2.16

438 37 10
                                    

/ Perspektywa Lysandra /

- Jeszcze trzy śrubki - powiedział ojciec Olgi do mnie, po czym podałem mu je, kiedy był na szczycie drabiny - potem to pomalujemy i będziesz miał wolne - powiedział z lekkim uśmiechem, poprawiając okulary.

Robiliśmy małą altanę, którą trzeba było tylko dokończyć paroma deskami. A że nadarzyła się okazja to miałem pomóc przy jej budowie. Od kiedy tu przyjechał, Nina o dziwo zaczęła się normalniej zachowywać...

Po przewierceniu śrubek usiedliśmy na drewnianym fundamencie altany, sięgnąłem po dwie puszki wody gazowanej, po czym podałem ojcu Olgi jedna z nich.

- Jeśli mogę pana spytać o jedną rzecz... - powiedziałem w jego stronę.

- Pana? Mów do mnie po imieniu - powiedział przy otwieraniu napoju - potem i tak będę musiał się przyzwyczaić, jak będziesz mówił do mnie tato - stwierdził, kiedy momentalnie zachłysnąłem się wodą.

- S-słucham? - zapytałem lekko zawstydzony.

- Mam nadzieje, że przy tobie Olga będzie szczęśliwa - przy tej wypowiedzi zamurowało mnie, ciągle patrzyłem na jego twarz z lekko otwartą buzią.

- N-nigdy bym nie pomyślał, że pan, ten... - wydukałem w jego stronę, po czym poczułem jego rękę na ramieniu.

- Dobra, czas zacząć to malować, nie wiadomo czy w tym tygodniu będzie padać - powiedział, wstając i zabierając ze sobą puszkę napoju - im szybciej, tym lepiej.

Im szybciej, tym lepiej...

Im szybciej, tym lepiej...

- No co tak siedzisz, ruchy - powiedział w moją stronę z lekkim uśmiechem, szybko wstałem i zmierzyłem w jego kierunku.

/ Perspektywa Olgi /

- Oj nie patrz się tak na niego - powiedziała rozśmieszona żona mojego ojca.

- Ż-że ja? - spytałam się, lekko czerwona na twarzy, kierując do niej pytanie.

- Nie, skądże - powiedziała, podając mi szklankę wody.

Nie wiem, dlaczego akurat taką dziewczynę wybrał mój tata... Wydawała się jak na swój wiek bardzo rozrywkową osobą niczym ogień i woda z połączeniem mojego taty...

- Właściwie, mogę się tobie coś spytać? - przerwała mi moje myślenie.

- Pewnie - odłożyłam szklankę na drewniany stół, po czym czekałam na jej pytanie.

- Jesteś zła o to, że związałam się z twoim tatą? - spytała się mnie całkiem poważnie, zatkało mnie to pytanie - s-spokojnie to nie przesłuchanie - obroniła się nagle.

- N-nie jestem zła... Zresztą, zbytnio się tym nie interesowałam... - powiedziałam cicho z lekkim stresem - N-nie, że mi to obojętne czy coś... - obroniłam się, by mnie źle nie zrozumiała - Wtedy miałam trochę swoich problemów, bym mogła wszystkiego dowiedzieć.

- Jeżeli chcesz może ze mną porozmawiać - powiedziała z lekkim uśmiechem, poprawiając ciemne włosy - jesteśmy przecież w rodzinie.

- To dosyć długa historia...

- Mamy przecież czas, dzisiaj... Jutro wyjeżdżacie, pozwól mi ciebie poznać - powiedziała w moją stronę.

- To trochę smutna część mojego życia... Ale, jedna z nielicznych - uśmiechnęłam się słabo - Ta jedna, która nadarzyła się w tym roku, po tym, jak przeprowadziłam od swojej matki...

- Żałujesz tego, że się od niej przeprowadziłaś? Dużo już o niej słyszałam - powiedziała ze zmartwionym głosem.

- Nie - uprzedziłam ją - W nowym mieście poznałam bardzo dużo ludzi, którzy stali się moimi przyjaciółmi - powiedziałam z uśmiechem.

/ Perspektywa Lysandra /

Nawet nie zauważyła, że stałem za nią, kiedy wszedłem przez szklane drzwi domu.

- Z Lysandrem poznałam się całkiem przypadkiem - powiedziała z lekkim śmiechem - sama nie wiem, czy to ja wpadłam na niego, czy on na mnie. Po prostu tak się wydarzyło.

- A te blizny na rękach... To było, zanim się przeprowadziłaś? - spytała się delikatnym głosem matka Niny, gdzie Olga próbowała zakryć ślady na rękach kilkoma bransoletkami.

- N-nie... To wydarzyło się po krótkim czasie kiedy poszłam do nowej szkoły - powiedziała drżącym głosem - jedna osoba przypomniała sobie o moim istnieniu i trochę sobie zaplanowała plan na moją osobę...

- Jak mi przykro... To straszne co przeżyłaś, że pomimo tego ciągle potrafisz się szczerze uśmiechnąć... Mam nadzieje, że to się nie powt...

- Nie powtórzy się to. - powiedziałem niemal od razu w ich stronę - ja tego dopilnuje - powiedziałem z lekkim uśmiechem, patrząc w duże oczy Olgi, która się od razu odwróciła w moją stronę.

- Masz wielkie szczęście, że masz przy sobie takiego przyjaciela jak Lysander - powiedziała matka Niny, kiedy naglę, odebrała połączenie telefoniczne - zostawię was samych - szepnęła i poszła pośpiesznie na ogródek, gdzie odebrała telefon.

Usiadłem koło niej przy wyspie kuchennej. Trzymała w swoich dłoniach szklankę, która nadal była na blacie. Nie wiedziałem co mam powiedzieć, a co dopiero, jak zaczynać po tym wszystkim rozmowę z nią. Wystarczało mi dotąd tylko jej sama obecność...

Zmierzyłem ręka ku jej kosmyku białych włosów, które zgarnąłem za jej ucho, na co lekko wzdrygnęła.

Próbowała odwrócić tak twarz, bym jednak nie widział jej lekkich zarumienionych policzków, które aktualnie wyglądały przesłodko.

- Jutro już wracamy... - powiedziałem cichym głosem w jej stronę.

- N-na to wygląda - powiedziała z lekkim uśmiechem, po czym lekko posmutniała.

- Coś się stało? - spytałem się jej.

- N-nie, nic się nie stało - powiedziała lekkim nerwowym głosem - wiesz co... Pójdę lepiej zobaczyć czy wszystko spakowałam - powiedziała z wielkim uśmiechem, po czym zeszła z obrotowego krzesła i poszła w kierunku naszych pokoi.

/ OGŁOSZONKA /

Przepraszam was ; -;

Bardzo

przepraszam...

Przez te 2 miesiące nie mogłam nic napisać, nie miałam weny, nie chciałam na siłę pisać tandetnego rozdziału, a i tak myślę, że ten rozdział właśnie taki wyszedł ;-;  

Postaram się teraz pisać trochę częściej, mam cały zarys książki od początku do końca i chce go zrealizować... 

Ale chęci braaak...



Pani mego serca - Słodki Flirt  |1&2|Donde viven las historias. Descúbrelo ahora