Rozdział 34

3.5K 212 17
                                    

Mimo godziny, która wtedy była, postanowiłem nie zwlekać i natychmiast pojechać do Zoey. Wyłączyłem laptopa i odłożyłem go na swoje miejsce, wziąłem kurtkę, po czym opuściłem dom, uprzednio go zakluczając. Wsiadłem do samochodu i ruszyłem w kierunku mieszkania blondynki. Na miejsce dotarłem po kilkunastu minutach. W błyskawicznym tempie wysiadłem z auta i powędrowałem do mieszkania Zoey. Otworzyła mi kilka sekund po zapukaniu.

-Harry? – zdziwiła się.

-Tak, porozmawiajmy.

Zoey otworzyła szerzej drzwi, abym mógł przekroczyć próg jej mieszkania. Nie zdziwiłem się, kiedy ujrzałem Natalie, spokojnie siedzącą na krześle przy wyspie kuchennej. Postanowiłem dosiąść się do niej, aby jej podziękować. Kobieta uśmiechnęła się do mnie i oznajmiła, że już pójdzie. Zoey się z nią pożegnała i rudowłosa zniknęła za drzwiami mieszkania.

Nie wiedząc czemu, w tamtym momencie zacząłem się stresować. Chciałem żeby wszystko wyglądało idealnie, w drodze do mieszkania Zoey rozmyślałem nad moją przemową skierowaną do niej. Marzyłem o tym, aby mi wybaczyła, aby pozwoliła zaprosić się na randkę.

-A więc ustawka? – wkroczyła do kuchni, zadając to pytanie.

Dopiero wtedy zauważyłem jak wyglądała. Miała na sobie czerwone spodnie od piżamy oraz szarą bluzkę, która o dziwo, należała do mnie. Dość widoczne były też wory pod oczami i związane niedbale włosy.

-Masz moją koszulkę? – uśmiechnąłem się. –A odpowiadając na twoje pytania, tak to wszystko ustawka.

-Tak – skierowała wzrok na koszulkę, którą miała na sobie.

Widząc ją w takim stanie, pomyślałem, że mogła przepłakać dość sporo czasu, ponadto nie dbać jakoś dobrze o siebie.

-Tak właściwie... Po co przyszedłeś? – zapytała.

-Wytłumaczyć ci wszystko – odpowiedziałem. – Nie mogę cię stracić.

-Harry, ale..

-Nie ma żadnego „ale" – przerwałem jej. – Po prostu mnie wysłuchaj, dobrze?

Zoey skinęła głową na znak, że się zgadza. Westchnąłem i ułożyłem w głowie plan tego, co mniej więcej powiem. Chciałem, żeby wszystko było idealnie.

-Tego dnia, kiedy zobaczyłaś mnie z Chloe... Jason, szef mojej wytwórni płytowej, kazał mi to zrobić. Po prostu pewnego dnia spotkał się ze mną i powiedział, że tego i tego dnia mam się spotkać z jakąś dziewczyną. To nie była pierwsza ustawka, w której uczestniczyłem, więc nie zdziwiłem się, że wpadł na taki pomysł...

-Wybacz, że przerwę, dlaczego mi o tym od razu nie powiedziałeś? – zapytała.

-Zoey, uwierz, że chciałem, ale nie mogłem tego zrobić. Poza tym, kiedy zobaczyłem u ciebie w domu tego całego Daniela... - zacisnąłem zęby. – Uznałem, że z nim będziesz szczęśliwa.

-Może gdybyś wtedy tak szybko nie wybiegł z mojego domu, wytłumaczyłabym ci kim jest Daniel – twierdziła, kręcąc głową.

-Zatem kim jest? – zapytałem zdziwiony jej odpowiedzią.

-Jakiś czas temu był moim „chłopakiem" – zrobiła w powietrzu cudzysłów, przez co wiedziałem o co jej chodziło. – Poza tym, nie gustuje w dziewczynach – wzruszyła ramionami.

Schowałem twarz w dłonie. Nie miałem pojęcia, że to wszystko było tak dziecinnie proste. Wiele razy rozmyślałem nad tym, jak pozbyć się Daniela, jak sprawić, aby Zoey była moją dziewczyną a nie jego.

-Przepraszam za wszystko, za to, że nie powiedziałem ci ostatnio, za to, że robiłem ci awantury, za to, że nie dałem ci się wytłumaczyć. Przepraszam – westchnąłem.

-Harry, wina nie leży tylko po twojej stronie, również zawiniłam. Przepraszam za to, że tak szybko chciałam z ciebie zrezygnować, bez jakiejkolwiek szansy na wytłumaczenie.

Uśmiechnąłem się. Wstałem z krzesła i podszedłem do blondynki. Owinąłem ręce wokół jej ciała, przez co znalazła się tuż przy moim torsie. Zamknąłem oczy, aby jeszcze bardziej cieszyć się z tego, że mam przy sobie osobę, którą kocham.

Uniosłem podbródek Zoey, tak, aby nasze spojrzenia się skrzyżowały. Wyglądała tak pięknie, marzyłem o tym, aby ta chwila trwała wiecznie. Po kilku sekundach ułożyłem dłonie na jej biodrach i musnąłem lekko jej wargi. Blondynka wyraźnie się z tego ucieszyła, ponieważ ujęła moją twarz i pogłębiła nasz pocałunek. Czułem się wtedy idealnie.

-Kocham cię – szepnąłem, kiedy zakończyliśmy nasz pocałunek.

Zoey uśmiechnęła się i wypuściła pojedynczą łzę, którą szybko starłem.

-Nie płacz, nic nie jest warte twoich łez – powiedziałem ujmując jej twarz w dłonie.

-Harry, mam wrażenie, że to wszystko to tylko sen i zaraz się obudzę – pokręciła głową.

Połączyłem nasze wargi ponownie, aby pokazać jej, że to wszystko dzieje się naprawdę.

-Pojedźmy gdzieś, teraz – zaproponowałem.

Witajcie, kochani xx Jak Wam się podoba rozdział? >.> 

Do następnego ♥

No Control||h.s✔Where stories live. Discover now