29.

1.8K 136 92
                                    

˗ˏˋ Innie 'ˎ˗

Nie wiem skąd wziąłem pomysł, by tak szybko zgodzić się na zaproszenie Hyunjina. Mam całe wolne popołudnie, nawet nie miałem pomysłu co zrobić z tym wolnym czasem i bardzo lubię Hyunjina hyunga, tylko dobrze wiem o tym wszystkim.

Gdy pakowałem nasz prezent dla Sungiego w jego domu, zorientowałem się, że Kkami jest dosłownie tym samym psiakiem i nawet miał tą samą obrożę. Później na urodzinach Felixa, gdy graliśmy w butelkę rozpłakałem się, gdy tym bardziej zdałem sobie sprawę, że to rzeczywiście Hwang, a jego reakcja tym bardziej utwierdziła mnie w przekonaniu. I niestety, ale bardzo zabolało mnie to, że nie przyznał się do winy, do tego zaczął pocieszać mnie jakby totalnie o niczym nie wiedział.

Jednak mimo wszystko nie mówiłem nikomu, że się dowiedziałem...

Liczyłem jak głupi, że sam wszystko mi powie, ale najwyraźniej nie boli go nawet to, że przez to wszystko jest mi przykro. Minęło kilka dni, a on nawet na parę moich wspomnień o tych wiadomościach w dalszym ciągu udawał, że nie ma o tym pojęcia i dalej próbował mnie pocieszać.

Mam głupią nadzieję, że w końcu dzisiaj powie mi o wszystkim...

Usiadłem na ławce w parku, by poczekać na starszego, do którego wysłałem krótką wiadomość, gdzie jestem i wpatrując się w ciemne, zachmurzone niebo lekko się uśmiechnąłem. Jest mi przykro przez te całe kłamstwa Hyunjina, ale z drugiej strony naprawdę go lubię. Często się martwi, rozbawia mnie, ale jednak chciałbym, by o wszystkim mi powiedział. Nawet nie wiem jaki był powód tego, by ukrywał siebie przede mną i nie mówił mi prawdy.

- Cześć Innie. - spojrzałem w bok na hyunga, który uśmiechnął się do mnie, a ja poczułem jak lekko pieką mnie policzki na widok małego pluszaka. Nie Innie, nie reaguj tak... - To dla ciebie. - wyciągnął w moją stronę pluszaka, którego złapałem w dłonie i głupio uśmiechnąłem się do pandy.

- Dziękuję. - przytuliłem pluszaka do siebie i w niezręcznej ciszy spojrzeliśmy na siebie, na co w końcu parsknął śmiechem. - Nie śmiej się... Bo sobie pójdę. - ostrzegłem rozbawiony i szybkim ruchem uderzyłem go w bark.

- Wybacz. Może już chodźmy, zbiera się na deszcz, a mam w planach zabrać cię do kawiarni. - wyciągnął dłoń w moją stronę, na którą spojrzałem się nierozumiejąc i ponownie wróciłem wzrokiem na jego twarz. - Mogę złapać cię za rękę?

- Ah! Możesz... - szepnąłem, czując jak delikatnie łapie mnie za dłoń i po chwili ruszyliśmy w tylko mu znanym kierunku, a sam Hyunjin opowiadał mi o jego dzisiejszym dniu. Uścisnąłem delikatnie jego dłoń ze smutnym uśmiechem, gdy poczułem pierwsze krople deszczu, ale na całe szczęście wziąłem ze sobą parasolkę, którą w międzyczasie otworzyłem nad nami, a za nią Schowałem do torby pluszaka, bo brakowało mi dłoni.

Nie wiem, co tak właściwie przy nim czuję, bo z jednej strony to coś, co sprawia, że bardzo go lubię... Uwielbiam i jest dla mnie taki dobry, a jednak to ta sama osoba, która kłamie mi prosto w oczy. Który Hyunjin jest teraz ze mną?

- A ci jak minął dzień? - podniósł wzrok na mnie, na co z grymasem uśmiechnąłem się i znowu wróciłem wzrokiem do naszych dłoni. Jesteś taki czuły, a mimo wszystko czuję się niezręcznie na myśl o twoich kłamstwach.

- Dobrze. Stołówkowy obiad nie smakował jak wymioty jakiegoś zwierzęcia, a sam nie miałem żadnych sprawdzianów czy kartkówek. Nawet ominęło mnie pytanie przy tablicy. - wymieniłem kilka pozytywów dzisiejszego dnia. - Napisałem nawet do tego... No chłopaka, ale nie wiem na co liczyłem. Nie odpisał. - wspomniałem, by jakoś zacząć temat, a gdy ukradkiem zajrzałem na jego twarz zauważyłem cień niepewności w jego oczach.

Dlaczego po prostu nie powiesz mi prawdy?

- Innie nie martw się, to jakiś dupek... Z pewnością znajdzie się mnóstwo innych, dobrych chłopaków, którzy z pewnością zauważą to jaki jesteś cudowny. - nie dałem mu dokończyć, bo zaciął się, gdy wyrwałem rękę z jego uścisku i momentalnie zatrzymałem się ze łzami w oczach na środku chodnika.

- Szkoda mi, że tym dupkiem jest Hwang Hyunjin, wiesz? - podniosłem głos, czując jak ciepłe łzy spływają mi po policzkach, a on stanął jak wryty wpatrując się we mnie. - Przecież w dzień urodzin Sunga zorientowałem się, że to Kkami! Czekałem tylko aż sam mi wszystko powiesz, ale chyba na marne... Po co mnie okłamujesz? Po co udawałeś kogoś innego, dałeś mi się do siebie przywiązać i sprawiłeś, że poczułem się przez kogoś ważny? Ważny dla kogoś, kogo nawet głupi nie znałem, a mimo wszystko byłeś pierwszą osobą, która zauważyła najmniejszą zmianie w moim wyglądzie i za to mnie komplementowała... Pytam się... Po co ci to wszystko było, Hyunjin? - chlipnąłem, wycierając końcem rękawa dżinsowej kurtki moje policzki, które mimo wszystko zalały się nowymi łzami. Jest mi tak cholernie przykro...

- Innie, ja... Ja ci to wszystko wytłumaczę! - odsunąłem się od niego, gdy ponownie próbował złapać mnie za rękę, ale szybko ją zabrałem.

- Skończ z tym Innim! - krzyknąłem w bólu, ale na szczęście nikogo nie było wokół. - Po co tak do mnie mówisz?! Żeby było mi miło, a chwilę później znowu udajesz, że nic nie wiesz!?

- Innie... - szepnął płaczliwie, przez co sam poczułem jak łamie mi się serduszko. - Posłuchaj, ja nie wiedziałem, co mam zrobić... Spodobałeś mi się na początku roku szkolnego i nie wiedziałem, co mam zrobić... Innie, podobasz mi się. - pociągnąłem nosem zawstydzony i nie mogłem uwierzyć w jego słowa, gdy sam przetarł pojedynczą łzę i po prostu wpatrywał się w chodnik. - Przepraszam... Naprawdę ciebie przepraszam. Udawałem, że nic nie wiem, bo, gdybym się przyznał musiałbym powiedzieć ci dlaczego... Nie chciałem cię odstraszyć tym wszystkim, a teraz i tak bardziej namieszałem. Przepraszam... Ja... ciebie kocham... - znowu próbował złapać mnie za dłoń, którą zabrałem i odsunąłem się na kilka kroków, coraz bardziej płacząc. O czym on do mnie mówi...

- Hyunjin... Myślałem, że jeśli się kogoś kocha to chce się dla niego... J-jak najlepiej. - wydukałem, ściskając w dłoniach rączkę od parasolki. - Nie mów do mnie czegoś takiego, skoro od początku nie jesteś ze mną szczery i mnie ranisz... - szepnąłem, wycierając policzki, by ostatni raz spojrzeć na hyunga, który skołowany stał w jednym miejscu na deszczu kilka metrów ode mnie. - Jak mogłeś? A ja myślałem, że jesteś czułym, kochanym i dobrym mężczyzną, który w życiu nie okłamałby nikogo prosto w twarz... Daj mi spokój! - jęknąłem płaczliwie, w pośpiechu odwracając się, by jak najszybciej wrócić do domu i wypłakać się w poduszkę.

Dlaczego to wszystko musiało pójść w tą stronę? Kocha mnie?

Otworzyłem drzwi kluczem, które po wejściu rzuciłem razem ze złożoną parasolką na komodę i zapłakany rzuciłem się twarzą w poduszkę na moim łóżku leżąc tam następne dwadzieścia minut, lecz po chwili usłyszałem dzwonek na drzwi, który początkowo zignorowałem, ale kolejne dwa sprawiły, że załamany wstałem z łóżka.

Otworzyłem drzwi, nawet nie patrząc kto to i poczułem jak kolejny raz tego dnia zaczęła drżeć mi warga, a serduszko dziwnie zatrzepotało. Dlaczego mimo wszystko, czuję, że nie jestem w stanie być dla ciebie zły...

- Proszę... Błagam daj mi... - szepnął, podchodząc bliżej drzwi, gdy z niego całego kapała woda, a on płaczliwie spojrzał mi w oczy z potarganymi i równie przemoczonymi różami czy dwoma papierkami w drugiej dłoni. - Daj mi ostatnią szansę, nie chce ciebie stracić, Innie... Wiem, że sprawiłem ci przykrość... Ale proszę... Daj mi jeszcze jedną szansę, by pokazać, że mimo wszystko jestem kochającym, dobrym i-i czułym mężczyzną, który może się tobą zaopiekować...

- Wejdź i zmień ciuchy, bo się przeziębisz. - szepnąłem, przyciągając go do uścisku, przy którym zamknąłem oczy i nieśmiało wtuliłem się w jego szyję. - Przecież wiem, że Hyunjin, którego znam taki jest...

⊹˗ˏˋ 🥣'ˎ˗⊹

Znowu rozdział późno, ale oglądałam mecz, więc wybaczcie:>
Jak wam minął dzień i jak podoba się rozdział?

y o u r h u g s  minsung Where stories live. Discover now