2.5 Urodziny

391 51 3
                                    

Siedząc na kanapie, ciągle w stroju kąpielowym, wstałam by iść się przebrać, ominęłam Armina, który ciągle grał na swojej konsoli.

- Przekaż bluzie, że tęsknie - powiedział, nie odrywając się od swojej gry.

- Mówi, że chyba znalazła nowego właściciela - powiedziałam w jego stronę z wielkim uśmiechem, a on odchylił głowę do tyłu, po czym również pokazał szereg zębów.

- Masz 3 sekundy - powiedział ciągle uśmiechnięty, późno zrozumiałam przekaz, kiedy zerwał się z sofy, wtedy zaczęłam uciekać na górę. Omijając parę osób na holu, prawie dostałam się do własnego pokoju, kiedy on przerzucił mnie przez swoje ramię - może i ciągle gram, ale kondycje to ja mam świetną! - powiedział, kiedy poszliśmy do jego pokoju, w którym znajdował się Kastiel i Kentin, to teraz tak będą wyglądać wieczory? Posadził mnie na łóżko, po czym przybliżyli się do mnie.

- To co, gramy w karty - powiedział Kastiel, gasząc peta, przysuwając stolik, by było wygodniej podczas gry.

- Dajcie, chociaż mi się przebrać - powiedziałam wstając, oddając bluzę czarnowłosemu, po czym zawitałam już spokojnie w pokoju, gdzie przed drzwiami zauważyłam notes, podniosłam go i otworzyłam pierwszą stronę, na której był mój rysunek Lysandra i mnie, notes Lys...

Weszłam do środka pokoju, po czym odłożyłam jego notes na łóżko.

Wybierając krótkie spodenki i świeżą bluzkę, nie mogłam się oprzeć, by zobaczyć, co znajduje się w środku jego notesu, ale powstrzymałam się i poszłam się przebrać to łazienki, po czym jak już wróciłam do pokoju, notatnika już nie było...

Skierowałam się do pokoju chłopaków, otworzyłam drzwi, kiedy poczułam zapach piwa, który unosił się w powietrzu. Usiadłam na moje poprzednie miejsce, po czym poczułam na twarzy jakiś materiał.

- Nie no... Żartowałem z tą bluzą - powiedział, szczerząc się do mnie, na co się zaśmiałam.

Karty zostały rozdane, przegrana osoba dostanie wyzwanie, lub pytanie od innych przeciwników... Zawsze grając w takie gry, jestem nastawiona, że to właśnie ja przegram, ale tym razem nie mogę mieć aż tak wielkiego pecha... Prawda?

Gramy już bardzo długo, nikt nie chce dać za wygraną... Chociaż robiłam się powoli śpiąca a w tym kółku, trzeba być ciągle skupionym...

/ Perspektywa Lysandra /

- Czyli tak się mają sprawy...

- Myśle, że to nie jest też jedyny powód jej zmartwień - powiedział zamyślony Leo, siedząc koło mnie na kanapie w salonie. Wstałem i poszedłem do góry, mając na plecach wzrok mojego brata.

Nie byłem zawiedziony, nie byłem zły, sam nie wiem, co teraz czuje... Czy to ja ją zawiodłem...

Usłyszałem hałasy z pokoju Kastiela, które po chwili ucichły. Otworzyłem pewnie drzwi, nawet nie pukając, grali w karty, ale zauważyłem, że Olga zaczęła się kleić do przyłożonych przed oczami kart.

- O-olga, możemy pogadać? - spytałem się, kiedy wszyscy się odwrócili w moją stronę, odłożyła karty na stół i przecisnęła się między krzesłami chłopaków, po czym wyszliśmy. Staliśmy przed ich drzwiami, kiedy to ja już chciałem jej wyjaśnić sprawę.

- O czym chciałeś porozmawiać? - spytała się, lekko ziewając.

- Ym... Widziałem, jak jesteś zmęczona i pomyślałem, że pewnie się o coś założyliście - powiedziałem kiedy spojrzała na mnie z zaskoczeniem - wiec "wyrwałem" cię z tej gry - dokończyłem, odwracając od niej wzrok.

- Dzięki - powiedziała nadal zdziwiona - ty też wyglądasz na zmęczonego - powiedziała w moją stronę z lekkim uśmiechem i udała się do naszego pokoju, a ja poszedłem za nią.

Zamknąłem po nas drzwi, po czym usiadłem na łóżku, obserwując, co robi białowłosa. Po chwili chodzenia po całym pokoju usiadła naprzeciwko mnie, po turecku, lekko się uśmiechając.

- Właśnie! Znalazłeś swój dziennik? - spytała się nagle, wytrącając mnie z myśli.

- T-tak - powiedziałem zdziwiony - skąd wiesz, że go zgubiłem? - spytałem.

- Kiedy szłam do pokoju, natrafiłam na niego, ale ciebie nigdzie nie było w pobliżu, wiec pomyślałam, że go gdzieś zapodziałeś i odłożyłam ci go na łóżko - powiedziała, lekko się uśmiechając do mnie... Ale coś ją gryzło...

- Dziękuję ci - odpowiedziałem jej, wstając i siadając koło niej, na co się zdziwiła - coś się stało? - spytałem się szarookiej.

- Trochę - powiedziała, wyciągając telefon i otwierając kalendarz - zapomniałam o niej...

- O kim? - zdziwiłem się, po tym, jak przeglądała wszystkie miesiące po kolei.

- Violetta miała urodziny - powiedziała cicho - i nikt o niej nie pamiętał... - powiedziała, spuszczając głowę - wczoraj się nawet nie odezwała na ten temat - dokończyła, odwracając wzrok ode mnie. Chwyciłem ją za dłoń, po czym znaleźliśmy się już przy drzwiach naszego pokoju, wtedy założyłem jej bluzę, którą wzięła od Armina.

Wyszliśmy z pokoju, ciągle trzymając ją za dłoń, jeszcze nie jest tak późno, wiec znajdziemy jakiś sklep. Czułem jej zdziwiony wzrok, który domagał się odpowiedzi na moje zachowanie. Wiedziałem, że pada, chwyciłem wolną ręką parasol.

- Olga! Lys! A wy gdzie idziecie? - spytała się Rozalia, ale nie zdążyliśmy nic powiedzieć, bo wyszliśmy już z domku letniskowego.

Rozłożyłem parasol i dopiero teraz zorientowałem się, że ciągle trzymałem Olgę za dłoń, widząc jej zakłopotanie tym gestem, chciałem już wsiąść moją rękę, ale kiedy już zamierzałem puścić to Olga... Przycisnęła ją jeszcze bardziej, jakby nie chciała jej puszczać. Sam zacząłem być zakłopotany tą sprawą, przez całą drogę do miasta szliśmy, nie odzywając się do siebie. Musiałem przeciąć tę głuchą ciszę...

- Kupimy ciasto... I jakiś prezent - powiedziałem w jej stronę cicho, na co tylko przytaknęła.

Weszliśmy do pierwszej cukierni, na którą natrafiliśmy i kupiliśmy różowe ciasto, chociaż tyle.

- Masz jakiś pomysł na prezent? - spytałem się, gdzie po chwili zastanowienia odpowiedziała, lekko zawstydzona trzymając reklamówkę z ciastem.

- M- może jakiś sklep papierniczy - odpowiedziała po chwili - tylko jaki sklep będzie teraz otwarty...

Szliśmy alejkami przez miasto, kiedy zauważyliśmy sklep z przyborami artystycznymi, staruszek właśnie zamykał sklep, po czym razem podbiegliśmy do niego.

- Przepraszam, że o takiej późnej porze, ale może pan coś nam sprzedać? - spytała się Olga, kiedy staruszek otworzył drzwi z lekkim uśmiechem, rozświetlając ponownie pomieszczenie.

- Co sobie życzycie dzieciaki? - spytał się za lady.

- Przyjaciółka ma urodziny, właściwie to nie wiemy, co możemy jej kupić - powiedziała zestresowana, wtedy staruszek wyciągnął kilka produktów, fioletowy szkicownik, parę zestawów kredek i kilka pędzli.

- Szkicownik - powiedzieliśmy razem, po czym zapłaciliśmy za niego i wyszliśmy, dziękując staruszkowi, że pozwolił nam kupić poza godzinami jego pracy.

~~~

Uuuu

Uuuuu

Czo tu się stało? Hym...

Ogólnie sprawa jest taka, że na wiki nie ma nic o urodzinach bohaterów, tylko w zakładkach w grey. (jakby ktoś się pytał skąd wzięłam datę urodzin Violetty)

Gwiazdeczka?

Pani mego serca - Słodki Flirt  |1&2|Where stories live. Discover now