Rozdział 14

5K 197 7
                                    

 Leżałam na boku na środku pomieszczenia. Jak najdalej od chłodnych ścian. Mój organizm chyba zaczynał powoli przyzwyczajać się do zimna. Nie robiło na mnie już takiego wrażenia jak wcześniej, mimo iż miałam na sobie jedynie szpitalną, jednorazową koszulę.

Nagle usłyszałam zgrzyt, a potem w wejściu stanęła... dziewczyna. Uniosłam się na dłoniach. Musiała być mniej więcej w moim wieku. Miała jasne włosy do ramion i nieco przydługą grzywkę. W dłoniach trzymała tacę.

-Cześć - przywitała się nieśmiało, a potem niepewnie weszła do środka.

Nie umknęło mojej uwadze, jak dyskretnie rozejrzała się po pomieszczeniu, a w odpowiedzi na jej twarz wkradł się strach.

-Nazywam się Jinny - przedstawiła się cicho. -Przyniosłam ci jedzenie - oznajmiła zmuszając się do uśmiechu.

Podeszła nieco bliżej.

Nie spuszczałam z niej wzroku, dopóki nie stanęła przede mną. Jej krągłe policzki zaróżowiły się pod moim bacznym spojrzeniem, a potem znów uśmiechnęła. Kucnęła, stawiając przede mną tacę. Jedzenie wyglądało inaczej, niż ostatnio. Zamiast białej masy, dostałam jajecznicę w towarzystwie pomidora i ogórka oraz małą butelkę z wodą. Był także papierowy kubek.

-Pomyślałam, że chętnie napijesz się ciepłej herbaty. Strasznie tu zimno - zadrżała.

-Dziękuję.

Dziewczyna spojrzała przez ramię.

-Mam dla ciebie coś jeszcze - wyszeptała, a potem podniosła się i zdjęła gruby, beżowy sweter, który miała na sobie.

Została w samej koszulce.

-Mama kazała mi go tobie przekazać - oznajmiła, wyciągając sweter w moją stronę.

Mama? Zmarszczyłam brwi.

-Poznałaś ją kiedy...

-Fiona - podpowiedziała mi pamięć.

Dziewczyna przytaknęła.

-Tak, Fiona.

Z wdzięcznością przyjęłam od niej puszysty materiał.

-Założyłam go tylko na przejście, żeby nikt nie robił problemów.

Natychmiast wciągnęłam materiał przez głowę. Sweter był bardzo obszerny, więc otulił moje ciało niczym włochaty koc. Odetchnęłam, czując przyjemne ciepło i świeży zapach płynu do płukania tkanin.

-Dziękuję - powtórzyłam.

Dziewczyna skinęła na tacę.

-Jedz, póki ciepłe. Muszę już iść - zaczęła kierować się w stronę wyjścia.

-Zaczekaj - zatrzymałam ją. -Może wiesz... Jest tu taka mała dziewczynka...

-Maisie - podpowiedziała, choć doskonale pamiętałam jej imię.

-Tak. Czy... wszystko z nią w porządku? - spytałam, patrząc na dziewczynę z nadzieją.

-Tak. Nic jej nie jest.

Fala ulgi zalała moje ciało.

-Dziękuję - po raz trzeci opuściło moje usta.

Dziewczyna znów wskazała talerz.

-Jedz - powiedziała, a potem pospiesznie wyszła.

W moim żołądku zaburczało, zupełnie jakby dobra nowina przywróciła mi apetyt. Podniosłam papierowy kubek, grzejąc gorącą herbatą dłonie, zanim upiłam łyk. Była pyszna. Słodka, intensywna. Rozgrzewająca. Odłożyłam naczynie i ujęłam papierowy widelec. Jajecznica była równie pyszna. Pochłonęłam ją szybko, kilkoma machnięciami widelca. Gdy skończyłam, poczułam jak mój żołądek mruczy z radości. Otulona swetrem i rozgrzana herbatą, oparłam się o ścianę i obserwowałam, jak za oknem szaleje wiatr. Potem zasnęłam, ukołysana ciepłem. Przespałam niemalże cały dzień.

Gdy mnie zniewolisz - ZAKOŃCZONEWhere stories live. Discover now