Rozdział 35

3.5K 198 20
                                    

Przepraszam, że dopiero teraz, ale szkoła mnie wymęcza <<

-Pojedźmy gdzieś, teraz – zaproponowałem.

Zoey chwilę się namyśliła. Sam nie spodziewałem się, że wyskoczę z taką propozycją, ale nie chciałem jej cofnąć.

-Dobrze.

Postanowiłem, że będę czekał na blondynkę w samochodzie. Zoey nie miała nic przeciwko temu, powiedziała, że tylko się wyszukuję i do mnie przyjdzie. Siedząc w pojeździe zastanawiałem się, gdzie możemy wyruszyć. Na moje nieszczęście tamtego wieczoru miałem totalną pustkę w głowie i nie potrafiłem niczego wymyślić. Postanowiłem włączyć radio i posłuchać muzyki, słysząc dźwięki moich ulubionych piosenek, zawsze stawałem się bardziej twórczy. Po kilku utworach głos zabrał prowadzący ówczesną audycję dziennikarz:

-W dzisiejszą noc spadających gwiazd, wiele z was wysyła nam zdjęcie jak obserwujecie to wspaniałe zjawisko. Róbcie to dalej! Nadal trwa konkurs na najlepsze zdjęcie wieczoru. Tymczasem zapraszam...

Wyłączyłem radio, ponieważ do głowy wpadł mi świetny, wręcz genialny pomysł. Znałem jedno miejsce, które znajdowało się kilkadziesiąt kilometrów za Nowym Jorkiem. Postanowiłem właśnie tam zabrać Zoey, miałem pewność, że tam żaden wścibski paparazzi nam nie przeszkodzi.

Po kilku minutach do samochodu wsiadła Zoey. Odpaliłem silnik i skierowałem się w stronę miejsca docelowego. Dotarliśmy tam po około półgodzinie. Doskonale pamiętałem to miejsce. Często jeździłem tam z przyjaciółmi, rodziną. Zawsze siadaliśmy na najwyższej górce i obserwowaliśmy niebo. Takie malownicze miejsca przyciągały mnie, lubiłem spędzać czas wśród natury.

Mimo, że tamtego dnia było już dość ciemno, całkiem szybko znalazłem odpowiednią drogę. Wdrapaliśmy się na szczyt góry i usiedliśmy na miękkiej trawie. Rozłożyłem się wygodnie na zielonym podłożu i wpatrywałem się w gwiazdy, które tego wieczoru były naprawdę widoczne. Zoey po kilku sekundach ułożyła się obok mnie i wtuliła w mój tors. Czułem, że wtedy jestem na właściwym miejscu o właściwej porze.

-Tu jest idealnie, Harry – szepnęła Zoey.

-Bo ty tutaj jesteś – rzuciłem komplementem, który widocznie ucieszył Zoey.

-Taki banalny tekst, a i tak mam banana na twarzy – skomentowała.

Uśmiechnąłem się i spojrzałem w niebo. Ujrzałem jedną, malutką, spadającą gwiazdę. Zamknąłem oczy i pomyślałem życzenie, mając nadzieję, że się spełni. Teoretycznie nigdy nie wierzyłem takie rzeczy, ale zawsze je wykonywałem. To działało tak samo, jak pomyślenie życzenia przed zdmuchnięciem świeczki. Nigdy się ono nie spełniło, ale zawsze miałem je w głowie.

-O czym tak myślisz? – usłyszałem szept Zoey.

-Zauważyłem spadającą gwiazdę i myślałem nad życzeniem – wytłumaczyłem.

-Też widziałam i to nawet kilka. Wiesz, życzeń podobno nie wolno zdradzać, ale mógłbyś mi powiedzieć swoje? – zapytała.

-Jasne – uśmiechnąłem się. – Pomyślałem o tym... - splotłem nasze dłonie na wysokości naszych twarzy. – że fajnie byłoby, aby wszystko pomiędzy nami było tak jak kiedyś.

Zoey przybliżyła się do mnie i ułożyła głowę w zagłębieniu mojej szyi. Czułem ciepło bijące od jej ciała. Marzyłem o tym, żeby ta chwila trwała wiecznie albo chociaż najbliższe kilka minut.

-Ja życzyłam sobie, aby znaleźć tego jedynego, z którym spędzę resztę życia, założę rodzinę i zestarzeje się wraz z nim – rozmarzyła się.

-Och, a masz już swój ideał? – zapytałem z ciekawości.

-Od zawsze marzył mi się wysoki brunet z przepięknymi oczami i dołeczkami w policzkach.

Zmarszczyłem czoło, ponieważ analizowałem jej wypowiedź. Wszystko wskazywało na mnie, chociaż mogła mówić o dosłownie każdym brunecie. Chłopaków, którzy mają brązowe włosy podobno jest bardzo dużo na tym świecie.

-I chciałabym, żeby miał cudne loki – dodała po chwili.

Uśmiechnąłem się pod nosem, wtedy już wiedziałem, że mówi o mnie. Miałem tą pewność, przez co z mojej buzi nie chciał zejść uśmiech, wywołany zadowoleniem.

-Nie będę owijał w bawełnę, moim ideałem jesteś ty – stwierdziłem.

-Wiesz co? – zaśmiała się, podnosząc się, aby spojrzeć na mnie. – Ja chciałam stworzyć romantyczną atmosferę, a ty to wszystko zepsułeś – zaśmiała się, uderzając mnie lekko w klatkę piersiową.

-Chciałaś, żeby było romantycznie, tak? – zapytałem, ujmując jej twarz w dłonie.

Potem świat jakby zatrzymał się dla mnie i Zoey. Połączyłem nasze wargi w czułym pocałunku i czułem w środku, że to ona jest mi przeznaczona, że dzięki niej zmieniłem się, że dzięki niej mogę czerpać podwójną radość z życia. Bo to właśnie ona była radością mojego życia. Nie miałem pojęcia, kiedy tak się do niej przywiązałem, zakochałem się w niej, mimo że na początku nasze kontakty nie należały do najlepszych. Wręcz przeciwnie, nic nie wskazywało na to, że chociaż trochę się polubimy. To wszystko to był jeden wielki paradoks, ale podobało mi się to.

-Muszę ci coś wyznać, Harry – powiedziała Zoey, kiedy oderwaliśmy się od siebie. – Zdałam sobie sprawę, że cię kocham.

Przez ostatnie tygodnie nie miałam czasu na pisanie oraz nie miałam weny. Dopiero od wczoraj ona powróciła. Bardzo was przepraszam! 

Tymczasem zapraszam was na bloga, którego dopiero wczoraj stworzyłam, ale myślałam już trochę nad nim. -> https://innv-innvaczej.blogspot.com

Zostało 5 rozdziałów do końca No Control. xx

Co sądzicie o dzisiejszym rozdziale? ♥

No Control||h.s✔Where stories live. Discover now