Jeździliśmy konno po wyspie przez kilka godzin. Braden całkiem sprytnie wymyślał coraz to nowe tematy, które wymagały omówienia. Dziś. Teraz. Już. W końcu oznajmiłem, że mam tego dość i ruszyliśmy w drogę powrotną do domu. Gdy dotarliśmy na miejsce, dochodziła 15:00. Udałem się prosto do swojego gabinetu, gdzie wziąłem długi prysznic, a potem usiadłem przy biurku i przez dwie godziny analizowałem zbiór informacji na temat moich dzisiejszych gości i tego, co możemy dać sobie nawzajem.
Władza to współpraca.
Gdy skończyłem studiować dokumenty, skierowałem się do sypialni. Zerknąłem na wiszący na szafie pokrowiec i przyczepioną do niego kartkę. "Ubierz na spotkanie, proszę! - Innes". Zdjąłem wieszak i rozpiąłem zamek. W środku znajdował się elegancki garnitur. Skrzywiłem się. Nie pamiętałem, kiedy ostatnio miałem na sobie coś takiego. Jeśli w ogóle kiedykolwiek. Uciszyłem wewnętrzny sprzeciw i się ubrałem. Uniosłem krawat na wysokość oczu. Na to nie dam się namówić. Rzuciłem go na łóżko.
-Tomasie? - do drzwi nieśmiało zapukała Innes.
Potem jej głowa zajrzała do środka.
-Goście już są - zlustrowała mnie uważnym spojrzeniem. -Braden czeka, aż się pojawisz, aby móc ich oficjalnie przywitać.
-Możemy iść.
-Nie zakładasz go? - spytała wskazując na krawat.
Spojrzałem na nią z dezaprobatą.
-Ostatnie dziesięć lat spędziłem w znoszonej bluzie. To już przesada.
Zagryzła dolną wargę i dostrzegłem, że ma na sobie elegancką sukienkę.
-Czy jest coś, o czym nie wiem? - przyjrzałem jej się podejrzliwie, ale zbyła mnie machnięciem ręki.
-Chodźmy - zarządziła.
Ruszyłem razem z nią korytarzem.
-Wszyscy są w sali balowej - oznajmiła.
W sali balowej? Zmarszczyłem brwi, ale nie było czasu na zadawanie pytań.
Weszliśmy do środka i znieruchomiałem. To nie było spotkanie, którego się spodziewałem. To był jebany bal.
-Co to ma, kurwa, być? - warknąłem przejeżdżając spojrzeniem po ilości zgromadzonych tu ludzi.
-Niespodzianka - wzruszyła ramieniem, uśmiechając się. -Pomyślałam, że dobrze będzie zwiększyć nieco zasięgi. A przy okazji trochę się zrelaksować. Przyda się to nam wszystkim.
Spiąłem się, ale udała, że tego nie widzi.
Braden na mój widok uśmiechnął się szeroko, a potem wszedł na niewielkie, okrągłe podwyższenie, znajdujące się w centrum pomieszczenia.
-Proszę wszystkich o uwagę! - powiedział głośno.
Jinny podeszła do mnie ze srebrną tacą w dłoniach, na której znajdowały się lampki z szampanem. Promienny uśmiech rozświetlił jej twarz. Niechętnie sięgnąłem po szkło.
-Dobry wieczór wszystkim! - zaczął, łącząc dłonie. -Pragnę was serdecznie przywitać w naszych skromnych, odbudowanych z popiołu, progach. Dzisiejszego wieczora świętujemy kilka ważnych dla naszej rodziny momentów. W krótkim czasie udało nam się odbudować połowę rezydencji, która jak wiecie, została częściowo zniszczona. Wszystko za sprawą Tomasa MacCanna. Po długich latach nieobecności, jest wreszcie z nami, niczym ostatni, brakujący element. Teraz tworzymy spójną całość i jestem pewien, że razem zbudujemy coś naprawdę wielkiego. Coś znaczącego. Bardzo cieszy nas fakt, że chcecie być tego częścią, dlatego dziś będziemy świętować!
CZYTASZ
Gdy mnie zniewolisz - ZAKOŃCZONE
RomanceMężczyzna zawładnięty żądzą zemsty. Kobieta, która stała się karą za wyrządzone krzywdy. Dwie rodziny, jedna wojna, morze krwi. Tomas został skazany za morderstwo swoich najbliższych, którego nie popełnił. Gdy wychodzi na wolność, przyświeca mu je...