Rozdział 4

4.4K 190 75
                                    

Puścił się biegiem zaraz, gdy tylko drzwi od wspólnego pokoju Ślizgonów się za nim zamknęły. Chciał dotrzeć do Pokoju Życzeń jak najszybciej. Nie obchodziło go, że McGonagall zapewne odejmie mu więcej punktów, za spędzenie tam nocy. „Jeśli się dowie...". Prychnął. „Oczywiście, że się dowie, przecież wszystkie portrety mnie obserwują. Pewnie dlatego znalazła mnie i Granger wczoraj, bo widziały, jak wychodziłem." – pomyślał gorzko.

Był już w połowie drogi, gdy usłyszał nieopodal krzyki. Zwolnił i zaczął poruszać się bezszelestnie by sprawdzić co się dzieje.

- Ty szmato! – usłyszał zza rogu. Wychylił się i zobaczył Weasleya który krzyczał na Granger. Seamus Finnigan i Dean Thomas trzymali go i próbowali powstrzymać.

Hermiona stała blada przy samej ścianie. Zobaczył w jej oczach przerażenie i wściekłość. Po twarzy spływały jej łzy.

- Jak śmiesz, Ronald?! Jak śmiesz?! – krzyknęła do niego.

- Od jak dawna się z nim puszczasz?! Z Krumem też mnie zdradzałaś?! Ciekawe co jest w tych wszystkich listach! Podniecają Cię Śmierciożercy, suko?! – wrzeszczał.

- Ron przestań! Opanuj się! – Seamus i Dean próbowali przemówić mu do rozumu nadal go trzymając. Jednak Ron, pomimo, że nie był najbardziej muskularny, był znacznie od nich wyższy i silniejszy. Ledwo dawali mu radę, gdy był w furii.

- Z nikim Cię nie zdradzałam, kretynie! Jakbyś poświęcał mi trochę uwagi to byś wiedział! – odkrzyknęła mu łamiącym się głosem.

Draco czuł, że jeśli zaraz czegoś nie zrobi to Weasley wyrwie się tym dwóm, a wtedy nie wiadomo co się stanie. Jednocześnie nie chciał wkroczyć za wcześnie i pogorszyć sprawy, bo z tego co usłyszał, Ronowi chodziło o niego.

- WIĘCEJ UWAGI?! MAŁO CI JEJ POŚWIĘCIŁEM?! 7 LAT! 7 LAT ŁAZIŁEM ZA TOBĄ JAK BARAN!

- Właśnie Ron! Łaziłeś! Jak baran! A gdy już byliśmy razem przestało Cię obchodzić wszystko, bo już mnie miałeś tak?! Więcej uwagi poświęcałeś swojej miotle niż mi! – jej głos powoli zaczynał się łamać.

- MAŁO UWAGI?! TERAZ MASZ CAŁĄ MOJĄ UWAGĘ, SZMATO! – wyszarpnął ręce, które przytrzymywali mu Seamus z Deanem, i ruszył w stronę Granger.

Draco patrzył na tę sytuację jak w spowolnionym tempie. Wszystko w jego ciele mówiło mu by zawrócił, by jak najszybciej stąd odszedł. Wiedział, że z tego będą tylko kłopoty a on miał już ich ponad to. W dodatku to ewidentnie nie była jego sprawa, pomimo, że został wspomniany. Sam dokładnie nie widział jak i dlaczego zrobił, to co zrobił.

- Zostaw ją, Weasley! – krzyknął wyłaniając się z korytarza.

Ron obrócił się na pięcie. Na jego twarzy malowało się zaskoczenie, jednak ułamek sekundy później zastąpiła je nowa fala furii i uśmiechnął złowrogo.

- No proszę. Oto Śmierciożerca przybywa w obronie szlam! – zadrwił wbijając w Draco mordercze spojrzenie.

- Ron, nie bądź kutasem, chodźmy stąd! – powiedział Dean, zniesmaczony tym jak jego kumpel wyraził się o swojej byłej dziewczynie. Jednocześnie zerkał nerwowo na Malfoya, obawiając się, że może dojść do bójki.

- Chodź, z tego będą problemy! – mówił po jego drugiej stronie Seamus, próbując znów chwycić Rona, ale ten się wierzgnął i wyrwał, odpychając go z hukiem na ścianę.

- Tak nisko upadłeś, Weasley, żeby o byłej dziewczynie, która nie raz uratowała Ci ten kretyński zad, mówić „szlama"? Nawet Śmierciożerca ma więcej taktu. – powiedział chłodnym złowrogim głosem. Jednocześnie podniósł bezgłośnie tarczę, nie wyciągając nawet różdżki. Był dobry w zaklęcia bez użycia różdżki oraz niewerbalne, i jeśli dojdzie do pojedynku, a czuł, że zaraz dojdzie, to zamierzał tę przewagę wykorzystać.

Aura - DramioneDonde viven las historias. Descúbrelo ahora