|15| Krew...

843 97 17
                                    

//👉🗼🔊📢// UWAGA: W tym rozdziale jest pokazana przemoc, jeżeli znasz osoby, które są ofiarami, reaguj!//!//

/~/ Perspektywa Olgi /~/

- Szybciej, wstawaj leniu! - wykrzyczał ze słuchawki telefonu Alex.

- Spokojnie, ubieram się! - odkrzaczyłam przez to, że byłam w toalecie, a umiejętnie zostawiłam telefon na łóżko. Wyszłam już przygotowana i chwyciłam pośpiesznie telefon - a może ja nie pójdę do szkoły? - stwierdziłam.

- Masz iść! - powiedział lekko zdenerwowany Alex.

- Dobra, spokojnie... - powiedziałam, po czym się rozłączyłam, by się szubko spakować. Wzięłam pieniądze, by w czasie przerwy wyskoczyć do sklepu. A chciałam nie iść do szkoły. Wyszłam, znów nie wiążąc butów i pośpiesznie zakluczyłam drzwi. Wybiegłam z klatki schodowej i wpadłam przy wyjściu na czerwonowłosego chłopaka.

- Olga? Nie miałaś przypadkiem zrobić sobie wolne? - powiedział ze swoim łobuzerskim uśmiechem, a ja na niego spojrzałam lekko zdezorientowana.

- Spóźnię się! - wykrzyczałam w jego stronę, kiedy już chciałam biec w stronę szkoły Kastiel chwycił mnie za nadgarstek.

- Nie spóźnisz się, zdążymy, pójdę z tobą - powiedział, gdzie weszliśmy do parku - tak na marginesie, to co to była ta akcja, z tym chłopakiem? - powiedział, patrząc przed siebie.

- W parku? T-to był Ken - powiedziałam w jego stronę, poprawiając bluzę, która niedbale spadała ze mnie.

- Ken? Czy Kentin? - powiedział ze swoim uśmiechem.

- S-skąd o tym wiesz - powiedziałam zdziwiona, kiedy byliśmy już na dziedzińcu i zabrzmiał dzwonek szkolny.

- Mówiłem, że się nie spóźnisz? - powiedział lekko rozbawiony, nie odpowiadając mi na pytanie, poszedł w swoim zamierzonym kierunku.

Weszłam do szkoły, gdzie nagle ktoś się rzucił na moją szyję, odwróciłam się, to była Rozalia.

- Nic ci nie jest? Wszystko w porządku? - zadawała pośpiesznie pytania, przy czym oglądała mnie uważnie.

- T-tak wszystko jest w porządku - powiedziałam lekko zestresowana tym spotkaniem.

- To dobrze - uśmiechała się do mnie - Iris cię szukała - powiedziała, wtedy sobie przypomniałam o naszym umówionym spotkaniu po szkole, w centrum handlowym.

- Wiesz, gdzie jest? - spytałam się Rozali.

- Jest w sali naprzeciwko pokoju gospodarczego, pewnie robi projekt na nadchodzące wydarzenie szkolne - powiedziała, po czym jej powiedziałam szybkie "Do później" i poszłam w tym kierunku, zobaczyłam w sali Violette, która robiła plakat z kwiatami, które pięknie malowała, a za nią siedziała Iris, notując jakieś wydarzenia z gazet, podeszłam do niej i pomachałam.

- O, hej Olga, jak się czujesz? - powiedziała z uśmiechem.

- Wszystko w porządku, przepraszam, że z tobą nie poszłam do centrum handlowego.

- Nic się nie stało, możemy iść dzisiaj - powiedziała, podnosząc wzrok z gazet.

- P-pewnie - wróciła do zapisywania na kartkach - a może mogę pomóc - spytałam się, kierując również pytanie do Violetty.

- Możesz pomóc - powiedziała Violetta - ale przez to będziesz zwolniona z lekcji - powiedziała, po czym podała mi pędzle - możesz pomóc mi przy malowaniu plakatów.

- Oki - powiedziałam, spojrzałam na temat przewodni wydarzenia szkolnego, dzień rozpoczęcia lata, koncert chłopaków, a myślałam, że będą mieć w tym klubie, o którym Lysander wspominał z Kastielem, muszę się im spytać, może dowiem się czegoś więcej. Kolejne wydarzenie ma być za tydzień, bal wiosenny, pewnie i tak nie pójdę, ale pomóc mogę. Mieliśmy przenieść ze szkolnej piwnicy dekoracje na okna, które mają być przez nas powieszone na sali gimnastycznej. Pobyłam jeszcze w sali z dziewczynami, mieliśmy tylko my klucze i się zamknęliśmy w tej sali, by nikt przypadkowo się nie dowiedział o tym, co robimy, a jeżeli ktoś się spyta mamy nie mówić.

- Olga? Dasz rade przenieść firany z piwnicy? - spytała się Violetta delikatnym głosem.

- Dam rade - powiedziałam z uśmiechem, po czym wyszłam z klasy, skierowałam się do piwnicy, było dawno już po lekcjach, przez co nie było już mojej klasy, lecz drugoklasiści. Otworzyłam drzwi i zapaliłam światło, zeszłam po schodach i wzięłam pudło z kolorowymi firanami, odłożyłam je koło sali i podeszłam do szafki, by odłożyć niepotrzebna mi torbę, wtedy poczułam, że ktoś chwycił mnie za ramie, szarpnął i zaprowadził do łazienki... To była Amber ze swoimi koleżankami... Upewniły się, że nikogo nie było w toaletach, trzęsłam się ze strachu, nie mogłam uwierzyć, że to będzie powtórka z rozrywki a ja znowu nie będę potrafiła się obronić... Jej koleżanki chwyciły mnie za nadgarstki, Amber wyjęła chustę, bym nie mogła wołać o pomoc, do oczu napływały mi łzy, ale nie chciałam, by widziały, że już się poddałam, nie mogłam pokazać słabości.

- Myślałaś, że nie skorzystam z tej okazji? By się w końcu na tobie zemścić? - powiedziała z dumą, nie wiedziałam na początku, o jaką zemstę chodzi - Czy w końcu sobie przypomniałaś o mnie, czy mam ci to uzmysłowić? - przybliżyła się do mojej twarzy, czułam jej oddech na twarzy, nagle zrobiła krok do tyłu krzyżując ręce na piersi - nie wkurzaj mnie swoją niewinnością.

Nie chciało mi się przez chwile wierzyć, że wypuści mnie bez żadnych obelg w moją stronę, jej koleżanki coraz bardziej ściskały mnie w nadgarstkach, wtedy zauważyłam, że Amber przeszukuje swoją torbę, zaczęłam się szarpać, miałam małe procenty, że dziewczyny mnie puszczą, ale sama już nie miałam sił i odpuściłam sobie, spuściłam głowę, gdy do oczu napływały łzy a po chwili, zaczęły spływać po moich policzkach, wtedy usłyszałam kroki Amber, gdzie nastawiła moją rękę nad zlewem, otworzyłam szeroko oczy, panicznie zaczęłam się wyrywać, nie wiedziałam, do czego jest Amber zdolna. Unieruchomiły mnie, rozglądałam się po łazience, wtedy zobaczyłam, że Amber przykłada mi do ręki ostry przedmiot... zwany żyletką.

- Dobra, nie chce mi się z tobą bawić, wiec przejdę do konkretów - przejechała raz metalowym bokiem ostrego przyrządu, przez co przecięło mi skórę - chodziliśmy razem do klasy, w gimnazjum - powiedziała wraz z kolejnym cięciem mojej skóry, zaciskałam zęby, by zapomnieć o bólu towarzyszący mi przy otwartych ranach, moje łzy leciały niekontrolowanie, przez co miałam zamazany obraz, kolejne cięcia stworzyła Amber - co prawda ani razu z tobą wtedy nie gadałam, ale wiem jedno - przejechała kolejny raz po skórze - nienawidzę cię - powiedziała z uśmiechem na twarzy, jej koleżanki na początku spoglądały na całą tę sytuację trochę zaskoczone z niedowierzaniem do Amber - za te trzy lata, gdzie to ja zostałam w tyle u świetne mojej rodziny, ty zajęłaś te najważniejsze miejsce w szkole, na które to ja się starałam! - wykrzyczała na całą łazienkę, cała moje przedramię było od krwi wraz z cięciami zadawanymi przez Amber, schowała żyletkę do jednego z woreczków z torby, po czym umyła ręce i wyszła, zostawiają mnie z ranami w łazience, wiedziałam, że w tym stanie nie mogę wrócić do Violetty i Iris, dlatego postanowiłam wrócić czym prędzej do domu, wyplułam szmatkę, którą owinęłam moje całe przedramię, by choć na chwile nie spoglądać na tę ranę, ciągle się trzęsłam, szybko umyłam umywalkę od mojej krwi, po czym szybko wybiegłam z łazienki i otworzyłam szybko szafkę, by wsiąść moje rzeczy i pobiegłam do domu... 

// Ogłoszonka //

// Książka powoli się kończy... "Powoli"... Nie wiem czy akcja wam się spodobała, ale czy Amber tu nie wyszła na trochę psychiczną osobę, która zatrudniła swoich ludzi.//

// Dajcie znać, czy rozdziały o takiej akcji dają jakieś wrażenia//

// Pogwiazdkuj, ładnie skomentuj =^-^= //

// Polecam tą książkę, tajemnica? Mrok i ciemność? Jeżeli lubisz horrory to polecam tą książkę!//

https://www.wattpad.com/story/74273633-slender-prawdziwa-historia

Pani mego serca - Słodki Flirt  |1&2|Where stories live. Discover now