Rozdział 32: Koniec, którego pragnęłam

1.4K 64 32
                                    

4/7

Moje ciało już ledwo kontaktowało gdy piłam już nawet nie pamiętam, którą kolejkę. Siedzę tu już od dwóch godzin i popijam swoje smutki. Tak wiem beznadziejne, ale i tak nie mam gdzie iść. Barman parę razy mnie zagadywał, ale olałam go i wróciłam do mojego ukochanego w tym momencie alkoholu. Tylko on mi pozostał.

Widocznie jestem naprawdę beznadziejna jeśli nikt mnie nie chcę. Boże, a ja pomagałam Naomi by uwierzyła w siebie, a teraz ja sama już straciłam jakąkolwiek nadzieje. To nie była moja satysfakcja, a jego kłamstwo. Spojrzałam na wyświetlacz i zobaczyłam, że ciągle dzwoni, a po literkach dostrzegłam zamglonym wzrokiem, że to Lincoln dzwoniący już przez kilka minut.

- Powinnaś odebrać. Zaraz zamykamy - odezwał się barman gdy ja odrzuciłam połączenie. Miałam ich wszystkich głęboko w dupie. Dam sobie radę sama, ale dopiero jak skończę pić.

Chciałam wstać na równe nogi, ale alkohol mi tak jakby lekko zaszkodził. Jednak gdy już myślałam, że upadnę poczułam jak ktoś mnie łapie i sadza z powrotem. Spojrzałam na barmana w czarnych włosach i ciemnych oczach. Na oko miał z trzydzieści lat.

- Ostrożnie - powiedział gdy siedziałam już na stołku i oparłam ręce na blacie i położyłam się na nich. Byłam padnięta. Kolejny sygnał telefonu dał mi znać, że znów ktoś dzwoni. Po chwili jednak usłyszałam, że dzwonek szybko się skończył, a mężczyzna nad mną się odezwał - Dzwonię z Baru MELODIA. Klientka jest zbyt pijana więc czy mógłbyś po nią przyjechać? Zaraz zamykamy... Dobra, czekam - usłyszałam jak odłożył telefon na blat i poklepał mnie po plecach - Dasz radę dziewczyno - westchnął, a ja zamknęłam na moment oczy i tak po prostu zasnęłam.

Poczułam lekkie szturchanie w ramię jednak zignorowałam to, ale potem poczułam kolejne i kolejne. Otworzyłam mozolnie oczy podnosząc głowę z rąk i od razu poczułam, że alkohol już trochę z mnie zszedł. Spojrzałam na zegarek na przeciw mnie, który wskazywał godzinę parę minut po północy. Następnie odwróciłam głowę w stronę osoby, która mną szturchała.

- Co ty tu robisz? - spytałam chłopaka, który wbijał w mnie te swoje ślepia. Nie mogłam dostrzec jego emocji. Był zły, smutny, zniesmaczony. Kurwa nie wiem, nie jestem jakimś jasnowidzem. Ponownie ułożyłam głowę na rękach, ale zaraz usłyszałam jego głos nad uchem.

- Lari idziemy - odgarnął moje włosy z ramienia by mieć widoczność na moją twarz.

- Lincoln nie wracam do niego - odparłam sięgając ręką po resztkę mojego napoju, ale chłopak był szybszy i zabrał mi szkalnkę podając barmanowi by ten wylał z niej alkohol - Ej! Piłam to jeszcze.

- Tobie już starczy truskaweczko - wziął do ręki moją torebkę, a następie pomógł mi zejść z tego cholernego stołka, przez który się potknęłam, ale czarnowłosy w porę opanował sytuację i nie zaliczyłam gleby na twarz. Opuściliśmy budynek, a chłopak chyba prowadził mnie w stronę swojego samochodu jednak mu się szybko wyrwałam i podbiegłam do krzaków ponieważ poczułam, że zaraz zwrócę całą zawartość moje żołądka. I kurwa miałam rację.

- Nie patrz na mnie - wskazałam ręką gdy zaczął iść w moją stronę. Nie chciałam by patrzył na mnie taką stoczoną i sięgającą dna dziewczynę, a potem powiedział swojemu przyjacielowi, że sobie nie radzę i że jestem słaba.

- Pomogę ci - złapał dłońmi moje włosy i odgarnął je do tyłu bym ich przypadkiem nie obrzygała za co byłam mu wdzięczna w duchu. Mijały kolejne sekundy, a ja w końcu odetchnęłam i usiadłam na wystającej barierce by zaczerpnąć spokojnie świeżego powietrza - Już lepiej?

- O wiele - odparła i zobaczyłam jak chłopak siada obok mnie i wpatruję się w przestrzeń przed sobą.

- Posłuchaj nie chcę cię męczyć, ale chcę żebyś wiedziała, że Devon nie kłamał. On naprawdę cię kocha i zrobił by dla ciebie wszystko.

My Obsession Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz