownie pachnący balsam do ciała. Uznała, że Gin nie będzie miała jej za złe tego bezpardonowego grzebania w jej rzeczach. W końcu sytuacja była wyjątkowa. Merlinie, Wigilia u Malfoyów!

Uchyliła szufladę, mając nadzieję na znalezienie jakiegoś błyszczyka, ale jej uwagę przykuł zwój maleńkich liścików. „Oh, to takie słodkie, że nadal je sobie z Harrym piszą" - pomyślała z uśmiechem. Serce jej jednak zamarło, kiedy wyciągając eliksir rozświetlający poruszyła zwojem. Kawałek pergaminu odchylił się ukazując pochyłe smukłe pismo, tak niepodobne do doskonale jej znanych bazgrołów Pottera. Wydało się dziwnie znajome, ale postanowiła nie naruszać więcej prywatności przyjaciółki. Mimo to nie mogła odeprzeć paskudnego wrażenia, że Ginny kogoś ma. Kogoś, kto wcale nie jest Harrym. Wysiliła się jednak i użyła oklumencji.

Kiedy skompletowała już wszystkie potrzebne fiolki ruszyła pod prysznic. Doskonale zdawała sobie sprawę, że do samodzielnego przygotowania się do wyjścia potrzebuje znacznie więcej czasu, niż gdyby pomagała jej przyjaciółka. Zmuszona była opuścić śniadanie, ale z nerwów wcale nie odczuwała głodu. Przecież to miała być Wigilia u Malfoyów!

Gdy już się umyła zaczęła wcierać w ciało pożyczony balsam. Zastanawiała się co zrobić z włosami, jednak nie miała pomysłu. Nie potrafiła upiąć ich w kok, a przynajmniej nie tak ładnie jak Ginny to zrobiła. Może rozpuszczone? Nie... Musiałaby je jakoś najpierw wygładzić.

- Oh na Godryka, po co ja tam idę... - wymamrotała czując się idiotycznie, gdy wklepywała zawartości różnych fiolek w twarz. Tak bardzo chciała powtórzyć efekt, który uzyskała na Bal Duchów.

Na dnie swojego kufra znalazła resztkę Ulizanny i ze zdumieniem stwierdziła, że w połączeniu z odżywką znacznie szybciej i efektowniej wygładza jej włosy. Oczywiście nie otrzymałam całkiem prostych włosów, jednak układały się teraz w zgrabne fale. Przypominając sobie, jak uprzednio przyjaciółka nawijała jej włosy na różdżkę sama postanowiła również tak zrobić. Teraz fale zmieniły się w piękne pukle i delikatnie przeczesała je palcami. Tak, zdecydowanie wyglądało to dobrze. Jej włosy lśniły zdrowym blaskiem, pierwszy raz w życiu układając się naprawdę ładnie.

Odnalazła także swój dawno zagubiony tusz do rzęs i cienie. Uznała, że nie ma wyjścia. Musi połączyć mugolskie kosmetyki z tymi magicznymi. Postawiła na naturalny makijaż, więc tylko delikatnie podkreśliła swoje atuty. To zdecydowanie wystarczyło. Przeglądała się w lustrze bardzo zadowolona z efektów. Czekoladowe oczy okalane długimi rzęsami prezentowały się olśniewająco wraz z delikatnym beżowym cieniem, który rozjaśniał jej spojrzenie. Usta pociągnęła błyszczykiem i jak się okazało wcale nie był taki zwykły, bo lekko przyciemnił ich naturalny kolor. Skóra po użytych eliksirach lśniła zdrowym blaskiem.

Aura - DramioneWhere stories live. Discover now