10.

2.2K 155 62
                                    

Otworzyłem oczy, spoglądając na Jisunga, który ślinił rękaw mojej bluzy, gdy ciągle przez sen przytulał się do mojej ręki. Nawet nie wiem, kiedy zdążyłem zasnąć wraz z młodszym, ale chociaż uspokoił się i nie musiał dalej płakać.

Ostrożnie wyciągnąłem dłoń po telefon leżący na komodzie obok łóżka, na którym widniała już jedenasta i kilka wiadomości czy nieodebranych połączeń od Changbina, ale niebardzo się tym przejąłem.

Co prawda, jestem spóźniony na zajęcia grubo trzy godziny, ale o wiele bardziej wolałem zostać z blondynem, jeśli tak bardzo tego potrzebował. W jakimś stopniu trochę się o niego bałem.

Zajrzałem na twarz Sunga, który cały czas pogrążony był we śnie, a ciepłe promienie słońca parzyły jego policzki. Gdy tak teraz przyglądam się mu, zauważam jak bardzo niewinny i delikatny jest Jisung. Chyba to mnie w nim tak bardzo łamie, przez co po prostu chce spędzać z nim czas. To jak bardzo dotyka go brak innych przyjaciół, gdy ci jego najbliżsi nie są w stanie być przy nim.

Z resztą Jisung to jeszcze dzieciak, to normlane, że potrzebuję czyjejś uwagi...

Delikatnie odgarnąłem grzywkę z jego oczu i ułożyłem ją za jego ucho, przez co aż zmarszczył brwi przez promienie słońca. Nie chciałem, by się budził, a na moje szczęście łóżko Hana stało dosłownie pod oknem w rogu jego pokoju, dlatego zdołałem sięgnąć ręka do rolety, by trochę niezdarnie ją zasłonić, a bynajmniej na tyle, by słońce nie świeciło w jego oczy.

Westchnąłem pod nosem, zaglądając w stronę jego pokoju, który jak na nastolatka był dość czysty i schludny. Jisung chyba bardzo lubił kwiaty czy inne rośliny, bo w jego małym kąciku było ich bardzo dużo. Na białej szafie naprzeciwko łóżka stała doniczka z rozciągającym się pod ścianą aż do karnisza jakąś rośliną, na których niebardzo się znałem. Na drugiej ścianie na biurku stał następny kwiat i jeszcze kolejny, co według mnie pasowało do białych ścian wnętrza czy mebli. Tylko  gdzieniegdzie znajdowały się pojedyncze kartki, mangi czy małe karteczki poprzyczepiane nad łóżkiem, których wolałem nie czytać, bo może młodszy nie chciałby tego.

- Minho hyung... Nie śpisz już? - odwróciłem się do Jisunga, który podniósł się do siadu, by wytrzeć buzię rękawem, a ja zaraz po nim sam usiadłem. - Przepraszam... - wytarł dłonią plamę śliny na moim rękawie i sam wytarł ją o swoją koszulkę, na co parsknąłem śmiechem.

- Nic nie szkodzi. - machnąłem dłonią, by nie przejmował się. - Wyspałeś się w ogóle?

- Bardzo, a długo spałem? Czekaj, która jest godzina, hyung? - zapytał mnie wyraźnie spanikowany, gdy wyciągnął dłoń po swój telefon, z którego przerażony zajrzał na mnie. - Hyung, jest już po jedenastej! Spóźniłeś się na lekcje.

- Wiem, ale sam zasnąłem po tobie, Ji. Nic się nie stanie, usprawiedliwię sobie ten dzień, no chyba że tak bardzo chcesz się mnie pozbyć. - powiedziałem, na co pokręcił głową i westchnął z lekko zakłopotaną miną, opierając się o ramę łóżka przy parapecie.

- Nie chce po prostu byś opuszczał lekcje przeze mnie. Troszkę mi z tym źle. - uśmiechnął się krzywo. - Ale to nie tak, że chciałbym ciebie wygonić, hyung. Lubię spędzać z tobą czas. - odwrócił się ode mnie, by odsłonić roletę i otworzyć okno, a ja od razu poczułem zapach kwiatów z jego ogrodu.

Sungie odwrócił się do mnie, bawiąc się palcami u dłoni, na co sam pokręciłem głową, niedowierzając w jego urok.

- Jadłeś dziś śniadanie, hyung? - zapytał nagle, schodząc z łóżka i zatrzymując się na jego krańcu.

- Wypiłem tylko kawę i miałem zamiar kupić coś w sklepie w drodze do szkoły, ale do niej nie poszedłem. - uśmiechnął się do mnie, ściskając dłonią rękaw mojej bluzy i już po chwili pociągnął mnie do wyjścia z pokoju. - To ja powinienem pytać ciebie, Ji. Wyglądasz jakbyś nie jadł śniadań.

- Wiem, bo często o nich zapominam, ale nie krzycz. - młodszy zatrzymał się w kuchni i odwrócił się do mnie. - Zjemy razem śniadanie? W ogródku? Na tarasie mam stolik, a dzisiaj jest taka ładna pogoda. - spojrzał na mnie prosząco, na co westchnąłem rozczulony i pokiwałem głowa, by rzucił mi się na szyję z piskiem. Jednak niemial od razu odsunął się ode mnie zawstydzony, - Przepraszam. - schował grzywkę za ucho ze smutnym uśmiechem, więc już dobrze wiedziałem, że muszę jakoś poprawić mu humor.

- Han Jisung. - westchnąłem, przyciągając go do siebie i ze śmiechem mocno go przytuliłem. - Kto powiedział, że nie możesz mnie przytulać? - zapytałem rozbawiony, czując jego dłonie, które ułożył na moim karku.

- Changbin hyung mówił dla Felusia, że tego nie lubisz i gdy oni to robią, ty robisz minę, jakbyś chciał ich zamordować... - szepnął z cichym chichotem, po czym odsunął się tak, by mógł spojrzeć na moją twarz.

- Ale ty nie jesteś Changbinem. - pstryknąłem go w czoło, za które z uśmiechem się złapał. - Akurat lubię, gdy ty mnie przytulasz. - powiedziałem, gdy Jisung wtulił się we mnie na chwilę i odstąpił ode mnie kawałek, po czym niepewnie ścisnął w dłoniach rękaw mojej bluzy. - Co tam?

- A chciałbyś... - szepnął, więc pochyliłem się, bym lepiej go słyszał. - Jeszcze trochę mnie poprzytulać, hyung? - wydukał, ściskając mocniej rękaw mojej bluzy, a ja po prostu wyciągnąłem do niego drugą dłoń, bo nie byłem w stanie mu odmówić. A już szczególnie, gdy nieśmiało złapał z moją dłoń i pociągnął mnie do swojego pokoju.

Aj, Jisung...

  ꒱𑁯𓂅 𓏲. ˚ ꒷♡̷̷ ˖ ࣪ ꒦꒷  𓏲ּ ֶ֢

y o u r h u g s  minsung Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz