24.

1.9K 156 107
                                    

Już drugi raz tego dnia odstawiłem parasol przy drzwiach tym razem domu Sungiego, po czym zadzowniłem na dzwonek, czekając aż ktoś mi otworzy. Po drodze nawet nie pisałem do młodszego, bo na swój sposób chciałem zrobić mu małą niespodziankę, bo zapewne nie sądzi, że tak wcześnie go odwiedzę.

- Dzień dobry, mógłbym do Sungiego? - przywitałem się z panią Han, która przywitała mnie uśmiechem w otwartych przez nią drzwiach domu.

- Oczywiście, wchodź, bo pewnie zmarzłeś. - kobieta przepuściła mnie w drzwiach, a ja od razu ściągnąłem buty, by nie nabrudzić na korytarzu w nim słysząc przytłumioną muzykę. Zapewne to Sungie słucha jej tak głośno, a przez zamknięte drzwi nie słychać jej wyraźnie. - Sungie jest u siebie. - przytaknąłem pani Han i z uśmiechem ruszyłem do drzwi pokoju, które otworzyłem, niespodziewając się takiego widoku.

Z głośnika telewizora rozbrzmiewało mago, a na samym środku pomieszczenia ujrzałem najbardziej uroczy i zarazem bawiący widok. A już z pewnością nie widziałem w takiej odsłonie Sungiego.

Zamknąłem drzwi, uśmiechając się rozbawiony, gdy młodszy chłopak tanecznym krokiem zamiatał pokój i do piosenki dodał swój wokal, który swoją drogą był naprawdę ładny. Tak bardzo wczuł się w piosenkę, że skupiając wzrok na zamiataniu podłogi nie widział mnie choćby kątem oka, a cała muzyka najwyraźniej zagłuszyła trzask klamki drewnianych drzwi.

Unosząc kąciki ust zrobił zgrabnie obrót wokół kija od miotły, po którym złapał za półlitrową butelkę z biurka i powtarzając obrót, skończył go przekładając jedną nogę na kiju jakby co najmniej na nim tańczył. W sumie to nigdy nie widziałem go tak pewnego siebie, ale sam widok naprawdę mnie bawił, gdy odchylił się delikatnie do tyłu. W końcu wyprostował się i dalej śpiewając do butelki, odwrócił się w stronę drzwi.

- My heart is beating for y-you... - zakończył o wiele ciszej nieświadomie pokazując na mnie palcem, a ja uśmiechnąłem się, gdy na mój widok wszystko wypadło mu z rąk. W mgnieniu oka jego policzki całe rozlały się w różu pewnie przez to, że zrobiło mu się wstyd. - O jezu! - zawołał speszony, uciekając do szafy i aż zaśmiałem się, gdy usiadł na stercie nieposkładanych ciuchów, po czym zamknął się w niej.

Nie chciałem też śmiać się z niego tak bardzo, bo pewnie zrobi mu się jeszcze bardziej głupio, a przez jego nieśmiałość nie chciałby ze mną gadać. Chociaż jego nieświadomość tego, że tutaj byłem była równie urocza, co zabawna, więc zawsze mogłem się jakoś wytłumaczyć, prawda?

Wyłączyłem telewizor, słysząc teraz tylko deszcz, który obijał się o blaszkę parapetu otwartego na oścież okna, by po tym podejść do szafy, której tylko jedne drzwiczki otworzyłem, a z niej wysypało się kilka ubrań. Przykucnąłem i zajrzałem do niej, widząc skulonego w jej drugiej części Sungiego, który chyba strasznie się mnie teraz wstydził. Nie chciałem, by martwił się tym, że widziałem jak się wygłupia, a wiedziałem, że z pewnością tak jest, bo uroczo marszczył brwi ku górze.

- Chodź, przecież nie będę się już śmiał... - szepnąłem z uśmiechem, wyciągając do niego rękę, której z początkiem nie złapał. - Jisungie, nie powiem nikomu. - ujrzałem lekki uśmiech na jego buzi, który był lekko niepewny, ale złapał moją dłoń. Pociągnąłem go delikatnie, by wyszedł z szafy, co w ciszy zrobił, a gdy wstałem Jisungie jeszcze z nieśmiałym uśmiechem wciskał wysypane ciuchy do szafy.

- Wstydzę się teraz, wiesz... - szepnął wciskając się pod koc na swoim łóżku, gdzie nieśmiało poklepał miejsce obok siebie, co bardzo mnie rozczuliło. Zauważyłem, że często woli pokazywać coś, zamiast wprost mówić o danej rzeczy. - Myślałem, że będziesz trochę później. - usiadłem tuż przy nim, po czym nakrył mnie fioletowym materiałem w żółte gwiazdy, a w tym samym momencie przypomniałem sobie o wszystkim, co wiem od Hyunjina.

- Czyli to źle, że przyszedłem tak szybko? - zapytałem, unosząc brew rozbawiony, na co westchnął, wyciągając dłonie do mnie. Od razu go przytuliłem, bo widziałem, że bardzo tego chciał i ja sam cieszyłem się z tego. Z resztą mam szczęście, że Sungie jest taki czuły i często ma ochotę na bliskości, bo nawet gdy nie wie o moich uczuciach mogę go niemal ciągle przytulać.

- Przecież wiesz, że bardzo się cieszę, hyung. Po prostu nie sądziłem, że tak szybko przyjdziesz. - odsunął się ode mnie z uśmiechem i złapał totoro na swoje kolana, gdy usiadł w ten niewinny sposób. Westchnąłem rozczulony, gdy jego łydki rozjechały się na boki, wcześniej będąc tuż pod jego udami, a on przechylił głowę w bok. Dziwiło mnie to, że z pełną wygodą tak siedział, bo ja pewnie nie dałbym rady. - Byłeś u Hyunjina? - zapytał nagle, więc skupiłem uwagę na nim i pokiwałem głowa na tak.

- Porozmawiałem z nim trochę i dowiedziałem się czemu tak się stało. - Sungie usiadł bliżej mnie, dlatego opierając się o ścianę objąłem jego talię delikatnie. - On po prostu się bał. Innie mu się podoba i nie wiedział co robić. - powiedziałem troskliwie patrząc się na niepewny uśmiech Sungiego, gdy zaskoczony wyprostował się, również patrząc na mnie.

- I co teraz? - westchnąłem na jego pytanie, przytulając go mocniej do siebie, dzięki czemu ujrzałem jego cudowny, serduszkowy uśmiech.

- Wszystko zależy od Hwanga. Ale tak samo jak ty nie chciałabym, by zwlekał. Najlepiej, by jak najszybciej powiedział mu prawdę. - poprawiłem mu wsuwkę, po czym niepewnie złapał moją dłoń, a ja szczęśliwy ścisnąłem tą jego. - Co tam? - dopytałem, czując jak szybko bije mi serce na ten uroczy gest.

- Położysz się ze mną? - uniosłem brwi rozczulony jego pytaniem, więc po chwili postanowiłem, że zrobię coś czego zapewne się nie spodziewa. - Hyung? - zapytał, gdy ja odsunąłem się na środek łóżka, po czym rozbawiony jego zakłopotaną miną zabrałem mu koc i szybkim ruchem pociągnąłem go za kostki, by z piskiem znalazł się pode mną, trzymając materiał bluzy na moich barkach.

Westchnąłem rozczulony na jego uroczy uśmiech i te niewinne, brązowe oczy, które troskliwie patrzyły się na mnie, lecz po chwili przyciągnął mnie w swoje ramiona z cichym piskiem.

- Dziękuję, że zawsze znajdujesz czas dla mnie... - szepnął mi na ucho, przez co okropnie mocno go przytuliłem, wywracając się na bok z nim i jego cudownym śmiechem.

Tak strasznie go kocham...

⊹˗ˏˋ 🥣'ˎ˗⊹

(Wybaczcie, jeśli coś jest nie tak, ale jest już późno)

Jak wam minął dzień?

y o u r h u g s  minsung Where stories live. Discover now