Rozdział 5: Panic Room

3.2K 123 42
                                    

Następnego dnia czułam jakbym właśnie trafiła do piekła. To na co się zgodziłam popszedniego dnia było trudną decyzją, a teraz dopiero uświadomiłam sobie ze będę współpracować z moim koszmarem.

Prawdziwym koszmarem.

Robiłam właśnie lekki makijaż do szkoły. Ubrałam dziś zwykłe czarne dresy i siwy top. Włosy związałam w wysokiego kucyka, a na stopy założyłam białe Conversy. Nie miałam dziś siły gdziekolwiek iść, ale te ostatnie dni szkoły jakoś wytrzymam.

Najbardziej boję się dzisiejszego dnia. Zapewne każdy już wie, że opuściłam placówkę w towarzystwie Sevena. Mam z tym chłopakiem współpracować, a nawet nie wiem jak ma na imię.

Zeszłam na dół po czym zgarnęłam jabłko z koszyka na owoce i wyszłam z domu zamykając go na klucz. Tata był w firmie, a mama zaczęła w końcu pracować. Widzę, że dalej czuje się zagrożona, ale na szczęście daje jakoś radę. Oby tak dalej.

Do szkoły dotarłam jakoś po piętnastu minutach pieszo. Dziś nabrała mnie ochota na spacer. Tak właśnie lubię chodzić. Nie no kogo ja oszukuje, Nienawidzę chodzić. Jestem leniem. Tak naprawdę nie mam ochoty wchodzić do tego budynku. A gdy tylko weszłam na parking szkolny od razu wszystkich wzrok skierował się w moją stronę. Czułam jak każdy wbija w mnie swój wzrok. Spuściłam lekko głowę w dół i weszłam na hol. Idąc zatłoczonym korytarzem czułam się dziwnie osączona przez spojrzenia uczniów. Podeszłam w końcu do mojej szafki i wsadziłam do niej niepotrzebne książki.

- Co ty odpierdalasz? - nagle obok mnie wyrosła męska sylwetka. Szybko spojrzałam w tamtą stronę i dostrzegłam Nathana opierającego się o szafki obok. Na jego rękach widniały lekkie żyły, a szczęka była zaciśnięta. Wszystko wskazywało na to, że był zły.

- O co ci chodzi?

- Nie udawaj głupiej - warknął i odepchnął się od ściany po czym zbliżył się do mnie przez co byłam zmuszona oprzeć się plecami o zimny metal od szafek - Teraz prowadzasz się z kryminalistami? - moja głowa zaczęła pulsować od natłoku myśli. Już wiedział, że pojechałam wczoraj z chłopakiem.

- Nic ci do tego z kim się zadaje.

- Rób co chcesz, ale nie pozwolę byś przez niego poszła na dno -  widziałam w jego oczach iskierki gniewu. Był naprawdę zły, a raczej wściekły. Nigdy nie widziałam go w takim stanie a tym bardziej w stosunku do mnie. Wyglądał jak tykająca bomba, a ja byłam w polu jego rażenia.

- A kim ty jesteś żeby mi rozkazywać? - warknęłam już zła jego zachowaniem. Odsunęłam się od metalu i naparłam na niego odsuwając go od siebie - Jeszcze raz powiem. Nie masz prawa mi w jakikolwiek rozkazywać i mówić z kim mam mieć kontakt. Nie jestem twoją pierdoloną własnością - powiedziałam i zabrałam z ziemi plecak, który mi upadł, a następnie zamknęłam swoją szafkę odchodząc od niego.

Usiadłam pod salą od matematyki i czekałam na dzwonek. Dostrzegłam, że Werter opuścił szkołę zalany złością. Nie mogłam pojąć dlaczego tak się zachowuje. Przecież to moje życie i ja decyduje z kim się zadaje i z kim rozmawiam. Nathan traktował mnie zbyt opiekuńczo. Wiem że znamy się wiele lat i się martwi, ale nie ma prawa robić mi wyrzutów o coś co nie jest jego sprawą.

Nagle usłyszałam jak mój telefon wydaje z siebie charakterystyczny dźwięk przychodzącej wiadomości. Złapałam urządzenie w rękę i spojrzałam na wyświetlacz, gdzie dostrzegłam SMS z nieznanego mi numeru.

Numer nieznany: Przed szkołę. Już.

Patrzyłam na słowa nie rozumiejąc o co chodzi. Po korytarzu rozniosły się szepty, a ja dopiero po chwili zorientowałam się co się dzieje. Szybko złapałam za plecak i pognałam w stronę wyjścia z szkoły. Gdy tylko znalazłam się na zewnątrz od razu dostrzegłam na parkingu czarnego Forda Mustanga, o którego opierał się właściciel. Miał na sobie czarne jenasowe spodenki i białą koszulkę. Jego postawa była wyluzowana, a gdy mnie zobaczył na jego twarzy zagościł cwany uśmiech. To był jego numer. Tylko skąd on ma mój?

My Obsession Hikayelerin yaşadığı yer. Şimdi keşfedin