Rozdział 11: As Pik

2.6K 121 34
                                    

Ciało opadało z sił. Mój mózg nie działał już przemyślanie. Żyłam pod wpływem impulsu, który właśnie doprowadził mnie do upadku.

Wstałam cała obolała z podłogi, a kości dały o sobie znać przez spanie na kafelkach. Głowa strasznie pulsowała nie dając mi wytchnienia. Moja ręka była cała w zaschniętej krwi tak samo jak podłoga. Podeszłam do zlewu i przemyłam rany wodą i lekko starłam z skóry zaschniętą ciecz. Wyciągnęłam z apteczki bandaż i owinęłam go wokół przedramienia. Skóra mnie strasznie szczypała, ale właśnie tego chciałam.

Umyłam podłogę jak i zlew po czym opuściłam łazienkę i udałam się do swojego pokoju by uszykować się do szkoły, do której musiałam iść. Nie mogłam dać po sobie znać to co się wczoraj wydarzyło. Żyłam w strachu i bólu, ale to musi zostać ukryte w mnie.

Ubrałam siwe dresy i tego samego koloru bluzę. Było gorąco, ale nie mogłam sobie pozwolić by ktoś zauważył bandaż na mojej prawej ręce. Tego dnia odpuściłam sobie makijaż, nie miałam siły na nic. Włosy związałam w luźnego koka i z spakowanym plecakiem zeszłam na dół. Rodzice powinni być w pracy więc zamknęłam dom na klucz.

Do placówki dotarłam spacerem. Ludzie dziwnie na mnie spoglądali bo wczorajszych wydarzeniach. Devon zrobił coś przez co teraz nie będę miała życia także w szkole.

Minęły już dwie lekcje angielskiego, a mi właśnie odwołali geografie przez co jestem zmuszona poczekać na dworze tę godzinę lekcyjną. Przysiadłam się do pustego stolika, który stał w cieniu. Pomyślałam, że skoro mam czas to zrobię pracę domową, którą zadała nam pani Hemmings.

Uczniowie zaczęli się rozchodzić ponieważ za parę minut będzie dzwonek na lekcje, na którą nie idę więc się tym nie martwiłam. W spokoju robiłam zadanie gdy nagle poczułam czyjś ciepły oddech na mojej szyi.

- Co tam notujesz promyczku? - ten głos sprawił ciarki na moim ciele. Znów tu był. I znów uczniowie widzą nas razem.

- Zadanie z Angielskiego - odpowiedziałam przez co poczułam na karku jego uśmiech. Usiadł obok mnie opierając się plecami o stół - Co tu robisz?

- Nudzi mi się.

- No i?

- No i przyjechałem cię podręczyć - przewróciłam oczami na jego słowa i wróciłam do zapisywania w zeszycie biografii Antoine de Saint - Exupery. Dostrzegłam jak chłopak nachyla się nad moim ramieniem i spogląda do notatnika.

- A o to mój sekret. Jest bardzo prosty: Dobrze widzi się tylko sercem. Najważniejsze jest nie widoczne dla oczu...

Gdy usłyszałam ten cytat moje serce zaczęło bić mocniej. Czy on właśnie zacytował Małego księcia?

- Skąd to znasz?

- To cytat z Małego księcia.

- Wiem z czego to cytat. Czytałeś go? - Blare patrzył na mnie intensywnym wzrokiem jakby chciał mnie przeszyć na wlot. Jednak to ja chciałam go poznać bardziej.

- Też kiedyś chodziłem do szkoły Moore - zaśmiał się, a ja oderwałam od niego wzrok. Czy on zawsze musi mnie tak wkurzać? Zamknęłam książkę oraz zeszyt po czym wrzuciłam je do plecaka. Dokończę to w domu bo przy nim moje myśli wariują i nie mogę skupić się na pracy - Bardzo lubię tą historię - usłyszałam obok ucha jego głos - Czytałem ją wiele razy i cały czas odkrywałem coś nowego.

Spojrzałam na niego z dziwnym wyrazem twarzy. Devon Blare nie wyglądał na takiego, którego interesują książki. Raczej kojarzył mi się z krwawymi bójkami, wyścigami, porwaniami... W ogóle wyglądał na gangstera, a tu proszę. On czyta książki.

My Obsession Where stories live. Discover now