Rozdział 19

4.6K 219 9
                                    

-Jesteśmy - oznajmił Keir, gasząc silnik.

Zaparkował samochód przed warsztatem mieszczącym się na obrzeżach Londynu. Był ogromny. Miał dziesięć stanowisk i każde z nich było zajęte. W jednym stało Ferrari, w drugim McLaren, w trzecim Rolls-Royce, a jeszcze innym Bugatti. Znaczna część reperowanych tu samochodów pochodziła z Dubaju, skąd sprowadzał je Ervin Davidson. Gdy przejdą metamorfozę, nad którą pieczę sprawował Hamish i jego syn - Roger, zostaną przetransportowane do Szkocji.

-Już wiem, czym będziemy się zajmować za kilka dni - rzucił Camdan, stając u mego boku.

Przytaknąłem. Camdan uwielbiał drogie samochody, więc tą część interesu w dużej mierze powierzyłem w jego ręce.

Dziś jednak byliśmy tu w innym celu.

Okrążyłem budynek, czując za sobą obecność Keira i Camdana. Wejście do biura znajdowało się z tyłu, a drzwi zamknięte były na kod, który znała zaledwie garstka ludzi. Wprowadziłem go i zamki zabrzęczały oznajmiając, że zostały odblokowane. Szarpnąłem za klamkę, a potem wszedłem do środka. Biuro było proste i przeważał w nim metal. Metalowe biurko, krzesła i stojaki na dokumenty. Jedynie szafa na narzędzia - ironicznie - była drewniana.

Hamish już na nas czekał. Gdy weszliśmy, wstał, a na jego twarzy pojawił się szeroki uśmiech, który częściowo skryła ruda broda.

-Witaj, Tomasie. Keirze, Camdanie - skinął nam głową na przywitanie. -Jak minęła wam podróż?

-Bez przygód - odparł Keir.

Camdan opadł na jedno z krzeseł.

-Męcząca, ale nie na tyle, aby odpuścić wieczornego drinka, jak już załatwimy co trzeba - wyszczerzył się.

-Właśnie - Hamish uniósł pulchny palec. -Im szybciej zaczniemy, tym szybciej skończymy.

Patrząc na jego łagodny wyraz twarzy, aż ciężko było sobie wyobrazić, w jaką bestię potrafił się przeobrazić.

-Jak się ma nasz gość? - spytałem, biorąc w dłoń żelazną figurkę w kształcie starego pick-upa.

Jak na kogoś, kto zajmował się najbardziej luksusowymi samochodami świata, Hamish miał niewybredny gust.

Wzruszył ramionami.

-Zrobiłem tak, jak prosiłeś. Nie rozmawiałem z nim zbyt wiele, oprócz tamtego jednego razu.

Pokiwałem powoli głową.

-Raz dziennie dawałem mu coś do jedzenia, wyprowadzałem do kibla i dawałem wiadro z wodą, żeby mógł umyć facjatę.

-Nie pytał o nią?

-Raz próbował, potem już nie. Wydaje mi się, że czeka, aż w końcu się zjawisz - Hamish spojrzał na mnie.

-Dobrze. Nie trzymajmy go więc dłużej w niepewności. Zaprowadź mnie do niego.

Hamish potaknął, a potem otworzył masywne drzwi.

Ruszyłem za nim. Zeszliśmy schodami na dół do czegoś, co przypominało piwnicę. To tutaj wyrabiał fałszywe rejestracje i tworzył nieistniejące numery VIN, aby w przypadku kontroli nic się nie posypało.

Na dole były tylko jedne drzwi. Prowadziły do człowieka, do którego nienawiść starannie pielęgnowałem przez ostatnie dziesięć lat. Hamish niespiesznie otworzył każdą z trzech kłódek, a potem pchnął drzwi. Moje spojrzenie padło na wrak człowieka. Nie spuściłem z niego wzroku ani na sekundę, jednocześnie wchodząc do środka. Kilka sekund później usłyszałem, jak drzwi się zamykają. W tym samym czasie Ian Cole uniósł głowę.

Gdy mnie zniewolisz - ZAKOŃCZONEحيث تعيش القصص. اكتشف الآن