|16| Przyjaciele

778 103 4
                                    

[...]

Wbiegłam do domu, rzucając torbę na środek pokoju, miałam łzy w oczach, nie wiedziałam, co dokładnie się wydarzyło, moje całe przedramię piekło mnie od tych wszystkich cięć. Weszłam do łazienki, by delikatnie przemyć rękę, szlochałam pod nosem, okryłam rękę przemoczoną chustą i wyszłam z toalety, poczułam wibracje w tylnej kieszeni, zdrową ręką wyjęłam elektroniczne urządzenie, na którym pokazała się Iris, dzwoniła do mnie, ale nie odebrałam, nie byłam w stanie wykrztusić coś z siebie, chwyciłam się za głowę, po policzkach leciały mi łzy, chciałam wszystko zacząć od początku, wszystko...

Zaczęłam głośno szlochać, przyłożyłam sobie do ust rękę, nie chce już niczego... Chce tylko szczęścia, szczęścia! Poszłam do jedynego pustego pokoju, który znajdował się po lewej stronie, był pusty, białe ściany a podłoga oblepiona gazetą, miał to być gabinet, otworzyłam okna na oścież i usiadłam na podłodze, zjeżdżając ze ściany, ciągle płakałam, ale nie chciałam, poczułam, że coś we mnie pękło... Zakryłam twarz w dłoniach, skuliłam się jedynie, o czym myślałam, to wspomnienia, wspomnienia szkolne, które były zarazem dawno, a kryły za sobą wiele tematów.

- Jestem potworem - wykrztusiłam przez łzy sama do siebie.

Lekki półmrok na dworze, otwarte okno wpuszczało nocne powietrze, sprawiając mnie o ciarki w ciemnym pokoju, w którym się znajdowałam, ciągle nie mogłam przestać płakać, ciągle wycierałam oczy, ale i tak napływały nowe łzy, byłam złą osobą...

Usłyszałam mocne walenie w drzwi wejściowe, nie chciałam zawracać tym głowy, chciałam zignorować, zapominając o tym, że zapomniałam zakluczyć drzwi, dociekliwy człowiek wszedł do mojego domu, nie obchodziło mnie czy to złodziej, niech robi, co chce... Już mnie nic nie obchodziło, zaczęłam jeszcze bardziej płakać, porywałam powietrze do płuc, szlochałam jeszcze głośniej, słyszałam, jak gość otwierał wszystkie drzwi w domu, jego tupanie stup jeszcze bardziej dało mi do jasności, gdzie się przemieszcza... Wtedy otworzył drzwi od pokoju, w którym ja się znajdowałam, stanął w progu drzwi, przez co widziałam tylko jego sylwetkę i nagły blask światła z salonu, który oślepił mnie od otworzenia drzwi. Osobnik rzucił się na otwarte okna, szybko je zamykając, po czym podszedł szybkim krokiem do mnie, ciągnąc mnie za zdrową rękę, zaprowadził mnie do salonu, po czym nakierował mnie na kanapę, moje łzy ciągle spływały po policzkach, przez co miałam wciąż zamazany obraz.

- Olga? Co ci? - powiedział męskim głosem, krzycząc w moją stronę... Rozpoznałam głos, to był Kastiel, otarłam łzy, nie mogłam już tego wszystkiego dusić w sobie, mój obraz zaczął się wyostrzać, cała się trzęsłam, podniosłam wzrok na czerwonowłosego, który przede mną kucał.

- J-ja... - moje oczy znów się zeszkliły, nie wiedziałam już co robić, znów przetarłam oczy, zauważając, że Kastiel nerwowo pisze SMS-esa po chwili dostając od kogoś wiadomość...

Szarpnął moją pociętą, a zarazem zakrytą rękę, przez co wyprostowałam ją, odwinął szmatkę, po czym zdziwieniem i zmartwieniem spojrzał na mnie...

- Co ty zrobiłaś?! - krzyczał w moją stronę, po czym wstał i poszedł do kuchni - gdzie masz do ch%#$ry apteczkę!?

- To nie j-ja! - krzyknęłam w jego stronę z załamanym głosem, miałam już dość tego wszystkiego, spojrzał na mnie wryty na środku kuchni, nie spojrzałam na niego, spuściłam głowę, przez co spokojnie łzy mogły spływać - na lodówce...

Sięgnął po małą białą skrzyneczkę, po czym przyszedł do mnie, siadając na kanapie, wyciągnął wszystkie potrzebne rzeczy, sięgnął wacik, po czym zamoczył go w wodzie utlenionej, jęknęłam z bólu, kiedy przemywał tym moją rękę, widziałam, że stara się jak najdelikatniej to zrobić...

Usłyszałam dźwięk przychodzącej wiadomości, czerwonowłosy szybko wystukał SMS-sa, powracając do moich ran.

- Kto ci to zrobił? - powiedział cicho, ale było słychać w jego głosie złość, a ja kolejny raz syknęłam z bólu.

- A... Amber - wykrztusiłam imię z bólem i rozpaczą...

- Za#%bie ją... - powiedział ze stanowczością.

- Nie! Lepiej nie!... Nie warto - powiedziałam cicho, zapadła cisza, opatrzył mi ranę, zawijając ją w bandaż, dał tabletki, pewnie na jakikolwiek bóle.

- Lys się spóźni - powiedział, sprawdzając wyświetlacz dotykowego telefonu, spojrzałam na niego z wielkimi zdziwionymi oczami.

- L-lysander? - powiedziałam, ciągle spoglądając na niego, poszedł do kuchni, by zagotować wodę - po co do niego pisałeś? - spytałam się, on na to się uśmiechnął.

- Nie powinnaś mi się pytać - powiedział przygotowując szklanki - opowiesz nam o wszystkim - powiedział poważnie, nigdy nie myślałam, że taki jak on mogą być w żaden sposób poważny, położył kubek gorącej herbaty na stoliku przede mną.

 - Nie musiałeś - zwróciłam się do niego, on natomiast usiadł koło mnie, sprawdzając ciągle telefon, wtedy przez drzwi wszedł zdenerwowany Lysander, pierwszy raz go w takim stanie widziałam, na jego twarzy malował się smutek i zmartwienie, szybko zamknął drzwi i zakluczył je, zdjął buty i powoli zmierzał do mnie, spojrzał na mnie smutno.

- Czemu nie mówiłaś, że masz problemy... - powiedział smutno do mnie, ja spuściłam głowę, po co miałam mówić, pewnie by się martwił, podszedł do mnie powoli i ukucnął, łapiąca moja ręce gdzie przeniosłam swój wzrok - Olga? Wyjaśnisz nam wszystko? - powiedział do mnie, ciągle trzymając moje ręce, delikatnie je głaszcząc, do moich oczu znów napływały łzy, że na osobach, na których mi zależy, nie mogłam wydusić z siebie rzeczy, o których nigdy z nikim nie rozmawiałam, zachowując je dla siebie, gdzie przez to już nie wytrzymałam, podniosłam wzrok na Lysandra, spojrzał na mnie ze smutkiem i usiadł koło mnie, ciągle trzymając mnie za ręce, dłonią dotknął owiniętej wcześniej przez Kastiela ranę, na co wzdrygnęłam z bólu.

Kastiel spojrzał na Lysandra trochę zdezorientowanym wzrokiem, sam nie wiedział co o tym myśleć.

- Będę mogła wam o wszystkim powiedzieć? - powiedziałam ledwo przez gardło, wraz z łzami, które spływały po policzkach, Lysander objął mnie ramieniem.

- Pewnie - powiedział szepcząc mi do ucha - możesz nam zaufać - dodał, głaszcząc mnie po głowie, gdzie ja zatopiłam się w torsie...

// OGŁOSZONKA! =^-^= //

// SZPECJAL DIALOGOWO (hłe hehe)

- Czo tu się dzieje? 2K wyświetleń?! *-* Boże, mogę teraz umierać - powiedziała autorka.

- Ej! Nie zapomniałaś, że ludziki chcą w końcu się dowiedzieć, czegoś więcej?! Wiec nie pora na umieranie, tylko bierz się za pisanie - powiedział Nataniel kładąc na moje święte biureczko z laptopikiem papiery.

- Dobra... No dobra... - powiedziałam, udając obrażona.

- A może wspomnisz im o nowej książce, którą zaczynasz pisać? - wspomniał Nataniel.

- EJ! To miała być niespodzianka!!!

// Te 2K wyświetleń dają mi tchnienie i ożywienie, zmartwychwstanie i wskrzeszenie XD, Ale teraz mam wolne do piątku, bo w czwartek wycieczka, wiec trochę poleniuchuje z opowiadaniem. Moje zdrowie jest coraz lepsze! // 

// Pogwiazdkuj za nieszczęsnego Nataniela (papla)//  


Pani mego serca - Słodki Flirt  |1&2|Where stories live. Discover now