[S.2]

436 55 7
                                    

/ Perspektywa Kentina /

- Daleko jeszcze? - spytał się po raz setny niebieskowłosy.

- Pytasz się niewłaściwej osoby - odpowiedziałem zdenerwowany, kiedy depcząc moje pięty, głośno wzdychnął.

- Spokojnie, jakoś sobie poradzimy - uprzedził Nataniel.

- To miał być żart? - spytał czarnowłosy.

- Nie - powiedział podenerwowany blondyn.

- I kto tu mówi o spokoju... - powiedział znudzony Alex.

- Boże... Jeszcze brakowało kłótni między wami - powiedziałem zirytowany.

/ Perspektywa Olgi /

Zeszliśmy na dół, gdzie ukazały się kolejne tunele.

- Do jasnej ciasnej, co tu się dzieje - powiedziałam zła w stronę Lysandra.

- To, co ci tłumaczyłem, tylko najwidoczniej jeszcze gorzej...

Zostaliśmy zamknięci w labiryncie, który okazał się podobny do kostki Rubika, gdzie grasują potwory, brzmi nieprawdopodobnie, a jednak...

Szliśmy ciągle przed siebie, w ciszy, wolnym krokiem, nie wiem, ale czułam tutaj dziwną aurę, jeżeli mogę to tak nazwać...

Usłyszeliśmy kolejne krzyki, które stawały się coraz głośniejsze, co spowodowało, że zwolniliśmy, szliśmy bardzo powolnym krokiem, z uszykowanymi sztyletami.

Nagle z jednego rogu wybiegła postać, o posturze kobiety...

Czy to nie...

- Iris?! - krzyknęłam w stronę koleżanki, która zarazem zbliżała się do nas wolnym tempem, ze spuszczoną głową.

Za każdym jej krokiem, czułam dziwne niebezpieczeństwo.

Chwilę później dołączył do niej Kastiel, ale tym razem, z obojętną miną...

Coś tu nie grało...

- H-hej, c-co wam?... - spytałam się lekko przerażona, wtedy Lysander lekko przysunął się przede mnie.

- Zajmę się Kastielem, myślę, że poradzisz sobie z Iris... - powiedział ze smutnym wzrokiem.

- C-chwila, nie rozumiem - powiedziałam lekko zdezorientowana.

- Na chwilę obecną są wrogo na nas nastawieni, jeżeli nic nie zrobimy, to prędzej nas załatwią...

- Chcesz ich skrzywdzić?! - krzyknęłam w jego stronę, ale nie było czasu, by się nad tym zastanowić, uniknęłam atak Iris, która ze swoim może i małym nożem zaczęła wymachiwać w moją stronę.

Chwyciłam obie jej ręce, by przestała nimi wariować, przez chwile siłowałyśmy się, ale odskoczyła do tyłu.

- I-iris, to przecież ja! Olga! - krzyknęłam w jej stronę... Nie zareagowała...

Ciągle, unikając jej ataków, próbowałam zrobić, co w tej chwili mogłam, by wyszła z tego transu.

- Zdychaj! - krzyknęła Iris, która rzuciła się ze swoim ostrzem na moją szyję, próbując uniknąć tego ataku, zostałam zraniona w polik.

- Olga! Spójrz na ich szyje! - krzyknął Lysander, usiłując odepchnąć Kastiela.

Ich szyja. Jakieś urządzenie... Które pewnie ich do tego zmusza!

Zepsucie urządzenia na pewno skończyłoby się na przywróceniu ich do normalności.

Ale przy takich warunkach trudno cokolwiek zdziałać.

Rzuciłam się na Iris, nie myśląc o jej ostrzu, przewróciliśmy się, przez co wylądowaliśmy twardo na ziemi, zaczęłam szybko doszukiwać się urządzenia, próbując je zniszczyć.

- Iris! Powiedz, że mnie kojarzysz! Proszę! - krzyknęłam centralnie w jej twarz, po czym obejrzałam się wokół siebie, widząc, że Lysander ciągle wzmaga się z Kastielem ,postanowiłam zostawić Iris i mu pomóc.

Podbiegłam do nich, ale...

Czas dla mnie się nagle zwolnił...

Lysander, który upadał bezsilnie na podłogę.

Nagle zaczęło mi piszczeć w uszach, chciałam pobiec do niego, ale zastygłam.

Nic nie mogłam zrobić...

~

- Aaa! - krzyknęłam głośno, dysząc.

Chciałam się uspokoić, czułam na sobie zimny pot.

Rozejrzałam się wokół siebie, samochód, siedziałam w samochodzie, stojącym na parkingu, w nocy...

Przetarłam oczy, poprawiając się na siedzeniu. Obok mnie smacznie spał Nataniel z Kentinem, siedziałam na środku, przez co miałam wgląd na wszystko wokół...

Kastiel siedzący na miejscu kierowcy, a obok niego Lysander.

Opadłam na oparcie samochodu, próbując się uspokoić...

- Zły sen? - spytał się cicho znajomy głos.

- N-nawet nie wiesz jaki... - powiedziałam również cicho.

- Została nam połowa do przejechania - oznajmił mnie Lysander.

- Ile ja mogłam spać... - powiedziałam to bardziej do siebie, ale bez wątpienia usłyszał to mój przyjaciel.

- Praktycznie całą drogę - powiedział, podając mi butelkę wody - dziewczyny się martwiły, czy nadal oddychasz - powiedział, odwracając się ode mnie.

Zapadła przyjemna cisza, której ja najbardziej potrzebowałam, chciałam to wszystko poukładać w całość... Czemu takie miejsce, czemu Iris i Kastiel...

Czemu Lysander...

- A ty czemu nie śpisz? - spytałam się mu.

- Mam płytki sen - powiedział z lekkim uśmiechem.

- Czyli cię obudziłam... - powiedziałam zamyślona.

- To nie jest złe... Po prostu... To nawet dobrze, że się obudziłem - powiedział w pełni patrząc na moją osobę.

- Niby dlaczego? - spytałam zaskoczona.

- Bo mogę teraz z tobą porozmawiać - powiedział z lekkim uśmiechem, gdy nagle zrobił się lekko czerwony na twarzy - N-nie, że nigdy z tobą nie rozmawiam, tylko że...

Zachichotałam pod nosem, tak by nikogo nie obudzić.

- Rozumiem - powiedziałam z wielkim uśmiechem.

/ Ogłoszenia ? /

Ymm... Nie bijcie mnie... Znaczy, ja bardzo chciałam napisać ten rozdział, ale bardzo zwlekałam i dopiero teraz napisałam... I no...

*kopie dół*


Czyli mały wstęp do wakacyjnej części książki!


Gwiazdka? Tak tego, fajnie by było z twojej strony xD  


Pani mego serca - Słodki Flirt  |1&2|Where stories live. Discover now