Następnego ranka Jinny aż drżała z podekscytowania. Dziś był wielki dzień. Biznesowe spotkanie, a raczej bal-niespodzianka, zaczynał się za kilka godzin.
-Jak się czujesz? - spytała cała w skowronkach.
-W porządku.
-Na polecenie pani Devlin, mama przygotowała dla ciebie wyjątkowe śniadanie - oznajmiła, wsuwając tacę na stół.
Spojrzałam na ogromną ilość naleśników, syrop klonowy, przeróżne owoce, kawę i sok pomarańczowy. Faktycznie, śniadanie było wyjątkowe. Już zapomniałam, jak smakuje kawa, a ta pachniała wyjątkowo kusząco.
-Chciała, żebyś miała dużo energii i przywitała dzień pozytywną myślą.
Ujęłam sztućcie.
-Jest ci bardzo wdzięczna, że zgodziłaś się wystąpić - oświadczyła, siadając na drugim krześle.
Czułam na sobie jej spojrzenie.
-Wszystko w porządku? Jesteś blada.
Uniosłam na nią oczy.
-Źle spałam - odparłam.
Nie chciałam jej niepokoić, a już na pewno nie chciałam wzbudzać żadnych podejrzeń.
Powiedziałam prawdę. Spałam słabo i krótko. Wciąż myślałam o liście od ojca i zaszyfrowanej w nim wiadomości. Miałam tak wiele pytań... Okropnie się bałam. Zupełnie nie wiedziałam, czego mogę się spodziewać dzisiejszego wieczora. Ta niepewność nie wpływała na mnie dobrze. Byłam wycieńczona nieustannymi domysłami i próbami ułożenia tego wszystkiego w spójną całość. Nie pomagała też świadomość, że to prawdopodobnie jedyna szansa, jaką dostanę na wydostanie się w wyspy. Jeśli coś pójdzie nie tak... Z drugiej strony wiedząc tak niewiele, jaki cudem cokolwiek może potoczyć się pomyślnie?
-Rozumiem. A więc dobrze się składa, że przyniosłam kawę - zaśmiała się. -Gdy skończysz jeść, zaczniemy przygotowania.
Dłoń, w której trzymałam widelec, znieruchomiała.
-Przygotowania?
-Musisz odpowiednio się prezentować - wzruszyła ramieniem.
W jej oczach tańczyły radosne iskierki.
-Twój występ to główna atrakcja, nie pojawisz się przecież w tym wynoszonym golfie, albo którejś z moich bluz. Dziś w tym domu będzie naprawdę wiele ważnych osób, Carmen - powiedziała nachylając się ku mnie.
Tak, jedna szczególnie ważna - pomyślałam.
Gdy tylko skończyłam śniadanie, do pokoju weszła kobieta. Nie przedstawiła się. Powiedziała jedynie, że przyszła zrobić mi manicure i pedicure. Stworzenie komfortowych do tego warunków zajęło jej chwilę, a potem niezwłocznie zabrała się do pracy, jakby nie chciała zostać w tym pokoju ani minuty dłużej, niż to konieczne. Zadbanie o moje stopy i dłonie zajęło jej trzy godziny. Gdy skończyła, po prostu wyszła, nie odzywając się do mnie słowem.
Kilka minut później do pokoju wróciła Jinny. Złapała moją dłoń i przyjrzała się moim paznokciom.
-Przepiękne!
Mimo próby protestu, kosmetyczka przedłużyła moje naturalne paznokcie. Teraz były w kolorze brudnego różu, a palec środkowy i serdeczny połyskiwał w świetle na złoto.
-Zazdroszczę. Ja w takich paznokciach pewnie nie byłabym w stanie obsługiwać przyjęcia. Nie będą przeszkadzały ci w grze? - zmarszczyła brwi.
Pokręciłam głową. Gra będzie wprawdzie mniej komfortowa, ale byłam przyzwyczajona do grania w każdych warunkach.
![](https://img.wattpad.com/cover/276681828-288-k750932.jpg)
أنت تقرأ
Gdy mnie zniewolisz - ZAKOŃCZONE
العاطفيةMężczyzna zawładnięty żądzą zemsty. Kobieta, która stała się karą za wyrządzone krzywdy. Dwie rodziny, jedna wojna, morze krwi. Tomas został skazany za morderstwo swoich najbliższych, którego nie popełnił. Gdy wychodzi na wolność, przyświeca mu je...