Gdy lekarka wyszła, zostawiając mnie samą, podniosłam się do pozycji siedzącej. Ból przeszył moją prawą stopę i plecy, ale to było nic w porównaniu do tego, co działo się w mojej głowie. Objęłam podkulone nogi rękoma i wsparłam na kolanie policzek. Włosy łaskotały moje odsłonięte ramiona, gdy wpatrywałam się w mrok zapadający za oknem. Byłam w sypialni Tomasa MacCanna. Jego zapach otaczał mnie i wsiąkał w pory mojej skóry, ale... nie przeszkadzało mi to.
Gdy wszedł do sypialni, jego postawna sylwetka zajęła prawie całe miejsce w przejściu. Jego szare oczy przeskanowały moje ciało, a potem zrobił krok w moją stronę.
-Jak się czujesz? - spytał.
Spuściłam wzrok, aby nie zobaczył napływających do moich oczu łez.
Słyszałam, jak podchodzi bliżej, a po chwili materac ugiął się pod jego ciężarem.
-Rozmawiałem z Klarą - oznajmił cicho. -Dojdziesz do siebie w mgnieniu oka.
Uniosłam na niego wzrok.
-Nie to mnie martwi - wyszeptałam.
Jego oczy złagodniały. Dostrzegłam w nich współczucie.
-Nie mogę tego zrozumieć - syknęłam, uderzając dłońmi w łóżko. -Jak tylko próbuję o tym pomyśleć, wszystko się rozsypuje - oznajmiłam gniewnie. -Ojciec całe życie wpajał mi, że mama była piękną, mądrą, bardzo utalentowaną kobietą. I że kochała mnie nad życie - wyznałam cicho. -Bardzo dbał, żebym żyła w przekonaniu, że była dobrym człowiekiem, a ona w tym czasie układała sobie życie z kimś innym - łzy wymknęły się z moich oczu.
Spojrzałam na wpatrującego się we mnie Tomasa.
-Zostawiła mnie - wyszeptałam bezradnie.
Mięsień w jego szczęce się poruszył.
-Przykro mi - wychrypiał.
Zacisnęłam powieki i krokodyle łzy opadły na moje policzki, a potem szybko zaczęły spływać w dół, aż do samej brody, gdzie złapały je palce Tomasa.
-Zanim wydasz osąd, daj mi trochę czasu - poprosił, łapiąc delikatnie moją twarz w swoje wielkie, ciepłe dłonie. -Jutro zamierzam przejrzeć stare dokumenty, może coś znajdę. W jednym jednak muszę przyznać twojemu ojcu rację, Martha była dobrą osobą i ciężko mi uwierzyć, że tak po prostu zostawiła swoje dziecko i uciekła.
Powiedział to z takim przekonaniem, że nie byłam w stanie mu się sprzeciwić.
-Myślisz, że mogło być coś więcej w tej historii? Że ojciec mógł... - urwałam, niezdolna dokończyć tej myśli.
Samo podejrzenie, że ojciec mógł przez całe życie mnie okłamywać w sprawie matki i jej śmierci, zabijało mnie.
Tomas przesunął kciukiem po mojej skórze.
-Nie wiem, ale wiem, że zasługujesz, aby poznać prawdę - oznajmił niskim głosem.
Patrzyliśmy na siebie przez chwilę w ciszy. On wciąż trzymał dłonie na mojej twarzy, cierpliwie ścierając z niej mokre ślady. Rozchyliłam usta, gdy jego kciuk przypadkiem musnął ich kącik. Jego oczy podążyły za palcami i na kilkanaście sekund zatrzymały się w tym miejscu. Gdy się pochylił, zamknęłam oczy, czekając, sama nie wiedziałam na co, ale on jedynie otoczył mnie swoimi silnymi ramionami. Ja również po chwili go objęłam. Wcisnęłam mokre oczy w zagłębienie między jego szyją, a ramieniem i wdychałam głęboko jego zapach. Był męski i świeży, a jego skóra okazała się w tym miejscu gładka i przyjemnie ciepła. Gdy przycisnęłam do niej usta, Tomas zastygł w bezruchu. Był zapewne równie zaskoczony, jak ja. Nie miałam pojęcia, skąd wzięła się ta potrzeba bliskości, ale była zbyt silna, żeby ją zignorować. Podczas, gdy cały mój świat trząsł się w posadach i przestałam wierzyć we wszystko, czego do tej pory byłam pewna, on był przy mnie oferując, że pomoże mi odkryć prawdę.
![](https://img.wattpad.com/cover/276681828-288-k750932.jpg)
YOU ARE READING
Gdy mnie zniewolisz - ZAKOŃCZONE
RomanceMężczyzna zawładnięty żądzą zemsty. Kobieta, która stała się karą za wyrządzone krzywdy. Dwie rodziny, jedna wojna, morze krwi. Tomas został skazany za morderstwo swoich najbliższych, którego nie popełnił. Gdy wychodzi na wolność, przyświeca mu je...