2.3 Światło księżyca i ona...

414 54 10
                                    

Rzuciłam się na miękki materac, analizując cały dzień...

Leniwie sięgnęłam po telefon, na którym sprawdziłam portale społecznościowe, filmy, z nudów zaczęłam nawet oglądać słodkie kotki w przeglądarce...

Zgasiłam lampkę koło łóżka i skuliłam się na łóżku, nie przykrywałam się kołdrą, bo było za gorącą...

/ Perspektywa Lysandra /

Wszedłem głównymi drzwiami domku, od razu czując w powietrzu zapach piwa. Powiesiłem na wieszaku moją ciemną bluzę i po zdjęciu butów podszedłem do męskiego grona w salonie.

- W końcu zawitałeś! - krzyknął Alex, rzucając mi piwo - gramy w karty, dołączysz?

Odłożyłem puszkę na stoliku, patrząc po kolei na osoby.

- Nie, nie dzisiaj, pójdę już spać - stwierdziłem kiedy podchodziłem do pierwszego stopnia schodów.

- Lys, plany trochę się pozmieniały - powiedział Nataniel - musisz wziąć torbę z pokoju do innego - powiedział, biorąc łyka piwa - ostatnie drzwi po lewej.

Powiedział po czym, poszedłem na górę, biorąc od razu torbę z dawnego pokoju.

Kiedy otworzyłem drzwi, od razu rzuciła mi się w oczy Olga... Z nią mam mieć pokój... Nieźle to okantowali...

Odłożyłem torbę koło wolnego łóżka, które było kilka metrów od łóżka Olgi. Wygrzebałem ciemnozieloną bluzkę i... Nie mogłem się zdecydować co w tej sytuacji będzie lepsze, dresowe spodnie czy bokserki...

Usiadłem na łóżku, spoglądając na śpiącą już Olgę, nie mogłem się powstrzymać i usiadłem tuż przed jej twarzą, chciałem ją przytulić... Pogłaskać po jej włosach, policzkach... 

P-pocałować...

Otrząsnąłem się z tych myśli i wróciłem do swojego łóżka, po czym z lekkim trudem zasnąłem.

/ Perspektywa Olgi /

- Wstawaj! Szkoda dnia! - krzyknął Alex, rzucając się na moją osobę, tym samym gniotąc wszystkie moje kości...

- A-alex - powiedziałam z kaszlem - gnieciesz mnie...

- I dobrze, trzeba rozruszać te kości - powiedział, wstając z mojego łóżka, chwytając mnie w pasie, niosąc jak jakiś worek ziemniaków... Nie stawiałam oporów, bo i tak wiem, że nie dam rady się z tego wyrwać. Wychodząc z pokoju, spojrzałam na siedzącego po turecku Lysandra przecierającego oczy, czyli też co dopiero się obudził... Zszedł ze mną po schodach i posadził mnie przy blacie kuchennym, po czym podał mi sok w szklance, szczerząc się przy tym.

- Co - powiedziałam, również przecierając oczy.

- Aaa, a nic - powiedział uśmiechnięty - wiesz, dosyć długo obaj spaliście - powiedział z większym naciskiem na "obaj" spojrzałam na niego z niezrozumieniem - wszyscy poszli na plaże jakąś godzinę temu, a mnie wysłali, bym was już obudził - powiedział z lekkim rozbawieniem.

- Ale nawet nie wiesz jak mi się dobrze spało - powiedziałam niezadowolona.

- Ale chociaż nie będziesz marnować dnia, ty też Lysander - powiedział kiedy do kuchni wszedł zaspany Lysander. Pierwszy raz go widziałam w czymś innym niż w swojej kurtce wiktoriańskiej.

Alex ciągle uśmiechnięty od ucha do ucha patrzył to na mnie to na Lysandra.

- Alex, o co chodzi - spytałam już lekko zirytowana jego zachowaniem, powinnam być zła za to, że mnie obudził, co gorsza, wywalił mnie z łóżka...

- No bo Rozalia opowiadała mi o... - w tym momencie Lysander posłał bardzo niebezpieczną minę, po czym Alex się zamknął... - w-wiesz, pójdę już na plaże - wyszedł z nerwowym śmiechem.

Spojrzałam się pytająco na Lysandra, który zaczynał robić kanapki.

- Ja zrobię... późne śniadanie a ty idź się już ubrać - powiedział lekko spięty, poszłam na górę, biorąc pośpiesznie strój kąpielowy wraz z luźną białą bluzkę i udałam się pod szybki prysznic. Poszłam jedynie odłożyć piżamę do pokoju, ale widok Lysandra bez koszulki spowodował lekkie ugięcie moich kolan...

- S-sorki, j-ja tylko odłożyć piżamę - powiedziałam z zestresowanym uśmiechem, unikając jego oczu, a sama chowając twarz we włosach, by nie było widać moich rumieńców i wyszłam pośpiesznie z pokoju...

Jaki wstyd... Jaki wstyd... Jaki wstyd...

Usiadłam na sofie, czekając na Lysandra.

- Zabrałem jeszcze dwa ręczniki - powiedział, podchodząc do mnie.

- Ymm... Ok - wydusiłam tylko to, po czym wzięłam od niego ręcznik, ale mi nie pozwolił.

- Chodźmy już - powiedział z lekkim uśmiechem, zaczynałam przy nim się dziwnie czuć...

Wyszliśmy z domku i od razu zauważyliśmy, jak nasi przyjaciele okupowali pół plaży, zanim podeszłam do grona, zostałam przerzucona przez ramię.

- Mała kara się należy - powiedział z wielkim uśmiechem Kentin.

- Ken! Nie! - moje prośby nie zostały wysłuchane, kiedy widziałam, że wchodzimy do wody, zaczęłam się wyrywać, ale to i tak nic nie dało... - Kentin!

W tym czasie zanurzyliśmy się pod wodę, bardzo zimną wodę, pomimo temperatury, która panowała w to lato...

Wynurzyłam się z wielkim kaszlem, po czym zostałam znowu wziętą, ale tym razem na barki bruneta.

- Spokojnie, to tylko woda - powiedział, odchylając głowę do tyłu, by móc spojrzeć na moją twarz.

- M-mogłeś, chociaż pozwolić mi zdjąć bluzkę - powiedziałam, uciekając wzrokiem.

- Dla mnie nie musisz jej zdejmować - powiedział z chytrym uśmiechem, na co parsknęłam śmiechem.

/ Perspektywa Kastiela /

Leżałem sobie w najlepsze na ręczniku z założonymi rękoma do tyłu. Słuchałem mojej ulubionej muzyki, gdy nagle, jednym okiem spojrzałem na Lysandra, który był wpatrzony w morze. Usiadłem po turecku, biorąc w moje ręce piwo, spojrzałem na morze, gdzie znajdował się Kentin wraz z Olgą.

- Zazdrośnik? - spytałem z uśmiechem, odkładając słuchawki na moje spodnie.

- Nie wiem, o czym ty mówisz - powiedział, nie spuszczając jej ze wzroku.

- Wyluzuj trochę, przecież on ci jej nie zje - powiedziałem z lekkim rozbawienie, ale go to nie ruszyło - chyba nie sądzisz, że nagle rzuci mu się na szyje - spytałem z chytrym uśmiechem, popijając co chwile piwo.

- Nie byłbym tego taki pewien - wtedy spojrzał na mnie, coś w nim nie grało...

- Ej, spokojnie, on chce tylko naprawić przyjaźń - powiedziałem, podając mu puszkę piwa.

- Oby faktycznie tak było...  

~~~

I tym akcentem kończę ten rozdział xD

Gwiazdeczka? 

Pani mego serca - Słodki Flirt  |1&2|Where stories live. Discover now