Rozdział 28

4.9K 224 26
                                    

Trzy ostatnie dni, zlały się w jeden, niemożliwie długi dzień. Jedyną formą kontrolowania czasu stały się posiłki, które przynosił mi Braden. Robił to szybko i w milczeniu, jakby chciał mnie w ten sposób ukarać. Ani razu na mnie nie spojrzał, a wyraz jego twarzy za każdym razem był zacięty i zimny. Nie miało to dla mnie żadnego znaczenia. Ledwo odnotowywałam jego obecność. Nie miałam apetytu, więc gdy wracał po 30 minutach, zabierał ze sobą niemal nienaruszone porcje.

Nie miałam siły czytać, ani nawet się ubrać. Wstawałam jedynie do toalety oraz żeby wziąć szybki, wieczorny prysznic. Resztę czasu spędzałam w łóżku, wpatrując się w okno. Obserwowałam budzące się słońce, które powoli wzbijało się ku górze, a potem kładło ku zachodowi. Potem patrzyłam na księżyc czekając, aż zmorzy mnie sen.

Brak wieści na temat ojca napawał mnie przerażeniem, ale nie byłam zaskoczona. Czułam się oszukana, ale taka była właśnie cena naiwności. Coraz częściej przez mój umysł przelatywała myśl, że Tomas MacCann wyjechał, aby raz na zawsze wyrównać rachunek.

Odchodziłam od zmysłów.

Tego wieczora, gdy otworzyły się drzwi, od razu zorientowałam się, że kroki nie należą do Bradena. Zmusiłam się do zerknięcia przez ramię i z zaskoczeniem dostrzegłam, że to Jinny.

Podparłam sę na dłoniach.

-Jinny... - wyszeptałam.

Spojrzała na mnie. Błysk w jej oczach przygasł.

-Przyniosłam kolację - oznajmiła chyba tylko po to, aby powiedzieć cokolwiek.

Usiadłam.

Jinny zatrzymała się przy stole i pochyliła, zby położyć na nim tacę z jedzeniem. Gdy się podniosła, w jej oczach dostrzegłam wahanie. Przełknęłam ślinę przez zaschnięte gardło, a potem spytałam z cichą nadzieją w głosie.

-Zostaniesz ze mną?

Jinny przygryzła dolną wargę.

-Nie wiem, czy powinnam.

Moje ramiona opadły.

-Dlaczego? - wyszeptałam.

-Morgan... - jej spojrzenie zasnuła mgła. -Nie czuje się zbyt dobrze.

Zacisnęłam usta w cienką linię.

-Przykro mi.

Uśmiechnęła się smutno.

-Lekarze mówią, że dojdzie do siebie, ale bardzo cierpi.

Spuściłam wzrok na swoje dłonie.

-Nigdy nie chciałam, aby stała mu się jakakolwiek krzywda. Ani mu, ani nikomu z twojej rodziny - wyznałam.

Jinny przytaknęła, a potem zaczęła nerwowo bawić się palcami.

-Usiądź ze mną. Proszę. Tylko na chwilę...

Nasze oczy się spotkały i wymieniłyśmy pełne bólu spojrzenia.

Jinny w końcu pękła.

-Dobrze - odparła, a potem zajęła miejsce na krześle. -Pan Devlin mówił, że nie chcesz jeść.

Wzruszyłam ramieniem.

-Po prostu nie jestem głodna - zmusiłam się do uśmiechu.

Kąciki ust Jinny drgnęły w nerwowym tiku.

-Nie ruszyłaś nic od trzech dni.

Zacisnęłam palce na pościeli. Jakie to miało znaczenie? Dlaczego ktokolwiek z nich miałby się martwić moim brakiem apetytu? Skrzywiłam się.

Gdy mnie zniewolisz - ZAKOŃCZONEWo Geschichten leben. Entdecke jetzt