Rozdział 6: Krzywda

2.8K 117 17
                                    

Przepraszam was bardzo za opóźnienie. Mam nadzieję, że nie jesteście na mnie źli.

Moje ciało ledwo kontaktuję. Przez wczorajszą nieobecność muszę nadrobić materiał. Dzisiaj jeszcze był sprawdzian z matematyki, który chyba słabo mi poszedł. Od kąt wczoraj wróciłam do domu położyłam się i zasnęłam. Nie mogłam zrozumieć dlaczego wujek Richard tak postąpił. Powinien konsultować wszystko z tatą, a on podpisał kontrakt za jego plecami.

Nie mogłam także przestać myśleć o Devonie. W końcu poznałam jak ma na imię. Mam nadzieję, że mnie nie okłamał. Poznałam także imię jego przyjaciela, z którym się wczoraj widzieliśmy. Miał na imię Lincoln.

Spojrzałam na zegarek i dostrzegłam, że jest już prawie dwudziesta pierwsza. Na dworze jeszcze było widno, a na niebie zachodziło słońce. Gdy przepisywałam zadanie z angielskiego usłyszałam trzask drzwi frontowych. Na ten hałas podskoczyłam do góry i spojrzałam w stronę drzwi do mojego pokoju. Byłam sama z mamą w domu ponieważ ojciec był jeszcze w pracy. Chyba, że to on wrócił.

Zaczęłam dalej przepisywać zadanie aż teraz usłyszałam tłukące się szkło. Szybko zerwałam się na równe nogi i ruszyłam na dół do salonu skąd dobiegały krzyki rodziców. Dostałam do salonu i zobaczyłam jak ojciec przyciska mamę do kanapy i zdejmuje z niej szlafrok. Jednakże można było zobaczyć gołym okiem, że kobieta tego nie chce. Szarpała się, ale on nie przestawał jej rozbierać. Nagle jej wzrok powędrował w moją stronę, a w jej oczach widziałam strach i przestrogę bym wróciła do swojego pokoju, ale ja nie mogłam tak tego zostawić.

- Tato! - podbiegłam do niego i ściągnęłam jego ciało na podłogę. Jego garnitur był pognieciony, a smród alkoholu było czuć na kilometr.

- Ty gówniaro! - wstał chwiejnym krokiem i podszedł do mnie, ale przed mną wyrosła sylwetka mojej matki.

- Alexander porozmawiajmy na spokojnie. Jesteś pijany... -  nie dokończyła ponieważ jego rękę spotkała się z jej policzkiem, a jej ciało upadło na ziemię. Po chwili byłam na jego wyłączność. Chciałam podbiec do rodzicielki, ale jego silna dłoń złapała moje ramię, a następnie spojrzał na mnie wściekły.

- Nie nauczyłem cię, że nie wpieprza się w sprawy dorosłych?! Jeśli tego nie rozumiesz to jeszcze raz cię tego nauczę! - po tych słowach uderzył mnie prosto w twarz, ale nie upadłam. Trzymałam się. Nigdy nie widziałam ojca w takim stanie jak teraz. Zacznijmy od tego, że nigdy nie podniósł na nas ręki. Nigdy. Chciałam znaleźć się przy mamie, która oszołomiona próbowała wstać na nogi - Jeszcze nie skończyłem! -  tym razem popchał mnie tak, że upadłam, a jego but spotkał się z moim brzuchem. Zgięłam się i złapałam za obolałe miejsce. Szybko oddychałam próbując złapać powietrze, ale przez łzy nie mogłam. Dusiłam się.

- Opanuj się człowieku! Nie widzisz, że ona zaraz się udusi!? - usłyszałam krzyk mamy, a następnie poczułam jej zapach i dotyk na policzku. Po paru sekundach znalazła się obok mnie z inhalatorem, a ja szybko wzięłam lek, który stopniowo zaczął mi pomagać. Rodzicielka złapał mnie za ramiona i pomogła wstać.

- Lari kochanie.... - usłyszałam jego głos, ale mama szybko mnie stamtąd zabrała i zaprowadziła do mojego pokoju. Pomogła mi się przebrać w zwykłą koszulkę, a następnie położyła się obok mnie dzięki czemu wtuliłam się w nią i zasnęłam spokojnie.

Następnego dnia okropnie bolał mnie brzuch więc mama powiedziała bym została w domu. Ojciec wczoraj gdzieś wyszedł i jeszcze nie wrócił. Mama musiała iść do pracy więc zostałam sama. W razie czego jakbym czegoś potrzebowała miałam dzwonić, a ona przyjdzie. Znów nie pójdę do szkoły i będę miała zaległości. Odpaliłam sobie telewizor i zaczęłam oglądać jakiś randomowe seriale. Nagle mój telefon wydał z siebie charakterystyczny dźwięk przychodzącej wiadomości. Sięgnęłam po urządzenie i zobaczyłam sms od Wertera.

My Obsession Where stories live. Discover now