Rozdział 11 ✓

1K 113 15
                                    

PERSPEKTYWA KASTIELA

Siedziałem na lekko mokrej od rosy ławce na dziedzińcu, rozmyślając już o tym, że dzisiaj wpada do mieszkania Lysander. Przyszedłem wcześniej do szkoły, żeby w spokoju zapalić papierosa. Poczułem, jak dym papierosowy wypełnia moje płuca, w tym momencie zauważyłem, jak blondyn podchodzi w moją stronę.

— Cześć Kastiel — powiedział w moją stronę główny gospodarz szkoły, poprawiając swój krawat — czy rozmawiałeś z Lysandrem? Trzeba zaplanować próby — stwierdził.

— Jeszcze o tym nie gadałem — powiedziałem, zdeptując peta po papierosie, wziąłem w ręce swoją gitarę elektryczną.

— Tak poza tym, po co przychodzisz tak wcześnie do szkoły? — spytał się blondyn — Przecież lekcje są o ósmej.

— A co, nie mogę odwiedzić swojej ulubionej szkoły? — powiedziałem, kierując swój zadziorny uśmiech w jego stronę. Nataniel przewrócił oczy z zirytowaniem i skierował się w stronę szkoły, sam wstałem, by odłożyć do szafki swoją gitarę. Ludzie powoli zaczęli zbierać się w szkole, poszedłem jeszcze do pokoju gospodarza i usiadłem na kanapie, która była przy jednej przy ścianie. Spojrzałem na chłopaka, który namiętnie segregował papiery na swoim biurku. Wstałem i podszedłem do jednego z okien, chciałem uchylić je, by ponownie zapalić. Wyjąłem ze spodni paczkę papierosów i wyciągnąłem jednego z pudełka.

— Nie powinieneś się ograniczyć? — spytał się w moją stronę blondyn, podchodząc do mnie — Poza tym, w szkole nie palimy — powiedział w momencie, kiedy wyjął nieodpalonego papierosa i wyrzucił do śmieci. Obrażony opierałem się o parapet pokoju.

— Co sądzisz o Oldze? — spytałem się go, spoglądając, co robi.

— A co ty tak nagle... — powiedział zajęty Nataniel — skądś ją kojarzę, może kiedyś nawet chodziliśmy do jednej szkoły — stwierdził.

— Nie sądzisz, że ma jakiś wpływ na Lysandra? — spytałem, ponownie siadając na kanapie.

— Wiesz, myślę, że nie powinno nas to obchodzić, co jest między nimi — stwierdził, chowając papiery do jednych z wielu segregatorów — A wiesz, co się dzieje z Lysandrem? — spytał się, wracając do biurka.

— Też chciałby to wiedzieć — powiedziałem — z reguły zachowuje się dziwnie, ale teraz to kompletnie nie wiem, o co chodzi — dopowiedziałem, kiedy po pokoju zabrzmiał dzwonek mojego telefonu.

— No hej — powiedziałem do słuchawki telefonu.

— Jesteś już w szkole? — spytał znajomy mi głos, Lysander.

— Pewnie, randkuje z Natem — powiedziałem, zadziornie uśmiechając się w stronę blondyna, na co zaczerwienił się na twarzy i z żenadą chwycił swoją głowę.

— Ja już niedługo będę, pójdę jeszcze po Olgę, bo czeka na mnie — powiedział, nie zwracając uwagi na moje poprzednie słowa — spotkamy się na dziedzińcu? — spytał białowłosy przez telefon.

— Ta, będę czekał — rozłączyłem się momentalnie — Oj już się tak nie bulwersuj — powiedziałem w stronę Nataniela, który nadal miał czerwone policzki chyba ze zdenerwowania. Wyszedłem z pokoju gospodarzy i udałem się ponownie na dziedziniec.

PERSPEKTYWA OLGI

Szłam z Lysandem przez park, w powietrzu unosił się zapach świeżej i mokrej trawy. Było chłodno w dzisiejszy poranek, na szczęście miała ze sobą bluzę, którą i tak planowałam przez cały pozostały dzień nosić. Szliśmy tak w ciszy, nie zanosiło się na żadne rozmowy. Kiedy dochodziliśmy do szkoły, zauważyłam jak Kastiel opierał się o murek. Podeszłam razem z Lysandrem do Kastiela, białowłosy przybił żółwika z nim.

— Pójdę do szkoły... — poinformowałam białowłosego, na co zareagował lekko panicznie.

— Pójdę z Tobą, tak na wszelki wypadek — powiedział, po czym zaczęliśmy oddalać się od Kastiela.

— Lys! Dzisiaj pamiętasz o spotkaniu!? — krzyknął Kastiel w kierunku Lysandra, od razu spojrzał się na mnie, a ja odwzajemniłam również lekkim uśmiechem.

— Tak, będę! — odkrzyknął, po czym weszliśmy razem do szkoły. Musiałam poszukać Violetty, która uczestniczyła w klubie artystycznym. Bałam się, że zacznie temat Amber przy Lysandrze, nie chciałam kontynuować tego tematu. Weszliśmy do pierwszej klasy, gdzie akurat znajdowała się fioleto-włosa dziewczyna, trzymająca wielki szkicownik. Podeszłam do dziewczyny.

— Cześć Violetta — zaczęłam nieśmiało — Wiesz, chciałabym się dowiedzieć czegoś o klubie artystycznym — spytałam się.

— Chcesz dołączyć? — spytała się lekko zaskoczona, na co kiwnęłam głową twierdząco — zajęcia są zazwyczaj już po naszych lekcjach — powiedziała — pani, która prowadziła zajęcia odeszła, dlatego uczestniczę w tych zajęciach sama — powiedziała przygnębiona dziewczyna.

— To od dzisiaj będziesz ze mną i przez kolejne miesiące — powiedziałam z uśmiechem na twarzy w stronę dziewczyny.

— O-Okej — powiedziała — mamy swoją salę na pierwszym piętrze, na samym końcu — powiedziała nieśmiało.

— Dobrze, to się widzimy na zajęciach — powiedziałam w stronę dziewczyny, w tym momencie po całej szkole zabrzmiał dzwonek szkolny. Do sali zaczęli wchodzić uczniowie, którzy zasiadali na swoje miejsca, po chwili również wszedł Pan Farazowski. Zajęłam również swoje miejsce, gdzie obok mnie usiadł Lysander pogrążony w swoich myślach. Lekcja przebiegła spokojnie, z zainteresowaniem słuchałam nauczyciela i notowałam lekcję. Lekcja zakończyła się, każdy zaczął się pakować, sama wstałam, by wszystko zapakować do torby, zauważyłam wciąż zamyślonego w swoich myślach Lysandra, lekko szturchnęłam go, na co się ocknął.

— Olga, czy mogę Cię prosić na chwile? — spytał się Pan Farazowski. Dokończyłam pakowanie i podeszłam do biurka nauczyciela.

— Napisałaś test bez błędnie! — powiedział zadowolony nauczyciel, podając mi kartkę, na której pisałam test oraz kartkę z wymaganym podpisem rodzica na konkurs historyczny — Jeżeli będziesz chciała, możesz wziąć udział w konkursie, ma być już niedługo — powiedział w moją stronę i zaczął sam szykować się do wyjścia z klasy.

W starej szkole uczestniczyłam w wielu konkursach, niekiedy zmuszano mnie do wzięcia udziału jako reprezentacja szkoły...

— Dobrze, postaram się być na konkursie — powiedziałam w stronę nauczyciela i wyszłam z klasy. Nie widziałam nigdzie Lysandra, może jest zajęty swoimi sprawami? Stwierdziłam, że przejdę się do klasy, w której mają odbywać się moje zajęcia artystyczne. Przeszłam przez klatkę schodową i skierowałam się na górę. Uchyliłam lekko drzwi, w którym znajdowały się już osoby.

— Wejdź Olga, śmiało — powiedziała Violetta, szykująca jakieś plakaty. Otworzyłam szerzej drzwi, spojrzałam na Alexa oraz Rozalie, którzy robili coś przy tkaninach. Podeszłam bliżej fioleto-włosej. Rozejrzałam się bardziej po całej sali. Podłoga była oklejona starymi gazetami, na których były plamy z farb. Jedna ze ścian była w różnokolorowych tkaninach. Na środku sali było kilka sztalug.

— Czy to na wydarzenie szkolne? — spytałam się jej.

— Tak, często pomagamy przy nich — powiedziała nieśmiało — czy chciałabyś mi pomóc? — spytała się.

— Pewnie — powiedziałam, odkładając na podłogę swoją torbę szkolną i zaczęłam wycinać ze wskazanego wzoru.

Pani mego serca - Słodki Flirt  |1&2|Where stories live. Discover now