Rozdział 15

4K 140 32
                                    

Hermiona siedziała zwinięta w kłębek na swoim ulubionym fotelu. Ogień w kominku wesoło trzaskał i czuła jak jego ciepło rozchodzi się przyjemnie po całym jej ciele. Czytała chyba setną książkę, na temat zaklęć usuwających wspomnienia, szukając najmniejszej chociażby wzmianki o ich przywracaniu.

Mimo to myślami wciąż wracała do tego co dziś usłyszała. Draco spotykał się z Luną by grać w szachy... Wydawało jej się to dziwne, w końcu przecież Luna była więźniem w jego domu. A jednak w pewien sposób się zaprzyjaźnili. I nikt nie wytykał jej spędzania z nim czasu!

Zabolała ją reakcja Georga na wieść o tym, że kupiła Malfoyowi prezent świąteczny. Dobrze, że nie zapytał dla kogo jest szal... pomyślała gorzko. Zawsze traktowała bliźniaków trochę jak starszych braci. Gdy Fred zginął w trakcie Bitwy o Hogwart przechodziła żałobę razem ze wszystkimi Weasleyami. Bardzo dużo czasu spędzała z Georgem w trakcie wakacji. Wspierali się wzajemnie, bo Hermiona tylko jemu z nich wszystkich wyznała prawdę o rodzicach, o tym, że prawdopodobnie nigdy ich nie odzyska. Nie zrobiła tego, by uzyskać jego współczucie. Zapewniło to jednak wzajemne zrozumienie, co pomogło im obojgu wspierać się i w pewien sposób powrócić do normalności. To George namówił ją do powrotu do Hogwartu, a ona jego do Dowcipów Weasleyów. Dlatego jego słowa tak ją bolały. Wiedziała jednak, że nie może od nikogo wymagać w tej kwestii wyrozumiałości. Draco miał swoje na sumieniu i nikt temu nie mógł zaprzeczyć. Nawet jeśli Wizengamot go uniewinnił.

Z zamyślenia wyrwało ją skrzypienie uchylającego się obrazu w przejściu do Pokoju Wspólnego. Było już późno, nie spodziewała się, że ktoś może jeszcze przebywać poza Wieżą. Jej zdziwienie tym bardziej wzrosło, że przez dziurę przeszedł Ron. Zdążył zrobić parę kroków nim ją zauważył.

- Oh... Cześć. Nie spodziewałem się nikogo o tej porze. - wybąkał usprawiedliwiającym tonem, choć nie zdążyła się nawet odezwać. - Przepraszam, nie będę Ci przeszkadzać, już sobie idę. - dodał, nie patrząc jej w oczy.

Hermiona poczuła się odrobinę głupio, że Ron zawsze od niej ucieka. Mimo, że miała całkowite prawo do nietolerowania jego obecności, to złość na niego już dawno jej minęła i brakowało jej towarzystwa przyjaciela, z którym przez siedem lat spędzała każdą wolną chwilę.

- Spokojnie, nie przeszkadzasz mi. - odpowiedziała, na co Ron popatrzył na nią tak, jakby spotkał ją pierwszy raz. - Możesz zostać, jeśli chcesz. - dodała, a on zamrugał parę razy oszołomiony.

- Eee... Właściwie to... Czy moglibyśmy porozmawiać? - zapytał tak cicho, że ledwo go usłyszała. Kiwnęła głową, na znak, że się zgadza.

- Od czego... A tak. Na początku chciałbym Cię przeprosić. Naprawdę. - powiedział, a całe jego ciało wyrażało głęboką skruchę. Wyglądał jakby w sekundzie stracił parę centymetrów. - Nie mogłem przyjąć do wiadomości, że to koniec, a potem Malfoy powiedział... Strasznie mnie poniosło, chyba przez całe swoje życie nie byłem tak wściekły. Nie chciałem nigdy, żeby tak wyszło. Nigdy. Jesteś najważniejszą osobą w moim życiu i nie mogłem do siebie dopuścić tej myśli, że ze mną zrywasz.

Hermiona otworzyła usta, żeby coś powiedzieć, ale Ron kontynuował.

- Nie, nic nie mów. Wiem jak bardzo nawaliłem. Wiem już co robiłem źle. Na Gordyka! - jęknął. - Byłem taki głupi, myślałem, że skoro już ze mną jesteś to będziesz do końca życia. Przestałem się starać, zawsze było coś ważniejszego niż Ty. Przysięgam, że nigdy już nie powtórzę tego błędu. Nie ważne, czy zechcesz dać mi jeszcze jedną szansę, czy nie. Obiecuję, że nigdy nikogo już tak nie potraktuję. - zakończył cicho.

- Ron... - zaczęła równie cicho patrząc na niego. Wyglądał jakby miał zaraz zapaść się pod ziemię. Serce jej pękało. - Przyjmuję Twoje przeprosiny. - oczy Rona na chwilę pojaśniały. - Ale nie oznacza to, że do siebie wrócimy. Przykro mi. - odwrócił od niej wzrok.

Aura - DramioneWhere stories live. Discover now