"Zwrócę ci wolność".
Słowa Tomasa MacCanna odbijały się echem w mojej głowie. Wolność. Mogłam ją odzyskać. Po tym wszystkim, co tu przeszłam, to słowo nabrało zupełnie nowego znaczenia, a jednak wydawało się... niewystarczające.
-A mój ojciec? - spytałam.
Tomas odchylił nieco głowę.
-Od tej chwili powinnaś się trzymać od tego z daleka. Dopóki nie odejdziesz.
Poczułam, jak zalewa mnie furia.
-Trzymać z daleka? Od tego, to znaczy czego? Ojca? - wysyczałam przez zaciśnięte zęby.
Mężczyzna wyostrzył spojrzenie.
-Carmen - upomniał mnie, jakbym była rozpędzonym psem, którego trzeba pociągnięciem za smycz zatrzymać, zanim się zerwie.
Zmarszczyłam brwi z niedowierzaniem. Wściekłość przegoniła smutek i żal, a także strach. Rozmowa z ojcem wypuściła na wolność wiele długo skrywanych emocji. Oczywiście, że chciałam znów być wolna. Odzyskać resztki starego życia, ale chciałam to zrobić ramię w ramię z ojcem. Bez niego nie było to możliwe.
-Wypuść go - zażądałam.
W oczach Tomasa rozpętał się huragan.
-Twój ojciec i ja doszliśmy do - urwał na chwilę, jakby szukał odpowiedniego słowa - porozumienia - skrzywił się. -Dobrze ci radzę, nie zaprzepaść jego starań, bo wystarczy chwila, abym zmienił zdanie.
-Co to za porozumienie? - wycedziłam.
Mężczyzna przekrzywił głowę nieco w bok, potwierdzając tym samym to, czego nie trudno się było domyślić.
Moja wolność, za śmierć mojego ojca.
Podniosłam się i uderzyłam obiema dłońmi o drewno. Potem pochyliłam się w stronę mężczyzny, na widok którego ze strachu uginały mi się kolana, ale który nie mógł mnie już bardziej skrzywdzić.
-Nie sądzę, żebyś kiedykolwiek poczuł coś podobnego, co czułam ja, gdy przyciskałeś mnie do instrumentu, który jeszcze niedawno kochałam, a teraz za każdym razem, gdy na niego spojrzę, będę czuła na ciele twoje ręce. Myślę jednak, że jesteś w stanie to sobie wyobrazić, Tomasie. Oddałam ci wszystko, aby go ocalić. Wiedziałam, że to mnie zniszczy. Że ty mnie zniszczysz. Wiedziałam i zgodziłam się na to z pełną świadomością w nadziei, że oszczędzisz życie mojego ojca - wycedziłam.
Tomas MacCann odwrócił głowę, ale zanim to zrobił, dostrzegłam, jak tężeje. Oczekiwałam odpowiedzi, ale gdy milczenie zaczęło być zbyt ciężkie, abym mogła je dłużej znosić, odezwałam się.
-Powinnam posłuchać intuicji, która podpowiadała, że twoje słowo jest niewiele warte. Naprawdę dziwię się, że możesz jeszcze na siebie patrzeć w lustro - rzekłam tonem pełnym pogardy.
Tomas MacCann zerwał się z fotela i przyjął pozycję podobną do mojej, zmuszając mnie do cofnięcia się. Jego oczy pociemniały, gdy zawładnął nim gniew.
-W tym problem, że nie mogę - warknął. -Skrzywdziłem cię i będę tego żałował do końca życia. Tamta noc nie powinna się była wydarzyć. W ogóle nie powinno cię tutaj być. Popełniłem błąd i zdałem sobie z tego sprawę zbyt późno. Najchętniej cofnąłbym czas, ale niestety nie jestem w stanie tego zrobić, Carmen - wyrzucił niskim, chrapliwym głosem. -To nie zmienia jednak faktu, że mam z twoim ojcem do wyrównania pewien rachunek. Powinienem to zrobić od razu, ale byłabyś zaskoczona, do jakich rozmiarów może urosnąć pielęgnowana przez dziesięć lat nienawiść.
CZYTASZ
Gdy mnie zniewolisz - ZAKOŃCZONE
RomanceMężczyzna zawładnięty żądzą zemsty. Kobieta, która stała się karą za wyrządzone krzywdy. Dwie rodziny, jedna wojna, morze krwi. Tomas został skazany za morderstwo swoich najbliższych, którego nie popełnił. Gdy wychodzi na wolność, przyświeca mu je...