Rozdział 21

4.6K 194 6
                                    

Następnego ranka Jinny aż drżała z podekscytowania. Dziś był wielki dzień. Biznesowe spotkanie, a raczej bal-niespodzianka, zaczynał się za kilka godzin.

-Jak się czujesz? - spytała cała w skowronkach.

-W porządku.

-Na polecenie pani Devlin, mama przygotowała dla ciebie wyjątkowe śniadanie - oznajmiła, wsuwając tacę na stół.

Spojrzałam na ogromną ilość naleśników, syrop klonowy, przeróżne owoce, kawę i sok pomarańczowy. Faktycznie, śniadanie było wyjątkowe. Już zapomniałam, jak smakuje kawa, a ta pachniała wyjątkowo kusząco.

-Chciała, żebyś miała dużo energii i przywitała dzień pozytywną myślą.

Ujęłam sztućcie.

-Jest ci bardzo wdzięczna, że zgodziłaś się wystąpić - oświadczyła, siadając na drugim krześle.

Czułam na sobie jej spojrzenie.

-Wszystko w porządku? Jesteś blada.

Uniosłam na nią oczy.

-Źle spałam - odparłam.

Nie chciałam jej niepokoić, a już na pewno nie chciałam wzbudzać żadnych podejrzeń.

Powiedziałam prawdę. Spałam słabo i krótko. Wciąż myślałam o liście od ojca i zaszyfrowanej w nim wiadomości. Miałam tak wiele pytań... Okropnie się bałam. Zupełnie nie wiedziałam, czego mogę się spodziewać dzisiejszego wieczora. Ta niepewność nie wpływała na mnie dobrze. Byłam wycieńczona nieustannymi domysłami i próbami ułożenia tego wszystkiego w spójną całość. Nie pomagała też świadomość, że to prawdopodobnie jedyna szansa, jaką dostanę na wydostanie się w wyspy. Jeśli coś pójdzie nie tak... Z drugiej strony wiedząc tak niewiele, jaki cudem cokolwiek może potoczyć się pomyślnie?

-Rozumiem. A więc dobrze się składa, że przyniosłam kawę - zaśmiała się. -Gdy skończysz jeść, zaczniemy przygotowania.

Dłoń, w której trzymałam widelec, znieruchomiała.

-Przygotowania?

-Musisz odpowiednio się prezentować - wzruszyła ramieniem.

W jej oczach tańczyły radosne iskierki.

-Twój występ to główna atrakcja, nie pojawisz się przecież w tym wynoszonym golfie, albo którejś z moich bluz. Dziś w tym domu będzie naprawdę wiele ważnych osób, Carmen - powiedziała nachylając się ku mnie.

Tak, jedna szczególnie ważna - pomyślałam.

Gdy tylko skończyłam śniadanie, do pokoju weszła kobieta. Nie przedstawiła się. Powiedziała jedynie, że przyszła zrobić mi manicure i pedicure. Stworzenie komfortowych do tego warunków zajęło jej chwilę, a potem niezwłocznie zabrała się do pracy, jakby nie chciała zostać w tym pokoju ani minuty dłużej, niż to konieczne. Zadbanie o moje stopy i dłonie zajęło jej trzy godziny. Gdy skończyła, po prostu wyszła, nie odzywając się do mnie słowem.

Kilka minut później do pokoju wróciła Jinny. Złapała moją dłoń i przyjrzała się moim paznokciom.

-Przepiękne!

Mimo próby protestu, kosmetyczka przedłużyła moje naturalne paznokcie. Teraz były w kolorze brudnego różu, a palec środkowy i serdeczny połyskiwał w świetle na złoto.

-Zazdroszczę. Ja w takich paznokciach pewnie nie byłabym w stanie obsługiwać przyjęcia. Nie będą przeszkadzały ci w grze? - zmarszczyła brwi.

Pokręciłam głową. Gra będzie wprawdzie mniej komfortowa, ale byłam przyzwyczajona do grania w każdych warunkach.

Gdy mnie zniewolisz - ZAKOŃCZONEحيث تعيش القصص. اكتشف الآن