Rozdział 14

5K 256 12
                                    

Byłam dumna z pracy mojej i Harry'ego. Nasza piosenka zaczęła powstawać, przez co szanse na dokończenie i zaśpiewanie jej cały czas wzrastały. Może i zarys piosenki stworzony był przeze mnie, ale zielonooki wniósł od siebie bardzo dużo. Musiałam przyznać, że jego pomysły były dobre, mimo, że nie żywiłam do niego ogromnej sympatii. Nasze kontakty zdecydowanie się polepszyły, ale nie mogłam nazwać go moim kolegom, a tym bardziej przyjacielem. Naszą relację określałam jako parę dwóch muzyków, którzy zmuszeni są do stworzenia przebojowej piosenki. Dzięki tym kilku dniom, które spędziłam w towarzystwie Stylesa, potrafiłam z nim porozmawiać bez kłótni czy drwin. Oczywiście one się zdarzały, aczkolwiek zdecydowanie rzadziej.

Kolejny dzień również miałam poświęcić na spotkanie się z brunetem. Wspólnie stwierdziliśmy, że skoro mamy pomysł na piosenkę i chęć skoczenia jej, musimy wykorzystać to jak najszybciej, ponieważ wszystko przemija wraz z czasem. Tak naprawdę mieliśmy już ponad połowę tekstu i zaczęliśmy myśleć nad muzyką. To było już dość sporo, zważając na to, jakie mieliśmy początki.

W studiu pojawiłam się dość wcześnie, ponieważ około godziny jedenastej. Harry'ego jeszcze nie było, więc mogłam usiąść w spokoju i zająć się stworzeniem dalszego tekstu piosenki, a co więcej dopasować do niego prymitywną muzykę. Zazwyczaj właśnie w samotności tworzyłam nowe utwory, ponieważ wtedy o wiele lepiej i efektywniej mi się pracowało.

Rozsiadłam się wygodnie na czerwonej kanapie, która znajdowała się w rogu pomieszczenia i wzięłam do rąk swój notes, w którym zapisane było to, co do tej pory zdążyliśmy stworzyć. Dość długo myślałam nad dalszą częścią, zapewne myślałabym jeszcze dłużej, gdyby nie Harry, który wparował do studia, zdziwiony moim widokiem.

-Co tutaj robisz? - zapytał.

-Siedzę? - odpowiedziałam sarkastycznie.

Chłopak westchnął, po czym usiadł na jednym z obrotowych krzeseł i wziął do rąk gitarę. Powróciłam do swojego tekstu, który napisałam przez ten cały czas, gdy siedziałam samotnie w studiu i jeszcze raz po przeczytałam.

When you fall like a statue
I'm gon' be there to catch you
Put you on your feet, you on your feet

And if your well is empty
Not a thing will prevent me
Tell me what you need, what do you need

Westchnęłam, ponieważ nie miałam już jakiekolwiek pomysłu na dalszy rozwój piosenki. Spojrzałam w kierunku bruneta, który brzdąkał coś na gitarze, z nadzieją, że może jemu wpadnie do głowy coś ciekawego. Czasami jego pomysły były bardzo dobre, ale podkreślam, tylko czasami.

-Harry? - zaczęłam. - Napisałam dalszą część naszej piosenki, ale teraz mam jakieś zahamowanie i nie wiem co mogę dalej dopisać - mruknęłam.

Chłopak skinął głową i poprosił wyciągnięciem ręki o to, abym podała mu swój notes. Zrobiłam to bez większych problemów i spoglądałam na niego, jak w skupieniu śledził to co napisałam. Marszczył śmieszne nos oraz przegrywał wargę, gdy właśnie był w stanie skupienia.

-To jest dobre - przyznał.

Po kilku sekundach w jego dłoni znalazł się długopis. Jeszcze raz dokładnie przeczytał cały tekst. Spojrzał w okno, które znajdowało się przed nim i zamyślił się. Po niecałych dziesięciu minutach oddał mi notes, w którym widniały dwa kolejne wersy naszej piosenki:

I surrender honestly
You've always done the same for me

-Po tym możemy zaśpiewać refren, a następnie kilka wersów, w których chłopak opowiada, kim dziewczyna jest dla niego - wytłumaczył, skinęłam głową i odebrałam od niego notes.

Chłopak usiadł na drugim końcu kanapy, na której wtedy się znajdowałam i zaczął bawić się telefonem. Przewróciłam oczami na jego poczynania, ponieważ doskonale wiedział, że mieliśmy jakiś tydzień na dokończenie piosenki. W pewnym momencie poczułam jak coś zderza się z moją twarzą. Po kilku sekundach od uderzania spostrzegłam, że to biała poduszka, którą Harry we mnie rzucił.

-Nudzi ci się? - prychnęłam.

-Nawet nie wiesz jak bardzo - zaśmiał się.

-Harry... Mamy naprawdę mało czasu na dokończenie naszej pracy. Napisali to nawet w tej umowie, którą podpisali Louis i Natalie - westchnęłam.

-Nawet mi o niej nie przypominaj, zachowali się tak dziecinnie - pokręcił głową w niedowierzaniu.

-Doskonale to wiem, ale chyba już o tym rozmawialiśmy. Zrobimy to co do nas należy - mruknęłam.

-Może i rozmawialiśmy, ale nadal nie mogę tego przetrawić. Naprawdę się na nich zawiodłem - westchnął.

-Uwierz, że ja również, ale niestety czasu nie cofniemy. Musisz się z tym pogodzić, tak jak ja to zrobiłam - wzruszyłam ramionami.

Na tym zakończyliśmy naszą konwersacje, ponieważ chłopak zrobił motorek ustami, ale nie odpowiedział mi. Postanowiłam nie ciągnąć dalej tego tematu i zwyczajnie się z nim pogodzić. To było jedyne wyjście z tej sytuacji - stawienie jej czoła. W końcu w dzisiejszych czasach trzeba być przede wszystkim silnym i odważnym, w innym przypadku szanse na jakiekolwiek dostatnie życie są znikome.

Siedzieliśmy nad tekstem piosenki jeszcze przez długi czas, aczkolwiek nie potrafiliśmy wymyślić dalszych wersów. I tak zrobiliśmy dość dużo, więc nie przejęliśmy się zbytnio tym, że coś nam nie wychodziło. W życiu każdego artysty są takie chwilę, kiedy po prostu nie potrafi wymyślić niczego sensownego i ciekawego.

Postanowiliśmy przećwiczyć naszą piosenkę. Mieliśmy jej już dość spory kawałek, ponieważ tekst był prawie skończony, a na dodatek znaliśmy już zarys całej melodii. Oboje wiedzieliśmy, że będzie w niej przeważać gitara, więc postanowiliśmy właśnie przy jej brzmieniach zrobić próbę. Brunet stwierdził, że on skupi się na graniu, natomiast moim zadaniem było odpowiednie dopasowanie słów do muzyki.

-Mógłbyś podać mi wodę? - poprosiłam.

Zawsze przed śpiewaniem musiałam się czegoś napić, w innym przypadku nie potrafiłam wydusić z siebie jakichkolwiek czystych dźwięków.

Chłopak skinął głową i sięgnął po jedną z butelek, które leżały na stoliku obok kanapy. Nie chciało mu się podnieść z sofy, więc postanowił rzucić mi butelkę. Niestety, ale moja koordynacja ruchowa nie należała do najlepszych, więc nawet nie zorientowałam się, kiedy chłopak się zamachnął i rzucił. W efekcie butelka uderzyła o ścianę i pękła, jej zawartość oczywiście wylała się.

-Harry! - zganiłam go. - Miałeś mi tylko podać butelkę, to takie trudne? - warknęłam.

-Miałaś tylko ją złapać, to też jest takie trudne? - prychnął.

-Jesteś taki beznadziejny.

-No tak, a ty jesteś zajebista - bąknął, przewracając przy tym lekceważąco oczami.

Witam Was, kochani. xx
Wybaczcie, że rozdział dopiero teraz, ale szkoła ssie. ><
Co sądzicie? ❤

No Control||h.s✔Where stories live. Discover now