35.

2K 149 96
                                    

- Ale ci nabałaganiłem, jejku... - szepnął przejęty, na co westchnąłem rozbawiony, gdy Sungie zaczął składać moje ubrania przy szafie. Wcześniej prosił mnie, czy mógłby wybrać sobie ciuchy z mojej szafy, na co oczywiście się zgodziłem i od razu po tym przebrał się w nie w łazience, bo wstydził się przy mnie. Gdy wrócił uśmiechnął się do mnie przepraszająco za lekki bałagan w szafie i od razu zaczął układać ciuchy w kostki, co tym bardziej mnie rozczuliło. Znowu dostałem pstryczka w czoło tym razem za to, że mrugnąłem flirciarsko, mówiąc że może przebierać się przy mnie, co oczywiście było tylko żartem. Znaczy nie przeszkadzałoby mi, gdyby przebierał się przy mnie, ale w stu procentach rozumiem, że się mnie wstydzi. To tym bardziej urocze.

Odwróciłem się na krześle z uśmiechem na twarzy od mojej miłości, by skończyć pisać zadanie z angielskiego, które teraz kazał zrobić mi Sungie, bo stwierdził, że odkładam wszystko przez ciągłe spędzanie czasu z nim. Nawet, jeśli to wcale mi to nie przeszkadza i najchętniej trzymałbym go w swoich ramionach bez przerwy.

- Minho... - nagle ciepło otuliło moją szyję od tyłu, a ja odłożyłem długopis na zeszyt, skupiając uwagę na moim skarbie. Myślałem, że wybuchnę z rozkoszy, gdy był taki uroczy. - Niedługo są twoje urodziny... - szepnął z słodkim uśmiechem, na który westchnąłem rozczulony i mimowolnie złapałem jego zarzucone na mnie od tyłu dłonie w te swoje.

- Przypominasz mi, że będę jeszcze starszy? - zaśmiałem się, gdy pokręcił głową na nie.

- Nie, po prostu chciałem zapytać... Co chciałbyś dostać w prezencie. - szepnął, odsuwając się delikatnie, by dać mi buziaka w policzek z uroczym uśmiechem, po którym wtulił policzek w ten mój.

- Jesteś rozkoszny, wiesz? Jeśli tak bardzo chcesz dać mi prezent, to pamiętaj, że cokolwiek byś mi nie zrobił z pewnością to pokocham. - Sungie odsunął się ode mnie, a ja przekręciłem głowę w bok nierozumiejąc jego nagłego, słodkiego uśmiechu. - Co tam? - zapytałem, zamykając książkę ze skończonym zadaniem.

- Mogę usiąść? - szepnął bawiąc się palcami onieśmielony, na co tylko uśmiechnąłem się jak głupi. Usiąść to znaczy? - Na twoich kolanach? - powiedział jakby było to największym sekretem świata i miało pozostać tylko między nami.

Serce niemalże zatrzepotało, a ja w końcu opamiętałem się i z uśmiechem wyciągnąłem dłonie na jego talię, by dodać mu trochę pewności. Chciałem, by było mu komfortowo, dlatego delikatnie przytrzymałem go, gdy odrobinę nieporadnie próbował usiąść na moich kolanach za co ciągle przepraszał, a ja miałem wrażenie, że roztopi mi serducho.

Od kiedy go poznałem miałem wrażenie, że nigdy nie spotkałem delikatniejszej, bardziej wrażliwej i opiekuńczej osoby niż Sungie. Zawsze go za to podziwiam, bo sam nie jestem typem osoby, która tak otwarcie pokazuje wszystkim siebie jako tego wrażliwego. Przy nim za to jestem, nawet nie przeklinam, co zdarzało mi się przed poznaniem go i do tego nie jestem w stanie być dla niego inny niż czuły. Nawet przed naszym pierwszym pocałunkiem stałem się taki dla niego.

Uśmiechnąłem się do chłopca, dla otuchy głaszcząc go po talii, gdy wyraźnie onieśmielała go moja bliskość, co wywnioskowałem po tych słodkich rumiencach.

- Pocałujesz mnie? - szepnął ciszej, przyprawiając mnie o gorąc na czubkach uszu, gdy przysunął się jeszcze bliżej niemal siadając mi na krocze. Han Jisung... - Ah, przepraszam! - po lekkim grymasie na mojej twarzy spojrzał w dół i od razu odsunął się odrobinę spanikowany, lecz zaraz po tym uśmiechnąłem się do niego. - Wstyd mi teraz, wiesz? - uśmiechnął się czerwony, po czym zasłonił nieśmiało uszy, które najwyraźniej również przybrały cieplejszych barw.

- Nic się nie stało, kochanie... - powiedziałem, przyciągając go bliżej, lecz trochę uważniej niż zrobił to Sungie, ale mimo wszystko nie było między nami ani centymetra odstępu. Gdy tylko poczułem ciepło na moim karku - opuszki palców, które czule tańczyły na nim zrozumiałem jak blisko mam go przy sobie, a on z niewinnością w oczkach oblizał swoje usta. Nie mam nawet słów, by opisać to jak bardzo atrakcyjny dla mnie jest... -
Jakim cudem jesteś taki cudowny? - zapytałem, na co zachichotał uroczo, dając mi buziaka w policzek.

- Dlaczego tak mówisz... Wstydzę się jeszcze... bardziej. - szepnął, gdy tym razem to ja skradłem mu pocałunek w usta, po którym onieśmielony spojrzał mi w oczy.

- Jesteś taki... Piękny... - przybliżyłem się, by ponownie ucałować jego usta tym razem zdecydowanie namiętniej, co chyba bardzo mu się spodobało. Poprawiłem go na moich kolanach, by z tymi wszystkimi mlaskami wędrować dłońmi po jego plecach, których skórę w niektórych miejscach ściskałem w dłoniach razem z materiałem mojej koszulki na nim. - Przecudowny... - szepnąłem, czując jak delikatnie się uśmiecha i w tym samym momencie z cichym westchnięciem odsunął się ode mnie.

- J-jaki jestem? - dopytał niedowierzając, a ja wtuliłem policzki w jego zimne dłonie, które w trakcie pocałunków tam ułożył.

- Przepiękny... Cudowny i... Nawet nie mam słów, by opisać jaki dla mnie jesteś... - ścisnąłem materiał koszulki w dłoniach, spoglądając na nie.

Jisung jest piękny.

Uśmiech, jego pulchne policzki, brązowe oczy, piękne długie rzęsy, jego figura, to jaki drobny, delikatny, uczuciowy jest...

Jisung jest przepiękny.

- Jakim cudem mogę trzymać w ramionach, całować, przytulać, kochać kogoś tak pięknego jak ty? - dopytałem z uśmiechem, gdy Sungie zaczął składać motyle całusy na całej mojej twarzy i ze łzami w oczkach spojrzał w te moje. - Ej, ale nie płacz, Sungie...

- K-kocham cię tak bardzo... - chlipnął, przytulając mnie tak mocno jak chyba nigdy. - Czuje się w twoich ramionach taki bezpieczny i... Ważny...

⊹˗ˏˋ 🥣´ˎ˗⊹

Wybaczcie, że tak długo nie było rozdziału, ale niestety przez ligi, treningi i szkole nie mam czasu:(
Co tam u was słychać? <33

y o u r h u g s  minsung Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz