Rozdział 16

4.8K 242 33
                                    

Perspektywa Harry'ego

Do gali rozdania nagród Grammy zostało zaledwie kilka dni. W ciągu tych właśnie dni mieliśmy dopracować piosenkę, wysłać ją do organizatorów oraz zacząć przygotowania do koncertu. Mieliśmy strasznie dużo rzeczy na głowie, ale byliśmy do tego przyzwyczajeni. Ludzie często wymagali do nas bardzo dużo, a my musieliśmy to wykonywać bez żadnego "ale".

Wstałem dość wcześnie i od razu powędrowałam do kuchni. Musiałem zaparzyć sobie kawy, ponieważ bez niej nie potrafiłem funkcjonować. Doskonale zdawałem sobie sprawę, że ona mnie niszczyła i nie powinienem pić jej codziennie, ale nie potrafiłem z niej zrezygnować.

Zasiadłem na krześle przy wyspie kuchennej, w jednej dłoni trzymając kubek z gorącą cieczą, natomiast w drugiej telefon. Przeglądałem różne portale społecznościowe, czytałem różne artykuły na swój temat, popijając przy tym kawę.

Harry Styles widziany z Zoey Lorens w jednym z parków rozrywki!

To już kolejne ze spotkań tej dwójki, oczywiście, z którego posiadamy zdjęcia. Muzycy mogli spotykać się nawet i codziennie! Jak widać na fotografiach, czują się dobrze w swoim towarzystwie. Wiele osób podejrzewa ich o związek, choć Harry i Zoey nie mówią o nim publicznie.

Czekamy na dalszy rozwój ich relacji.

Przewróciłem oczami na, któryś już kolei, artykuł o moim mniemanym związku z Zoey. Poprzedniego dnia chciałem jedynie spędzić z nią miło dzień, odpocząć. Naprawdę nie potrafiłem znieść tego, że fotoreporterzy nie potrafią uszanować prywatności ludzi i zawsze muszą wtykać się w nieswoje sprawy. Doprowadzało mnie to do szewskiej pasji.

Po spożyciu prymitywnego śniadania, powędrowałem do sypialni, gdzie ubrałem się i wyszykowałem do kolejnego spotkania z blondynką. Mieliśmy już w pełni zakończyć naszą piosenkę, aby później zaprezentować ją naszym menedżerom, którzy musieli wysłać ją do organizatorów gali.

Około godziny dwunastej pojawiłem się w studiu. Zoey już na mnie czekała, jak zwykle oburzona moim spóźnieniem. Nie potrafiłem pojąć tego, że starała się być idealną osobą, która nie dopuszcza do siebie żadnej pomyłki, ani potknięcia.

-Nie potrafisz choć raz przyjść na czas? – prychnęła.

-Nie potrafisz wyluzować?

Nie odpowiedziała mi. Spuściła głowę, przez co jej wzrok został utkwiony w notes. Westchnąłem i usiadłem na kanapie. Miałem dość jej nie odpowiadania, choć ode mnie tego wymagała. Próbowała zmienić mnie w perfekcjonistę, którym w żadnym stopniu nie byłem i nie chciałem nim zostać.

Po około dziesięciu minutach, które spędziliśmy w kompletnej ciszy, Zoey wreszcie postanowiła podać mi swój notes, w który tak natarczywie patrzyła. Widniała tam dalsza część naszej piosenki.

You're my back bone, You're my cornerstone                                                                                                             You're my cruth when my legs stop moving                                                                                                                         You're my headstart, You're my rugged heart                                                                                                                 You're the pulse that I've always needed

Cały tekst prześledziłem wzrokiem dwa razy. Wydawał mi się dobry, ponieważ właśnie o takie coś chodziło mi, aby umieścić w naszej piosence.

-Myślę, że to jest okej – uśmiechnąłem się do dziewczyny, ukazując swoje dołeczki.

Przytaknęła i wzięła do rąk gitarę. Zagrała melodię naszej piosenki, śpiewając po cichu jej tekst. Słuchałem w skupieniu jej głosu, dopiero po jakimś czasie zauważyłem, że brakowało mi czegoś.

-Przed ostatnim refrenem możemy kilka razy zaśpiewać "Like a drum baby don't stop beating"– zaproponowałem.

Zoey zamyśliła się chwilę. Widziałem, że analizowała to wszystko w głowie, ponieważ zagryzała wargę. Zauważyłem, że robiła to dość często, kiedy nad czymś myślała.

-To dobry pomysł – przyznała.

***

Nasza piosenka została w pełni dopracowana. O każdy, nawet najmniejszy, szczegół zadbała Zoey. Chciała, aby piosenka byłą rewelacyjna i taka właśnie była. Po zakończeniu pracy nad nią, zostało nam jedynie zaprezentowanie jej Louisowi i Natalie. Mimo, że byliśmy bardzo zmęczeni, ponieważ praktycznie cały dzień spędziliśmy w studiu, woleliśmy tego nie odkładać na ostatnią chwilę.

Louis i Natalie wkroczyli do studia równo o 21:30. Widzieli nasze zmęczenie i wręcz kazali nam wracać do domów, ale uparliśmy, że przedstawimy im piosenkę i dopiero po tym udamy się na zasłużony odpoczynek.

Wziąłem do ręki gitarę, ponieważ postanowiłem, że ja będę wtedy tworzył podkład muzyczny. Po kilku minutach Zoey zaczęła śpiewać i musiałem przyznać, że miała naprawdę świetny głos. Ludzie często twierdzili, że te wspaniałe głosy muzycy zawdzięczają komputerom i innym wynalazkom. W tamtym momencie głos blondynki brzmiał bardzo dobrze i chyba wolałem go w właśnie takim ukazaniu.

Po około pięciu minutach wysłuchaliśmy pochwał naszych menedżerów na temat naszej piosenki i pracy, jaką w nią włożyliśmy.

-Jestem z was dumna, ponieważ mimo waszej wrogości do siebie, daliście radę i stworzyliście coś... wow – stwierdziła Natalie. – Brak mi słów – dodała.

-Moje zdanie jest takie samo – przyznał Louis.

Porozmawialiśmy jeszcze chwilę z tą dwójką, aby ustalić kto wyśle tekst jak i muzykę piosenki do organizatorów. Padło na mnie i Louisa, więc od razu po powrocie do domu, miałem wysłać mu wszystkie informacje.

-Wyszło nam to dobrze – stwierdziła Zoey, po wyjściu z studia naszych menedżerów.

-Mhm – odpowiedziałem od niechcenia.

-Możesz ze mną normalnie porozmawiać? – oburzyła się.

-Jestem zmęczony, jedyne o czym marzę to sen – burknąłem.

-Ta, jasne – rzuciła, opuszczając studio, bez jakiegokolwiek pożegnania.

Westchnąłem, zebrawszy wszystkie moje rzeczy. Opuściłem studio i powędrowałem do swojego samochodu. W swoim domu znalazłem się po niedługim czasie. Chciałem położyć się w swoim wygodnym łóżku, ale musiałem jeszcze wysłać maila do Louisa. Dopiero po zakończeniu tej czynności, spokojnie ułożyłem się na materacu i przykryłem szczelnie kołdrą. Wiele rozmyślałem, mimo, że byłem strasznie zmęczony. Nie wiedząc czemu, ale moją głowę zaprzątała niska blondynka. Nie chciałem o niej myśleć. Nie chciałem z nią spędzać czasu, jednak mój mózg uważał inaczej. Irytowała mnie to, ponieważ w mojej głowie ciągle widniał tekst mojej piosenki:

If you like to do the things you know that we shouldn't do                                                                                           Baby, I'm perfect. Baby, I'm perfect for you.

Co sądzicie o rozdziale? Nie wyszedł mi tak jak chciałam, ale nic nie poradzę. :x

Dodam w tym tygodniu jeszcze jeden albo dwa :D


No Control||h.s✔Where stories live. Discover now