2.19

300 15 8
                                    

Wyszliśmy przed moją kamienicę, poprzednio zamykając drzwi od mojego mieszkania. Lysander ciągle trzymając moją dłoń, prowadził mnie do najbliższego parku, który znajdował się od razu przy wyjściu od kamienicy. Podążaliśmy już mi bardzo znanymi ścieżkami między gęstymi drzewami. Przez dłuższy czas panowała między nami cisza, przez co mogliśmy delektować się dźwiękami ptaków i lekko ruszającymi się na wietrze liści.

Usiedliśmy przy pniu wielkiego drzewa, w cieniu, gdzie mieliśmy widok na niedaleką fontannę. Spojrzałam na koło mnie siedzącego Lysandra, który ciągle trzymał moją dłoń. Miał lekko odchyloną głowę do tyłu i zamknięte oczy, a na jego twarzy widniał szczery uśmiech. Poczułam, jak zjechał trochę niżej ręką i lekko zaczął gładzić miejsce, gdzie znajdowały się blizny po wydarzeniach szkolnych.

Zaskoczona tym faktem, że akurat to miejsce wybrał znów, spojrzałam na niego. Miał już otwarte oczy. Spojrzał swoimi dwukolorowymi tęczówkami na moją osobę z lekkim uśmiechem na twarzy. Odwróciłam się lekko od niego. Wiedziałam, że robiłam się czerwona na twarzy.

Przybliżył się bardziej do mnie i znów odchylił głowę do tyłu, tym razem patrzył na korony drzew. Pomimo tego, że zbliżał się koniec wakacji, ciągle było ciepło. W parku było dziwnie cicho, nie było słychać przejeżdżających samochodów albo dzieci, które powinny się jeszcze bawić o takiej porze.

Chciałam tym razem przełamać cisze, wiec odwróciłam się w stronę Lysandra. Po chwili zderzyliśmy się głowami, na co lekko pisnęłam.

- P-przepraszam - powiedziałam szybko zdziwiona tym wszystkim.

- Nie, to ja przepraszam - powiedział białowłosy, lekko gładząc miejsce zderzenia - n-nie chciałem tak tego... - powiedział lekko zakłopotany - boli bardzo? - powiedział przejęty tym, że moje miejsce na czole stało się czerwone.

- N-nie, wszystko ok - zapewniłam go.

- Ja chciałam/em powiedzieć - powiedzieliśmy równo, po czym ze zdziwieniem spojrzeliśmy na siebie.

- Ty pierwszy - powiedziałam z lekkim uśmiechem.

- Nie, ty - spojrzał na mnie, na co odpowiedziałam wyczekującym wzrokiem na niego - dobra... - powiedział po chwili, z lekką zamyśloną miną.

| Lysander |

Od tego momentu zastanawiałem się jak mam to obrać w słowa. Zrobić również wszystko by powiedzieć to tak, żeby też źle mnie nie zrozumiała. Myślałem nad tym dobrych kilka tygodni. Za bardzo mi na niej zależało, żeby to wszystko się zepsuło albo co gorsza, nie była świadoma moich uczuć do niej. Od pierwszego potknięcia w parku już poczułem coś do niej, to było dla mnie coś nowego i nietypowego. Takiego, że pragnąłem tego więcej. Jej bliskości i jej uśmiechu. Rozweselenia moim dziwnym zachowaniem na tym świecie. Pomimo tego, że wiem, jaką jest wspaniałą osobą, to myślę, że powinienem jej zagwarantować szczęście, które z całych moich sił chce jej przekazać.

Spojrzałem się w jej piękne oczy, w których było ukryte zaciekawienie, a zarazem lekki stres. Potrafiłem już odróżniać jej każdą mimikę twarzy. Od początku naszego pierwszego spotkania już wiedziałem, że to będzie moja jedyna i niepowtarzalna miłość.

Byłem dobrej myśli, wiedziałem, że wszystko będzie dobrze, ale jednak z tyłu głowy utkwiła mi myśl...

A co jeśli nie będzie chciała ze mną spróbować, nie będzie chciała mojej bliskości.

Nie będzie chciała już ze mną kontaktu...

- Lysander? Wszystko w porządku? - spytała się zmartwionym głosem.

- T-tak, wszystko ok - powiedziałem w jej stronę.

- Na pewno? Zbladłeś... - powiedziała, przykładając rękę do mojego czoła - i jesteś trochę rozgrzany...

- Wszystko jest okej - zapewniałem ją.

- No okiś... To, co chciałeś mi powiedzieć? - spytała się zaciekawiona.

- Bo ten... - próbowałem szybko ułożyć słowa.  

~~~

1. Ma wyznać miłość?
2. To jeszcze nie ten czas, żeby wyznać miłość...

~~~

Witam :3

Wiem

Dawno mnie nie było...

Ale skończyłam ten rozdział to sukces :3

Pani mego serca - Słodki Flirt  |1&2|Onde histórias criam vida. Descubra agora