Rozdział 33

2.8K 111 27
                                    

- Żartujesz, prawda? – Gdyby ktoś z nich mógłby przebywać jednocześnie w dwóch miejscach zapewne parsknąłby śmiechem. Czarnoskóry, wysoki ślizgon i równie wysoki blady rudzielec zadali to pytanie w tej samej sekundzie, choć dzieliły ich setki kilometrów.


***


- Żartujesz, prawda? – zapytał Blaise.

- Pomyśl chwilę! – rzucił kwaśno Draco. – Do dziś nie było żadnej wiadomości o tym co planują. Nic. Zero. A teraz to skaleczenie... - potarł bezwiednie opuszek palca. - Jestem pewien, że do ostatniej chwili szukali innego sposobu. Ale Magia Krwi to jedyne co może pozwolić im się przedrzeć przez Fideliusa.

- Ale przecież wszystkie manuskrypty zostały zniszczone. – zdziwił się czarnoskóry. - Czarny Pan sam osobiście o to zadbał, by Magia Krwi była jego tajną bronią. Przecież to był jeden z głównych celów pozbycia się Dumbledore'a, by wiedza o niej zginęła razem z nim.

- Jak na kogoś, kto nie był nigdy Śmierciożercą jesteś obrzydliwie wręcz dobrze poinformowany. – blondyn obrzucił go badawczym spojrzeniem. – Ale powiedz mi, czy Ty poznałeś kiedyś moją dziewczynę – mocno zaakcentował te słowa. - czy się na nią tylko gapiłeś? – skrzywił się. – Przecież wiadomo, że jeżeli ktoś mógł się do tego dokopać to tylko Granger...

- Ale...

- Wiem. – przerwał mu. – To jest kurewsko wręcz niebezpieczne. Nie możemy im na to pozwolić.

- Drake, nie chcę Ci nic mówić, ale do Wielkanocy zostały niecałe trzy dni. Sam nie dam rady Cię stąd wyciągnąć. Oni muszą nam pomóc!

- Ale nie takim kosztem, Blaise! Czarnej Magii nie da się kontrolować!

- Wiesz doskonale, że nie ma innego wyjścia. Poradzą sobie. Granger ogarnie, mówię Ci stary. – powiedział uspokajająco, co przyniosło kompletnie odwrotny skutek.

- Nie ma mowy! Ona nie może tego zrobić, rozumiesz?! To ją zabije!

- O czym Ty mówisz do cholery?! – zezłościł się. – Magia Krwi nie zabija!

- Nie sama w sobie. – odparował równie wściekle. – Ale... Ona zasiewa w Twojej duszy zło. Wielkie zło, Zabini. Zatruwa ją, chcesz więcej i więcej aż w końcu kończysz martwy przy jakimś eksperymencie, bo nie jesteś w stanie kontrolować takiej mocy. Myślisz, że dziadek Abraxas tak dla zabawy się wysadził w laboratorium? – skrzywił się. - Nie ma mowy, żebym pozwolił na to, by Hermiona maczała w tym palce tylko po to, by mnie uwolnić. – dodał twardo.

- I jak niby zamierzasz ją powstrzymać? – zakpił, ale gdy spojrzał na Draco z twarzy zszedł mu złośliwy uśmieszek. Młody Malfoy wyglądał groźnie.

- Nie podpiszę tego pierdolonego aktu, rozumiesz?! – wysyczał przez zaciśnięte zęby. – Masz im natychmiast przekazać, że jak tylko tkną Magię Krwi to mogą się tutaj w ogóle nie zjawiać, bo nie złożę podpisu!

- Ty chyba oszalałeś! Myślisz, że to powstrzyma Granger?! Zrobi wszystko, żeby Cię uwolnić.

- Nie jeśli będę martwy. - odparł pewnie.

- Jesteś skończonym idiotą. I tak tu przyjdzie, czy tego chcesz czy nie. A wiesz co się wtedy stanie? – popatrzył na niego morderczo. - Flavio ją zabije. A potem pójdzie po Twoją matkę.

Draco jakby stracił rezon i skurczył się w sobie. Po chwili jednak znów się wyprostował a na twarzy miał maskę oklumencji. Tylko jego oczy zdradzały wściekłość.

Aura - DramioneHikayelerin yaşadığı yer. Şimdi keşfedin