Rozdział 26: Nie odejdę

2.1K 77 33
                                    

Po całej imprezie wraz z Devonem wróciliśmy do domu. Bruno oczywiście cieszył się z naszego powrotu. Podawał nam piłkę byśmy mu ją rzucali. Była godzina pierwsza w nocy, a ja padałam z nóg. Jestem pijana, ale nie aż tak by się przewracać. Jednak chciało mi się spać. Po całej aferze z tamtym chłopakiem nie miałam już ochoty tańczyć. Parę osób podchodziło do mnie gdy byłam sama i pytali się czy jestem z Devonem razem, oczywiście odpowiadałam im z szerokim uśmiechem, że tak. Znalazło się parę osób, które mówiły, że jestem jego kolejną zabawką. Jednak miałam gdzieś ich zdanie.

Zdjęłam buty i rozsiadłam się na kanapie. Moja głowa pękała w szwach. Po chwili w salonie zjawił się chłopak i podał mi szklankę z wodą oraz tabletki, którą zażyłam. Jedna byłą na alergie, a druga na ból głowy, który mi doskwierał. Usiadł obok mnie, a ja oparłam się o jego klatkę piersiową. Słyszałam jego każdy oddech, a ciepło jego ciała było dla mnie przyjemne.

- Muszę ci coś powiedzieć - jego słowa sprawiły, że na sekundę przestałam oddychać. Nigdy nie lubiłam gdy ktoś tak zaczynał rozmowę - Dziś wieczorem lecę do Hiszpani ponieważ moja matka chcę mnie w końcu zobaczyć - wstałam do pozycji siedzącej i spojrzałam na niego.

- Wyjeżdżasz?

- I to jest właśnie to pytanie - patrzyłam w jego szare tęczówki, które aż biły pożądaniem - Polecisz z mną? - zamarłam po jego słowach. Czy on naprawdę chciał bym poleciała razem z nim odwiedzić jego rodzinę.

- Mam poznać twoją rodzinę?

- Kiedyś i tak by nadszedł ten czas - uśmiechnął się, a ja patrzyłam na dołeczki, które pojawiły się na jego policzkach. Nachyliłam się w jego stronę i złożyłam pocałunek na jego ustach. Odwzajemnił go od razu, bez chwili zawahania. To właśnie był mój Devon.

Chwilę jeszcze posiedzieliśmy, a następnie wzięliśmy prysznic razem. W pełni ubrana w piżamę z różowego materiału w białe chmurki położyłam się do łóżka. Pościel była tak przyjemna, że po kilku sekundach zachciało mi się spać. Nagle w pokoju rozbłysnął flesz, a gdy spojrzałam skąd pochodzi dostrzegłam stojącego Devona nad łóżkiem w samym ręczniku i trzymającego w dłoniach swój telefon. Robił mi zdjęcia!

- Nie rób mi zdjęć! - krzyknęłam chowając się pod kołdrę.

- Musiałem. To było silniejsze od mnie - powiedział, a ja wychyliłam kawałek głowy zza kołdry i wtedy dostrzegłam, że chłopak stał zupełnie nagi i ubierał bokserki. Jego telefon leżał na łóżku obok mnie więc po niego sięgałam i podświetliliśmy ekran.

Skubany miał hasło. Zaczęłam próbować kilka razy, aż w końcu usłyszałam jego głos przy szafie.

- 210622

- Co?

- To moje hasło - zastanawiałam się chwile czy mówi prawdę, aż po chwili zaczęłam wciskać cyferki i się udało. Jednak zaraz dotarło do mnie co znaczą te cyfry. W sobotę był dwudziesty pierwszy czerwca, to ten sam dzień gdy... wyznaliśmy sobie uczucia.

- To wczorajsza data prawda? - spytałam, a on odwrócił się w moją stronę, a następnie do mnie podszedł i położył się obok mnie.

- Zgadza się - nic więcej nie powiedziałam tylko nachyliłam się w jego stronę i złączyłam nasze usta. Jego wargi miały na sobie smak tytoniu i mięty, a zapach był jedyny w swoim rodzaju.

Oderwaliśmy się od siebie, a moje ciało przyległo do jego. Wtuliłam się w jego klatkę piersiową, a moje oczy zaczęły robić się senne, więc po chwili je zamknęłam.

- Kocham cię - to ostatnie słowa jakie usłyszałam gdy całkowicie odpłynęłam.

***

My Obsession Where stories live. Discover now